ROZDZIAŁ 18

898 52 42
                                    



ROZDZIAŁ 18

„Jeśli coś jest zbyt mocne, nie przetniesz tego".
[przysłowie alzackie]


Londyn 2010

To było kompletnie niedorzeczne, że czuł coś na kształt zazdrości, kiedy Granger z takim ożywieniem rozmawiała z Blaise'm. Nie powinien czuć nawet ułamka zazdrości wobec niej. To, co miała na sobie, nie mogło nawet predysponować do określenia sukienką. Skrawek tkaniny, odsłaniający jej dekolt i nogi. Żałował, że nie byli w dziewiętnastym wieku, żeby móc doprowadzić ją do pionu. Skąd wzięła to czarne coś? Nigdy wcześniej nie widział jej tak... odkrytej. Ledwo mógł wysiedzieć w miejscu. Wiatr Północy krążył ponad stołem, atakując jego zmysły w najmniej oczekiwanych momentach. Widząc ją tam, siedzącą w tych ścinkach niczego zrozumiał, że nie może pić alkoholu. Nie daj Salazarze, gdyby się upił. Mógłby zrobić coś głupiego, a tego wolał unikać za wszelką cenę.

Weasley nie wyglądał, jakby nadal mógł stanowić problem. Oczywiście Draco wiedział, że przez dłuższy czas w przeszłości byli parą i zastanawiał się jak skończyła się ta historia. Widział teraz, że nadal przyjaźnią się, ale Łasic nawet nie zareagował na strój swojej eks. Wypaliło się między nimi, czy po prostu udawał ślepego? Nogi Granger w tej sukience sięgały nieba i tak naprawdę mogła tylko konkurować z Ginny Weasley.

I potem to się stało. Granger popijała drink, który jej kupił, uśmiechając się do Zabiniego, który wydawał się być niegroźny. Ni stąd, ni zowąd pojawił się Cormac McLaggen, władowując się na krzesło Granger, niemal ją spychając i obejmując swoją ręką jej ramię. Draco poczuł, że zaczyna wirować mu w głowie. Musiał przypomnieć sobie, że nie udaje męża Granger, to nie ta rzeczywistość i na dobrą sprawę nie wolno mu zrobić nic. McLaggen był wyraźnie podpity i rozochocony. Próbował namówić Granger, aby usiadła mu na kolanach. Tak jakby miał prawo jej dotykać. Tak jakby miał cholerne możliwości zaciągnąć ją do łóżka.

Malfoy czuł rozlewającą się wściekłość. Złość pojawiła się na początku, ale teraz ledwie panował nad sobą. Czekał na sygnał. Nie miał prawa reagować. Granger mogła chcieć tych, pożal się Merlinie, umizgów. Choć McLaggen zamiast mózgu miał ser, to tak naprawdę nigdy nie wiadomo czego chce czarownica. Już raz zapraszał ją na randkę i nie odmówiła mu kategorycznie. Malfoy czuł uporczywy ucisk w klatce. Płuca prawie nie pracowały i niemal dyszał. Pierwszeństwo mieli Potter i Weasley, ale oni nie wydawali się być nawet połowicznie zainteresowani Granger. Potter rozmawiał z Astorią i w najlepsze całował jej przedramię, a Weasley krzywił się do opowiadającej mu coś Pansy. Dlaczego nikt nie obserwował cholernej Granger?! I dlaczego Zabini nie reagował na te jawne naruszenie przestrzeni osobistej tej głupiej wiedźmy?!

Miarka przebrała się, kiedy McLaggen położył rękę na odkrytym kolanie Granger. Ona aż podskoczyła, widział wyraźne oburzenie w jej oczach. Mógł oczywiście wstać i przywalić mu w ten śmieszny łeb, ale wiedział, że wtedy wszyscy plotkowaliby o sekretnym romansie jego i Granger. To nie było rozwiązanie. To nie byłaby prawda. To nie mogłoby mieć miejsca. Zamiast tego precyzyjnie i z zimną krwią obliczył odpowiedni kąt, a potem pchnął, jakby od niechcenia.

Szklaneczka z Ognistą wywróciła się na stół, a bursztynowy płyn finezyjnie spłynął na kolana McLaggena. Ten idiota odskoczył. Warknął i zaczął otrzepywać spodnie, zamiast sięgnąć po różdżkę, jak sensowny czarodziej. Granger mu nie pomogła, zanotował z satysfakcją. Zignorowała Cormaca, spojrzała mu prosto w oczy i Malfoy poczuł przypływ satysfakcji. Domyśliła się, że zrobił to specjalnie. Zacisnął zęby, gotowy kłamać, ale zamiast chytrego uśmieszku, czy pretensji, ona ledwo dostrzegalnie skinęła głową. Podziękowała.

Wiatr Północy - część I - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz