Mały sęp! Prawda, że uroczy?
***
Z cyklu; głupi problem, o którym wcześniej nie myślałam, a który uprzytomniła mi dość osobliwa rozmowa ze znajomymi.
Ostatnimi czasy mam kupę pomysłów na potencjalne fabuły, mój plik z notatkami to istne tomiszcze, ciągle coś mnie inspiruje i pobudza do myślenia...
Sęk w tym, że w dobie formowania historii na nowo, zafiksowania na jednym temacie wałkowanym w mediach, szalonego prezentyzmu, niedouczenia i powierzchownego zapoznawania się z kulturą, każdy zarys akcji jaki niedawno przyszedł mi do głowy prawie na pewno zostanie uznany za potencjalnie rasistowski, związany z "białą supremacją", nietolerancyjny ( tolerancja nie równa się akceptacja, niektórzy o tym zapomnieli), antysemicki czy za mało progresywny. Ech... jest tu ktoś chętny, bym mogła wytestować na nim/niej swoje pomysły? Nie mam pojęcia, czy popadam w paranoję, za dużo się naczytałam debilizmów w internecie czy rzeczywiście rodzi się jakiś nowy rodzaj cenzury, chętnie bym to z kimś omówiła i przeanalizowała.
Kura z "w" ich mać, nie cierpię autocenzury, zwłaszcza takiej wynikającej ze strachu przed ostracyzmem i ludzkim ujadaniem.
CZYTASZ
Bycie pisarzem według Przeraźnicy/Chimery
Non-FictionUprzedzam od razu- to nie poradnik, nie zadania pisarskie, tylko zapiski początkującej pisarki, która użera się z nadmiarem bodźców, niepokojem, nawałem pomysłów, przeciekającym przez palce czasem, psychiką, budowaniem świata przedstawionego i innym...