Nie dając mi czasu na przygotowanie się, zamachnął się swoją pięścią w moim kierunku. Na szczęście byłam wystarczająco szybka by zrobić unik. Szybko założyłam ochraniacze i trzymałam swoje ręce przed twarzą.
Zaczęłam rzucać ciosy w jego kierunku. Nie udało mi się go uderzyć ani ranu. Mogłam widzieć jak bardzo kochał widzieć, że przegrywam. Krew w moim ciele zaczęła się gotować. Złość i chęć uderzenia go, zaczynała wzrastać.
Udało mu się uderzyć mnie parę razy a ja nie byłam w stanie się obronić
„Nie nauczyłaś się nic z tego co ci pokazałem huh?". Powiedział z głupim uśmieszkiem na twarzy
Zamachnęłam się na jego twarz, ale oczywiście, upewnił się, że go nie uderzę.
„punkty witalne y/n". Powiedział, uderzając mnie w lewy policzek. Jęknęłam w bólu a mój oddech stawał się cięższy przez złość i ból
„Skroń". Powiedział, uderzając mnie dokładnie tam
„Górna warga i nos". Oberwałam kolejny raz. Poleciałam trochę do tyłu, dotykając mojego nosa, czując jak krew zaczyna lecieć
„Broda". Zaczął uderzać mnie w brodę
„Genitalia". Powiedział, łapiąc za włosy z tyłu mojej głowy, sprawiając, że mój podbródek poleciał do góry. Spojrzał na mnie z ogniem w oczach.
„Nie udawaj twardej, nie sprawi to, że przeżyjesz". Powiedział, ciągnąc za moje włosy jeszcze bardziej. Przewróciłam się na ziemie.
Moje całe ciało bolało przez ilość ciosów które wylądowały na moim ciele. Krew leciała z mojego nosa a usta były pęknięte. Łzy zaczęły formować się w moich oczach.
Wciągnął swoje ochraniacze i rzucił je przede mnie.
„To było tylko by ci pokazać jak trudno może być. Jeśli nie będziesz ćwiczyć wystarczająco, umrzesz". Powiedział, stojąc przede mną ze skrzyżowanymi rękami
„Trenuje wystarczająco". Wyszeptałam
„Przepraszam, co to było?". Spytał
„Trenuje wystarczająco". Powiedziałam głośniej, zaciskając zęby
„Patrząc na to jak przegrałaś, nie sądzę byś ćwiczyła wystarczająco". Powiedział z szyderstwem słyszalnym w głosie
„NIE WYSTARCZAJĄCO?!" Krzyknęłam w jego kierunku. Wstałam z ziemi i zaczęłam powoli do niego podchodzić
„Przychodzę tu prawię codziennie, ćwiczę by być silniejsza i bym mogła się ochronić przed ludźmi JAK TY". Powiedziałam, dźgając palcem jego klatkę piersiową, podczas krzyczenia na niego
„Po prostu lubisz patrzeć jak cierpię". Łzy zaczęły spływać po moich policzkach
On po prostu stał, patrząc w moje oczy
„Moje ciało jest pełne blizn przez ciebie!". Krzyknęłam. Nic nie powiedział, po prostu stojąc. Byłam sfrustrowana i wściekła. Próbowałam ściągnąć ochraniacze ale moje ręce trzęsły się za bardzo. Było to dla mnie niemożliwe by je ściągnąć.
„y/n?". usłyszałam jak powiedział łagodnie. Zignorowałam go, próbując ściągnąć ochraniacze
„y/n proszę". Powiedział ponownie. „Nie!". Powiedziałam, coraz bardziej się frustrując
„y/n". powiedział ostatni raz i poczułam jego ręce na moich. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko
„Spróbuj się uspokoić". Powiedział uspokajającym głosem. Jak on się tak szybko zmienił? Przed chwilą był na mnie zły a teraz próbuje mnie uspokoić?
Kiedy mój oddech się uspokoił, poczułam jak ściąga moje ochraniacze. Otworzyłam oczy i zauważyłam jak przygląda się raną na mojej twarzy. Zauważyłam, że podnosi rękę by dotknąć rany na moim policzku.
Ale zanim mógł dosięgnąć, zatrzymałam go, łapiąc go za nadgarstek. „Nie". Powiedziałam patrząc mu w oczy. Puściłam jego nadgarstek i przeszłam obok niego. Nie patrząc w ogóle do tyłu, wróciłam do swojego pokoju
Kiedy zamknęłam drzwi, odetchnęłam głęboko. To miejsce jest porąbane. Nadal nie wiem czy oni mnie nienawidzą czy zależy im na mnie. Jedyne co wiem, to to, że nie traktują mnie ulgowo.
Podeszłam do okna by spojrzeć na moją poobijaną twarz i ciało. Nie wyglądało to tak źle jak myślałam. Jakieś małe ryski. Ale jeśli nic z nimi nie zrobię, może wdać się infekcja.
Ponieważ Jacoba tu nie było, musiałam sama się tym zająć. Poszłam do jego pokoju i zaczęłam szukać czegoś co mogłabym użyć. „Jeez, czy skończyła mu się maść?". Powiedziałam do siebie
„Potrzebujesz pomocy?". Nagle ktoś powiedział. Jego głos sprawił, że podskoczyłam i uderzyłam głową w szafkę. „Aish". Powiedziałam, masując to miejsce
Jacob stał w drzwiach. Na początku patrzył na mnie z pytającym spojrzeniem ale potem wyglądał na przejętego. „Jeez y/n, co się stało?". Spytał, podchodząc do mnie i łapiąc moją twarz w swoje dłonie
„Nie mów mi, że Changmin miał cos z tym wspólnego?"
Nie odpowiedziałam. Westchnął, wiedząc jaka jest odpowiedź.
„Nigdy już ciebie samej z nim nie zostawię". Powiedział cichoPosadził mnie na łóżku lekarskim. Podszedł do szafki w której szukałam i znalazł maść w sekundę
„Tego szukałaś, prawda?". Powiedział z małym uśmiechem na ustach. Skinęłam i cicho się zaśmiałam
„Na szczęście tu byłem by ci pomóc"
„Tak, ale przez ciebie uderzyłam się w głowę"Łagodnie zachichotał. „Tak, przepraszam za to"
Siedzieliśmy w przyjemnej ciszy kiedy Jacob zajmował się moimi zadrapaniami. Ostatnia została rana na moim policzku. Powoli przetarł alkohol przez mój policzek, przytrzymując moją brodę jego drugą ręką. Wiedziałam gdzie to szło. Nie mogłam tego sobie zrobić.
Moje ręce złapały ręce Jacoba i kiedy je przytrzymałam, schyliłam głowę
„P-przepraszam, ale nie mogę". Wyszeptałam cicho
CZYTASZ
𝕯𝖆𝖓𝖌𝖊𝖗 | THE BOYZ
Fanfic"Z-zabijecie mnie?". "Nie wiem, jeszcze nie zdecydowałem" A The Boyz Mafia Story Oryginał w języku angielskim na koncie: @nctjaetae POCZĄTEK: 21.07.2022 KONIEC: 13.02.23