57. Admit

101 4 0
                                    

„Dlaczego do diabła to chciałaś zrobić?!" Sunwoo na mnie krzyknął, patrząc z góry na mnie siedzącą na podłodze.

„TO BYŁO JEDYNE WYJŚCIE JAKIE MI ZOSTAŁO!". Załkałam, nie obchodziło mnie to, że w tym momencie wszyscy się dookoła mnie zebrali.

„Prawie się zabiłaś!". Sangyeon powiedział

„TAK O TO CHODZIŁO!" Krzyknęłam na nich. Mogłam zobaczyć szok na ich twarzy. Jacy dobrzy z nich aktorzy. Zachowują się, jakby im zależało ale za moimi plecami rozmawiają tak jakby chcieli bym była martwa.

„Y/n, nie mów tak! Dlaczego miałabyś to zrobić?". Jacob spytał

„DLACZEGO?!? Naprawdę mnie o to pytasz?". Spytałam z prychnięciem.

„Wiem, co mówiliście za moimi plecami". Kontynuowałam, patrząc się na podłogę, próbując przełknąć gulę w moim gardle. Pozostali cicho. Wiedzieli o czym mówię. Byli za dużymi tchórzami by to przyznać.

„Dlaczego mnie powstrzymaliście skoro i tak chcieliście się mnie pozbyć?". Spytałam, w końcu podnosząc głowę i patrząc na nich przez załzawione oczy. Stali zamurowani. Pokręciłam głową, prychając. Podniosłam się by stanąć na dwóch nogach.

„Jesteście kurwa żałośni". Powiedziałam, patrząc na nich z obrzydzeniem. Nie mogłam już na nich patrzeć więc przeszłam obok nich, wychodząc z piwnicy.

Gdy byłam już na szczycie schodów, zauważyłam, że jest już ciemno na dworze. Moje nogi instynktownie skierowały się na podwórko, wiedząc, że musze się spotkać z Taeyong'iem. „Proszę zrób to szybko". Powiedziałam, oznajmiając swoje przyjście. Spojrzał na mnie i jego oczy rozszerzyły się w szoku na sekundę. To przez stan w jakim teraz byłam. Krew na moim gardle, czerwone oczy, blada skóra i niebieskie usta.

Odchrząknął. „W następnym tygodniu będzie duże spotkanie biznesowe gdzie mafie robią między sobą deal'e. Wiem, że też są zaproszeni i wiem, że zabiorą cię ze sobą. Więc kiedy przyjdziecie, chce byś odwróciła ich uwagę. Zależy od ciebie jak to zrobisz". Powiedział szybko. Dlatego nie złapałam wszystkiego co powiedział, ale również dlatego, że nadal myślałam nad tym co się stało chwilę temu.

„Ufam ci więc nie zawal. Wiesz co się stanie jeśli zawalisz......". Powiedział ostrzegającym tonem. „Tak wiem". Odpowiedziałam z westchnieniem. „Dobrze". Odpowiedział i zniknął.

Siedziałam tam parę minut, patrząc się ślepo w ziemie. Moje oczy wędrowały po domu, mogłam widzieć, że paru z nich patrzy przez okna ale kiedy mnie zauważyli, chowali się.

Dlaczego nie mogą zostawić mnie samej? Mając dość tego i naprawdę chcąc być sama, weszłam do domu, do swojego pokoju. Na szczęście żaden do mnie nie podszedł. Przysięgam, że bym im przywaliła gdyby tak zrobili. Naprawdę muszą zrozumieć, że potrzebuje trochę czasu. Nie wszystko krąży się dookoła nich...

Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku, czując się wycieńczona po bóg wie ile spędziłam w tej głupiej piwnicy. Zamknęłam oczy i zanim zauważyłam, zasnęłam.

SUNWOO POV

„Jesteście kurwa żałośni". Powiedziała i wyszła z piwnicy. Naprawdę chciałem za nią pójść ale wiedziałem, że potrzebuje czasu. Mój wzrok skierował się na Changmina który miał poczucie winy wymalowane na twarzy. Naprawdę musiałem z nim porozmawiać

„Jeez ona jest szalona". Haknyeon oznajmij zanim jego ręce poszybowały do jego włosów.

„Myślę, że przekroczyliśmy granice. To mogło się bardzo źle skończyć". Sangyeon powiedział, prychnąłem. „Myślisz?" spytałem, unosząc brew.

„Sunwoo". Powiedział ostrzegającym tonem. Przewróciłem oczami. To naprawdę mogło się źle skończyć. Gdybym nie przyszedł do sterowni, kto wie co mogłoby się stać.

Wszyscy zaczęli wychodzić z piwnicy. Podniosłem nóż który wytrąciłem jej z ręki i wtedy zauważyłem piekący ból na mojej ręce. Krew kapiąca w dół. Odłożyłem nóż na ścianę i poszedłem do góry. Poszedłem do pokoju medycznego by przeczyścić ranę. Nie byłą duża i nie byłem humorze by prosić Jacob'a o pomoc. Złapałem za waciki i alkohol by przeczyścić ranę. To będzie bolało jak cholera. Do dzieła.

„Chryste kurwa" Zacisnąłem zęby. Zapomniałem jak to mogło boleć. Kiedy już przestało szczypać, złapałem za bandaż i zawinąłem go dookoła ręki. Tak lepiej. Posprzątałem bałagan który zrobiłem, ponieważ Jacob by mnie zabił gdybym tego nie zrobił.

Po tym ruszyłem do mojego pokoju, w idealnym momencie zauważyłem jak Changmin wchodzi do swojego pokoju. Czułem jak złość się we mnie zbiera. Podszedłem za nim i kiedy był już w swoim pokoju, popchnąłem go.

„Co do kurwy gościu". Changmin powiedział

„Co zrobiłeś huh?". Spytałem zaciskając zęby

Odwrócił się, wyglądając na tak wkurzonego jak ja. „O czym ty kurwa mówisz?". Spytał

„Wiesz więcej. Co się stało z y/n? Dlaczego się tak zachowuje?!". Spytałem podchodząc bliżej do niego

„Dlaczego zakładasz, że ja mam coś z tym wspólnego?". Changmin spytał z prychnięciem.

„Widzę jak się ciebie boi. Bardziej niż wcześniej". Nie odpowiedział

Zgrabnym ruchem złapałem go za kołnierz. „Co ty jej zrobiłeś!?". Krzyknąłem mu w twarz.

„Nic". Powiedział chłodnym tonem, odpychając mnie od siebie

„Dlaczego to robisz? PRZYZNAJ SIĘ CO ZROBIŁEŚ!". Powiedziałem uderzając go w jego szczękę.

„Powiedziałem ci, że nic się nie stało." Changmin powiedział, stając na obu nogach

„Gówno prawda!". Krzyknąłem próbując go ponownie uderzyć ale uniknął pocisku, w zamian mnie uderzył. Zaczęliśmy się bić. Wiem, że tego nie wygram. Changmin jest zdecydowanie bardziej doświadczony bardziej niż ja. Ale warto spróbować. Muszę się dowiedzieć co się stało. Nasze obie szczęki były poharatane, kostki na rękach zmieniły kolor na fioletowy, usta spuchnięte a z nosów leciała krew.

Na końcu, to Changmin był przygnieciony do ziemi. Nigdy nie myślałem, że uda mi się zwyciężyć. „Teraz przyznaj! Co zrobiłeś". Powiedziałem przez zaciśnięte zęby i przypiąłem jego ramiona do podłogi.

„J-ja prawie-''. Zanim mógł dokończyć zdanie, zemdlał.

Kurwa....

𝕯𝖆𝖓𝖌𝖊𝖗 | THE BOYZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz