48. No Choice

120 7 3
                                    

Szczerze po tym co się stało, bałam się wrócić na górę. Co Changmin im powiedział? Prawdopodobnie będą się ze mnie nabijać

Po myśleniu przez długi czas, w końcu wybrałam. Powoli weszłam po schodach. Mogłam poczuć jak moje policzki się czerwienią. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w salonie. Poszli spać? Spojrzałam na czas i zauważyłam, że było grubo po północy. Zgaduje, że jednak poszli spać.

Ja, z innej ręki, w ogóle nie byłam śpiąca. Słysząc jak ktoś schodzi na dół, pobiegłam do tylnych drzwi. Nie ma opcji, że spotkam się z nimi teraz. Co jeśli to był Changmin? Albo gorzej, Sunwoo?

Cicho zamknęłam drzwi i odetchnęłam głęboko po usłyszeniu, że drzwi się zamknęły. Moje stopy zaprowadziły mnie na trawę, jedyne światło dawał księżyc. Pole kwiatów, miejsce gdzie mogłam spokojnie pomyśleć.

Nagle zauważyłam coś na jednej ze ścieżek. Przykucnęłam i podniosłam. Przyglądałam się drobnemu przedmiotami. Srebrny materiał pocisku idealnie odbijał światło księżyca

Zgaduje, że tu trenowali

Kiedy chciałam pójść do przodu, poczułam coś twardego i zimnego z tyłu głowy. Odgłos ładowania broni sprawił, że zamarłam a dech zaparł mi w piersi.

„Nie spodziewałem się, że zostawią cię tak"

Ten głos, znałam ten głos. Moje serce zabolało, wiedząc kim jest ta osoba za mną. Myśl o tym, że jest ich tu więcej niż jeden, przestraszył mnie jak diabli

Poczułam jak jego ręka dotyka moich włosów za uchem a potem na szyi. Moje ciało wzdrygnęło się na nagły dotyk. Czułam jakbym miała się zaraz popłakać. Niech mi ktoś pomoże, błagam.

„Tak zupełnie samą". Wyszeptał, trzymając pistolet przy mojej głowie. Gęsia skórka przeszła moim ciele

„C-czego ode m-mnie chcesz?". Spytała, próbując się nie jąkać ale nie wyszło. Moje ciało się trzęsło a oddech był nie równy

Usłyszałam jak się zaśmiał. „Pięknotko, nie jesteś osobą od której coś chce". Powiedział, powoli mnie odwracając. Moje oczy spotkały się z oczami mężczyzny nie innego jak Taeyong.

Zacisnęłam oczy czując pistolet na czole. Proszę nie zabijaj mnie.

„Błagam, n-nic nie zrobiłam". Próbowałam go przekonać by mnie nie zabił

Poczułam rękę na mojej brodzie, podnosząc moją głowę. „Oh kochanie, wiem". Powiedział z westchnieniem, puszczając moją brodę. „I nie jestem tu by cię zabić". Kontynuował

Westchnęłam, czując jak ciężar spada z moich barków, ale znowu oddech utknął mi w gardle, czując jak przyciska pistolet mocniej do mojej skóry. Otworzyłam oczy zszokowana

„Ale jeśli odważysz się krzyknął czy coś w tym rodzaju, nic nie obiecuje". Powiedział, intensywnie na mnie patrząc. Powoli skinęłam, pokazując mu, że rozumiem.

„Dobrze. Przyszedłem tu by zrobić z tobą interes". Taeyong powiedział, obniżając pistolet.

„Dlaczego?". Spytałam, nie rozumiejąc o czym mówi

„Chce byś przekazywała nam informację o The Boyz". Powiedział, jakby był pewny, że się zgodzę

„I dlaczego miałabym to zrobić?". Spytałam, krzyżując ręce. Cicho się zaśmiał, zbliżając się do mnie. Sprawiając, że się cofnęłam ale złapał mnie za ramiona, obniżając głowę by spojrzeć mi w oczy

„W innym wypadku możesz powiedzieć pa, pa do swoich rodziców". Powiedział z największym jakim mógł być złowieszczym uśmieszkiem

Moje serce zabolało a strach przebiegł przez moje ciało. Nie, tylko nie moi rodzice. Jaemin był wystarczający, nie mogłam ich też stracić. Zaczęłam kręcić głową

„N-nie, błagam, nie mieszaj ich w to". Błagałam, łza spłynęła po moim policzku

„W takim razie nie masz wyboru, tylko by się zgodzić". Powiedział puszczając moje ramiona

Ugryzłam wargę, czując jak złość buduje się w moim ciele. Chciałam na niego nakrzyczeć, uderzyć go, ale nie mogłam tego zrobić. Wkurzona wytarłam łzę i powiedziałam. „Dobra"

Nie chciałam tego zrobić. Nie ważne jak nienawidziłam wcześniej The boyz, zaczęłam się do nich przyzwyczajać. Zaczęłam ich lubić, nie to co lubią, ale są ludźmi po za swoją pracą. Już czułam wyrzuty sumienia. Przepraszam....

𝕯𝖆𝖓𝖌𝖊𝖗 | THE BOYZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz