Katierina
Czuję osłabienie po oddaniu tylu dawek swojej krwi. Godzinę temu podaliśmy pierwszym trzem nastolatkom substancje, które zdaniem Tulievika im pomogą. Specjalnie odmierzone dawki mojego osocza krwi zostały zmieszane z substancją, którą kilkanaście godzin temu wstrzyknęłam Cameronowi. Do tej mieszanki dodano jeszcze gęstą brunatną maź, której nazwa jest tak długa, jak łacińska nazwa choroby dotyczącej lęku przez długimi wyrazami.
- Trzymaj - Luka podaje mi czekoladę.
Przed chwilą dyskretnie wzmocnił mój organizm, ale nie chciałam go męczyć. Więc dochodzę do siebie w pokoju, którego używa Tulievik, gdy chce sam odpocząć od tego całego zamieszania. Odwijam bez gadania smakołyk i wręczam mu połowę
- Nie. Dzięki, Ninja, ale to nie ja dałem się opróżnić z krwi. Przez moment miałem wrażenie, że Tulievik cieszy się z pobierania ci jej tak często, bo jest jakimś pieprzonym wampirem.
- Myślisz, że zdążyli dostarczyć lekarstwo dla Camerona i Nataliji?
- Na pewno. A jak ty się czujesz? Tak na prawdę?
- Nie jest tak źle- Mówię wzruszając ramionami
- Nadal nie mogę uwierzyć, że mój ojciec finansuje to wszystko.
- To chyba dobrze, co?- Zerkam na niego, próbując wybadać jego uczucia
- Pewnie, że dobrze.- Kładzie się koło mnie i obejmuje mnie ramieniem
- Znów to robisz.
- Co?- Odkładam czekoladę na bok i odwracam się o Luki, tak by widzieć jego twarz
- Gdy obejmuję cię, kierując dłoń niżej pleców, ty cała sztywniejesz.
Przełykam nagle zaschnięte gardło
- Widziałem blizny.
- Co? Jakie...- Widząc jego minę rezygnuję z udawania
- Jak?- Szepczę ignorując chęć ucieczki
- Gdy cię uratowaliśmy i leczyłem cię po porwaniu.
Zamykam oczy i wzdycham. Otwieram, gdy podejmuję decyzję
- Arij, mój były partner bardzo mnie skrzywdził. To on zostawił mi tą pamiątkę oraz brak możliwości posiadania dziecka.
- To, dlatego nie możesz być mamą? - Pyta, a jego twarz wyraża czułość. Na szczęście nie znajduje litości w jego spojrzeniu. Nie zniosłabym jej
- Niestety. Ten odruch pozostał mi po tym jak mnie pokaleczył. Pomimo tylu lat nadal przyłapuję się na tym, że wzdrygam się na każde dotknięcie mnie w tym miejscu
- Odruch bezwarunkowy
- Tak. Prawdopodobnie tak.
Luka przyciąga mnie do siebie i całuje w głowę. Czuję się spokojna, gdy to robi, więc przymykam oczy i rozkoszuję się tym momentem. Tak niewiele w życiu jest chwil, w których mogę się wyciszyć.
- Mogę o coś jeszcze zapytać?- Kiwam głową - Dlaczego się nie broniłaś?
- Kochałam go i nie potrafiłam użyć przeciw niemu swoich umiejętności.- Przyznaję się do mojej słabości
Czuję jak przytula mnie mocniej do siebie
- Nigdy cię nie skrzywdzę. Będziemy małżeństwem i może nie zawsze będzie kolorowo, ale nigdy nie podniosę na ciebie ręki.
- Wiem Luka.
- Skąd?
- Bo jesteś dobrym człowiekiem. Jesteś tym, który chce chronić. Martwi mnie tylko, że to ja skrzywdzę ciebie.
CZYTASZ
BRATVA. Walczę dla niej.
RomanceWalczymy dla niej. Zabijamy dla niej. Umieramy dla niej. Ludzie umierają za mnie. Dla mnie. Przeze mnie. Ja umarłam już dawno. Kawałek po kawałku, aż w końcu nie zostało we mnie już nic. Nikolij Andriejew obiecał, że będzie mnie chronił, nauczy pono...