Rozdział 26

109 31 2
                                    


Katierina

Czuję osłabienie po oddaniu tylu dawek swojej krwi. Godzinę temu podaliśmy pierwszym trzem nastolatkom substancje, które zdaniem Tulievika im pomogą. Specjalnie odmierzone dawki mojego osocza krwi zostały zmieszane z substancją, którą kilkanaście godzin temu wstrzyknęłam Cameronowi. Do tej mieszanki dodano jeszcze gęstą brunatną maź, której nazwa jest tak długa, jak łacińska nazwa choroby dotyczącej lęku przez długimi wyrazami.

- Trzymaj - Luka podaje mi czekoladę.

Przed chwilą dyskretnie wzmocnił mój organizm, ale nie chciałam go męczyć. Więc dochodzę do siebie w pokoju, którego używa Tulievik, gdy chce sam odpocząć od tego całego zamieszania. Odwijam bez gadania smakołyk i wręczam mu połowę

- Nie. Dzięki, Ninja, ale to nie ja dałem się opróżnić z krwi. Przez moment miałem wrażenie, że Tulievik cieszy się z pobierania ci jej tak często, bo jest jakimś pieprzonym wampirem.

- Myślisz, że zdążyli dostarczyć lekarstwo dla Camerona i Nataliji?

- Na pewno. A jak ty się czujesz? Tak na prawdę?

- Nie jest tak źle- Mówię wzruszając ramionami

- Nadal nie mogę uwierzyć, że mój ojciec finansuje to wszystko.

- To chyba dobrze, co?- Zerkam na niego, próbując wybadać jego uczucia

- Pewnie, że dobrze.- Kładzie się koło mnie i obejmuje mnie ramieniem

- Znów to robisz.

- Co?- Odkładam czekoladę na bok i odwracam się o Luki, tak by widzieć jego twarz

- Gdy obejmuję cię, kierując dłoń niżej pleców, ty cała sztywniejesz.

Przełykam nagle zaschnięte gardło

- Widziałem blizny.

- Co? Jakie...- Widząc jego minę rezygnuję z udawania

- Jak?- Szepczę ignorując chęć ucieczki

- Gdy cię uratowaliśmy i leczyłem cię po porwaniu.

Zamykam oczy i wzdycham. Otwieram, gdy podejmuję decyzję

- Arij, mój były partner bardzo mnie skrzywdził. To on zostawił mi tą pamiątkę oraz brak możliwości posiadania dziecka.

- To, dlatego nie możesz być mamą? - Pyta, a jego twarz wyraża czułość. Na szczęście nie znajduje litości w jego spojrzeniu. Nie zniosłabym jej

- Niestety. Ten odruch pozostał mi po tym jak mnie pokaleczył. Pomimo tylu lat nadal przyłapuję się na tym, że wzdrygam się na każde dotknięcie mnie w tym miejscu

- Odruch bezwarunkowy

- Tak. Prawdopodobnie tak.

Luka przyciąga mnie do siebie i całuje w głowę. Czuję się spokojna, gdy to robi, więc przymykam oczy i rozkoszuję się tym momentem. Tak niewiele w życiu jest chwil, w których mogę się wyciszyć.

- Mogę o coś jeszcze zapytać?- Kiwam głową - Dlaczego się nie broniłaś?

- Kochałam go i nie potrafiłam użyć przeciw niemu swoich umiejętności.- Przyznaję się do mojej słabości

Czuję jak przytula mnie mocniej do siebie

- Nigdy cię nie skrzywdzę. Będziemy małżeństwem i może nie zawsze będzie kolorowo, ale nigdy nie podniosę na ciebie ręki.

- Wiem Luka.

- Skąd?

- Bo jesteś dobrym człowiekiem. Jesteś tym, który chce chronić. Martwi mnie tylko, że to ja skrzywdzę ciebie.

BRATVA. Walczę dla niej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz