Rozdział 9

164 36 2
                                    



Katierina


Podniesione głosy dochodzą do moich uszu, ale nie potrafię rozróżnić słów. Szaleństwo mojego umysłu czy rzeczywistość? Nadal nic nie widzę i boję się, że już nigdy nie odzyskam wzroku. Odtwarzam w umyśle kolory, obrazy wschodów i zachodów słońca, po to by ich nie zapomnieć. Nie otwieram oczu, udaję, że ta ciemność wokół mnie to efekt opuszczonych powiek. Nie jestem związana, a przynajmniej tak myślę. Nie mogę poruszyć nawet małym palcem, by ból nie wybuchnął w moich oczach, wysysając dech. Kto więc zawracałby sobie głowę, tym by zabezpieczyć się przed moją ewentualną ucieczką?

Słucham jak wolno bije mi serce. Jestem wykończona fizycznie oraz psychicznie. Czy mój ojciec w ogóle mnie szuka? Czy ktokolwiek mnie tutaj znajdzie? Powoli tląca się nadzieja na ratunek umiera we mnie. Jestem pod ziemią. Jakbym już była martwa tylko, że oni pogrzebali mnie tutaj żywcem a teraz dobijają. Została jedna dawka RNP-20 i moje geny odpowiedzialne za mutację rozłączą się z mojego DNA tworząc jednolite komórki zebrane w jedną całość, gotowe do przeniesienia do innego biorcy. Nigdy tego wcześniej nie robili, ale w chwili gdy nastąpi rozłam mój organizm nie wytrzyma. Pobiorą ode mnie te komórki nie licząc się z tym że szansa na moje przeżycie jest dwu procentowa.

Jestem wściekła na tatę, za to co mnie spotyka. Gdyby nie jego interwencja, by mieć silne dzieci, nie było by mnie tutaj. Chociaż teraz, gdy wiem, że już go nie zobaczę, jednocześnie wybaczam mu to wszystko. Wiem, że będąc u szczycie władzy martwił się o nas. Byśmy przetrwali, byśmy byli bardziej odporni i samowystarczalni. Nie przemyślał tego, że przez te eksperymenty możemy być bardziej narażeni. Zapewne sądził, że zabicie doktora Pietrona, załatwiło, chociaż ten problem. Kto mógł przypuszczać, że zainfekował się jakimś paskudztwem i jest człowieczą odmianą salamandry? Cholera, kto mógł mu pomóc? Kto mógł finansować tego człowieka? Kto chciałby jeszcze więcej władzy?

Dimitrij Andriejew? - Najgroźniejszy konkurent ojca? Biorąc pod uwagę zakres wrogów naszej rodziny, to może być dosłownie każdy.

Myśli przeskakują mi jedna po drugiej, nie przynosząc żadnego rozwiązania.

Nie chcę umierać,

Nie w ten sposób.

Nie bez możliwości obrony, podpięta do kroplówki w nieznanym miejscu i mając założony cewnik.

Znów słyszę podniesione głosy. Skupiam się na tym, by usłyszeć słowa. Jednak krzyki, przekleństwa i nagły chaos nie pozwalają na to. Co się dzieje? Wiem, że miał pojawić się biorca. Ale to dopiero jutro. Wiem bo Szalony Doktorek chwalił się tym gdy podpinał mi kroplówkę. Nie przyszedł jej odpiąć ode mnie więc półtorej godziny nie minęło jeszcze. To niesamowite, jak człowiek radzi sobie, by ocenić czas nie widząc zegarka. Odmierzanie czasu, gdy minuty wydają ci się godzinami, a doba miesiącem jest kluczowe. Nie mając nad niczym kontroli, odczytując długości czasowe skupiasz się na czymś innym niż strach.

Huk otwieranych drzwi sprawia, że odwracam głowę w kierunku dobiegającego odgłosu. Ból uderza a ja zaciskam usta, powstrzymując jęk. Przetrwam ten atak.

- Zostań przed drzwiami, nie wpuszczaj nikogo. - Mówi komuś - No mała, trzeba przyśpieszyć procedurę. - Głos Doktorka niesie się po pomieszczeniu.

Nie ma wahania w jego ruchach, wydaje mi się że się spieszy nie traci czasu na wyjaśnienia, kładąc coś obok mnie. Serce podrywa mi się do galopu, gdy słyszę otwieranie suwaka. Torba lekarska.

- Co się dzieje? - Tracę oddech na myśl, że to już ta chwila.

Nie może mnie tak po prostu zabić. Cholera, ruszam dłonią w kierunku torby, by znaleźć cokolwiek do obrony. Nie wiem, czy mężczyzna jest obrócony w moją stronę, czy też zajęty przygotowaniami do zastrzyku nie zwraca na mnie uwagi. Działam instynktownie i zagryzając wnętrze policzka z bólu, zaciskam zęby, aby nie wydać z siebie dźwięku w reakcji na tortury kującego i rwącego bólu pod powiekami. Macam dłonią we wnętrzu torby lekarskiej i znajduję nożyczki. Serce mi bije ze strachu dwa razy szybciej. Muszę zaczekać na dobrą okazję. Ukrywam jedyną broń jaką zdobyłam, przez nieostrożność mężczyzny pod swoją dłonią. Chaotyczne ruchy i mamrotanie pod nosem mówią jak bardzo Doktorek jest zdenerwowany

BRATVA. Walczę dla niej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz