Były sobie u nas w Polsce 4 na wsi kury
Jedna czarna, druga żółta, trzecia szara, czwarta srebrna, jak tam Bóg trafił z góry
Srebrna dumna była z metalowych swych łańcuchów
Ale w oczach czarnej wyglądała jak dwóch wiejskich pastuchówSrebrna kwoka machać poczęła łańcuchami
Aby obudzić cieplejsze uczucia w czarnej powietrza chórami
Zamiotła pod dywan wszelkie jej złośliwości
A uczucie zamroziło jej mięśnie, połamało kościWtenczas czarna ostrzyła swe pazury
By pozbyć się srebrnej z kórnika ze ścianami z lazury
I tym sposobem żółta i srebrna kura
Zmuszone zostały do wykrzyknienia ,,Rura!"Porysowany ostrymi cięciami kórnik cały
A wokół same tylko nienawiści nawały
A srebrna się tylko zauroczyła
I nigdy się z czarną nie droczyłaTa jednak i srebrną i żółtą wypędziła
A sama z szarą zamiast zjeść trawę, to ją spaliła
I zaczęła się toczyć, z własnej winy się stoczyła
W niebie dopiero, gdzie wylądowała zobaczyłaA srebrna i żółta wygnane
Zostały przez gospodarza przywołane
Po historii opowiedzeniu, właściciela w stół trzasku
Siedzą w fotelach, oczekując rodziny poklasku25/26.05.2022
CZYTASZ
Poezja, w sensie moje wypociny
PoetryNo tytuł mówi sam za się, ale zachęcam do zajrzenia bo wydaje mi się że mam trochę inne myśli niż większość ludz