Rozdział 7

4 1 0
                                    

,,Dziś jest ten dzień", z tą myślą obudziłam się. Jako, że zbliżała się 7, postanowiłam zacząć się szykować. W końcu rozpoczęcie jest na 9, za co jestem ogromnie wdzięczna, bo nie widzę siebie wstającą o 5.

Tak więc po półtorej godziny, śmiało mogłam stwierdzić, że byłam gotowa. Z racji tego, że do szkoły miałam 10 minut drogi pieszo, stwierdziłam, że nie będę się śpieszyć. Zeszłam do kuchni i po niespełna 10 minutach zrobiłam naleśniki, które z niemałym apetytem smacznie zjadłam. Gdy dochodziła godzina 8:50, postanowiłam iść do szkoły. Fakt skończyłam 18 lat, zdałam prawo jazdy, ale samochodu jeszcze nie miałam.

Tak więc kierowałam się w stronę prywatnego liceum, do którego chodzili ci wyżej urodzeni, których stać było dosłownie na wszystko.

Budynek był ogromny. Już od zewnątrz emanował bogactwem i klasą. Jasne ściany na których widoczne były nowoczesne elementy w żywych odcieniach. Od czerwonego, po żółte, niebieskie i zielone. Przed nim znajdował się ogromny parking, na którym roiło się od różnych samochodów, które do tanich na pewno nie należały. Przy każdym, zapewne stał właściciel obstawiony swoimi znajomymi. W pewien sposób każdy stał w jakiejś grupie.

Chwilę po rozglądałam się, szukając jakiejś znajomej twarzy. Chwilę zajęło, ale odszukałam w tym całym tłumie Emmę, której ruda czupryna, wyróżniała się na tle brązowych, czarnych i jasnych włosach. Pewnym krokiem ruszyłam w stronę dziewczyny, która widząc mnie pomachała, dając do zrozumienia, że czeka.

-Hej. -powiedziałam do dziewczyny i lekko się uśmiechnęłam w geście przywitania.

-Hej Am! -Emma wręcz krzyknęła zwracając uwagę kilku osób. -Jesteś już! Jak wrażenia! Byłaś już w środku?! Głupie pytanie. Jasne, że nie. Jak się czujesz? -rudowłosa zasypała mnie masą pytań, co mnie trochę zaskoczyło

-Emm... Chyba jest okej. Ale wiesz. Nie musiałaś mnie tak zasypywać pytaniami na wstępie. -tu się zaśmiałam -Tak w ogóle gdzie reszta?

-Reszta. Reszta właśnie tu idzie. -powiedziała po czym odwróciłam się i z każdym się przywitałam. Mia jak to Mia musiała zamknąć mnie w niedźwiedzim uścisku, piszcząc i witając się ze mną, jakby nie widziała mnie wieki.

W pewnej chwili poczułam się dziwnie. Tak jakby wszyscy obserwowali co się dzieje. Ja nieświadoma nie wiedziałam co się dzieje, postanowiłam to zignorować i zaczęłam rozmawiać z paczką.

Po kilku minutach rozległ się dźwięk, zapewne dyrektorki, która prosiła wszystkich na salę. Wszyscy zaczęli kierować się w stronę wejścia. Ja również.

Wnętrze budynku wprawiało w jeszcze większy zachwyt niż widok z zewnątrz. Ściany pomalowane na pozytywne kolory, wręcz zachęcały żeby iść dalej. Szafki które stały prawie każdą ścianą, były w kolorach bieli i czerni, co idealnie kontrastowało z kolorami, jakie widniały na ścianach. Kierując się dalej nie widziałam nic nadzwyczajnego. Bo przecież to tylko szkolny korytarz.

Wchodząc do ogromnego pomieszczenia szczęka prawie mi opadła. Jasne ściany i ogromne okna nadawały temu miejscu jakiegoś uroku. Przy jednej ze ścian stał podest na którym siedziało całe grono nauczycielskie włącznie z panią dyrektor. Przed nim stały rzędy identycznych krzeseł, na których uczniowie zaczęli się rozsiadać.

Ja usiadłam pomiędzy Mią, a Mattem.

Gdy zamieszanie spowodowane szukaniem miejsc dobiegło końca, dyrektorka wstała na co wszyscy ucichli.

-Witam was, drodzy uczniowie w kolejnym wspaniałym roku nauki. -powiedziała ze szczerym uśmiechem -Dla tych, którzy mnie nie znają, nazywam się Melissa Johnson i jestem dyrektorką tego liceum.

Dyrektorka jeszcze przez kilka minut opowiadała o zaletach tej szkoły, zasadach jakie tu panują i przedstawiła nauczycieli. W końcu doszła do tego momentu, którego się obawiałam.

-Dobrze, jeśli więc pewne sprawy są objaśnione to chciałam wam przedstawić dwójkę nowych uczniów. Amanda i Lily będą chodziły do naszego liceum. Więc proszę przyjmijcie je ciepło. A teraz możecie rozejść się do klas. -i tym akcentem pożegnała się z nami.

Znowu panował zamęt. Każdy kierował się do swojej klasy. Ja szłam wraz z bliźniaczkami i bliźniakami do mojej nowej klasy.

Pomieszczenie do którego się udałam było naprawdę ładne. Ściany w kolorach szarości z białymi meblami nadawały tej klasie to ,,coś".

Usiadłam obok Scarlett, która przedtem gestem ręki wskazała, że mam usiąść z nią. Przed nami siedziała Mia z Zoe, natomiast miejsce za nami, czyli ostatnią ławkę zajmował Matt, który siedział sam.

Kiedy zamęt się skończył, i wszyscy zajęli swoje miejsca, wychowawczyni postanowiła się w końcu odezwać.

-Dzień dobry klaso! -przywitała nas. -W tym roku mamy nową koleżankę.

-Amando -zwróciła się do mnie -może się przedstawisz i opowiesz parę rzeczy o sobie? -spytała, a mi świat się zawalił. Nie przygotowałam się. Myślałam, że nie będę musiała tego robić, ale wszechświat miał co do tego inne plany o których ja nie miałam zielonego pojęcia.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz