Amanda
Dojechaliśmy pod galerię po 20 minutach drogi. W aucie panowała luźna atmosfera. Wszyscy się śmialiśmy, gdy Matt próbował zaśpiewać wers piosenki, która leciała wtedy w radiu. Cóż. Nie wychodziło mu to. Brzmiał tak, jakby coś nasrało mu na gardło, ale Zoe chyba się tym nie przejmowała.
Wysiadając z auta, nie powiem, że nie, ale czułam stres. Dość duży stres. Bo w końcu Zoe, Matt i Mia mieli przedstawić mnie swoim znajomym. Zmierzając w stronę McDonald's widziałam grupkę osób zajmującą największy stolik. Śmiali się i wygłupiali. Byli jak rodzina. Niemałym zaskoczeniem było, gdy Mia podeszła do nich i jak niby nic przysiadła się. Widziałam, że Matt i Zoe postępują tak samo. Zostało jedno wolne miejsce. Chyba dla mnie. Moje przekonania potwierdziły się, gdy Mia zaczęła drzeć się na cały głos i wymachując do mnie ręką. Kilka osób spojrzało się dyskretnie w moją stronę, a ja czułam się zażenowana. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby Mia weszła na stolik i wrzasnęła moje imię. Tego wolałabym uniknąć, chociaż wiem, że tak czy siak zrobiłaby to. W końcu niczego się nie boi.
Tak więc podeszłam do grupy i usiadłam czując ciekawskie spojrzenia jej znajomych.
Teraz mogłam dokładnie każdemu się przyjrzeć.
Dziewczyna z rudymi, gęstymi lokami przypominała Meridę z bajki Disney, którą wprost uwielbiam. Miała zielone oczy i twarz pokrytą masą piegów. Czarna bluzka oversize, idealnie komponowała się z jeansowymi spodenkami, których prawie nie było widać.
Obok siedziała nastolatka w podobnym wieku. Długie kruczoczarne włosy, przypominały włosy Matta. Cera tak była jasna, mogłabym stwierdzić, że była żeńską kopią chłopaka. Jednak coś ją odróżniało. Owy chłopak oczy miał błękitne, natomiast ona granatowe.
Następnie siedziała Mia, Zoe i Matt.
Ja siedziałam naprzeciw.
Czułam się trochę nieswojo, gdyż obok mnie siedziało 3 facetów.
Jeden był Mulatem. Miał ciemnobrązowe oczy i tego samego koloru spojrzenie, które intensywnie wpatrywało się w brunetkę z długimi włosami. Widać, że chłopak się zakochał, a ona tego nie widziała...chyba.
Obok siedział blondyn. Włosy miał związane w kitkę, a rękę wytatuowaną. Nie lubiłam tatuaży. Sama nie wiem jak można dobrowolnie pozwolić na wbijanie igły w skórę. Jemu to się chyba podobało. Wzrok miał utkwiony w telefonie, gdzie odczytywał jakąś wiadomość.
Całą grupę zamykał chłopak z popielato- brązowymi włosami i karmelowym spojrzeniu. Właśnie wdał się w kłótnię z rudowłosą pięknością.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos, nie kogo innego jak Miy, która głośno odchrząknęła zwracając uwagę wszystkich osób. Było ich 8, nie licząc mnie.
-Kochani... -zaczęła, ale nie dane jej było skończyć. Po stoliku zaczęły się znowu rozmowy.
-Ej posłuchajcie mnie. -powiedziała nieco ostrzej. Nikt jej nie posłuchał.
-Stulcie pyski i posłuchajcie mnie! -krzyknęła na co wszyscy zamilkli -Dobrze. Jak już się rozumiemy to chciałam wam przedstawić Amandę. -uśmiechnęła się, zwracając się do mnie. Zdziwiło mnie, że w jednej chwili może tak zmienić ton głosu. Z zawziętego lwa, w potulnego baranka. Ale coś czuję, że jeszcze sporo się o niej dowiem.
Wszyscy przy stoliku skupili całą swoją uwagę na mnie. A ja. Ja nie wiedziałam co robić. Cisza jaka nastała między nami, wydawała się wiecznością. Na szczęście ciszę przerwał mój wybawiciel. Blondyn z kitką.
-Jestem Lucas. Mia i Zoe dużo nam o tobie opowiadały, ale na żywo jesteś jeszcze piękniejsza skarbie -powiedział puszczając mi oczko, na co omal nie zakrztusiłam się powietrzem. Nikt nie mówi takich rzeczy nowo poznanej osobie. Szczególnie mi.
-Daj spokój Lucas. Omal nie zabiłeś dziewczyny. -zwróciła się rudowłosa w stronę chłopaka -Przepraszam za niego. On po prostu jest skończonym debilem i podrywa wszystko co się rusza. Uwierz mi raz nawet zarywał do krowy. W końcu trafił swój na swego, tyle że ona dała mu kopa. W dosłownym znaczeniu. Tak właściwie jestem Emma. -dziewczyna kończąc swój monolog uśmiechnęła się przyjaźnie. Odwzajemniłam go.
-Hej, to nie moja wina, że moi dziadkowie mają taką głupią krowę. -oburzył się chłopaka
-Albo głupiego wnuka. -dopowiedziała Emma, na co nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Po chwili dołączyła się reszta.
-Dobra ta w czarnych to Scarlett, siostra tego oto pana, -gestem ręki wskazała najpierw na dziewczynę, a następnie na Matta -to jest Olivier, -wskazała na Mulata -a ten tutaj to Chris.
-Miło was poznać. Amanda, a dla przyjaciół Am. -uśmiechnęłam się życzliwie do wszystkich, raz jeszcze się przedstawiając
-No to się ubezpiecz, bo z nami jest różnie Am. I uwierz od nas tak łatwo się nie uwolnisz. -odezwała się po raz pierwszy Scarlett, na co wszyscy się zaśmialiśmy, po czym dodała ciszej ,,witaj w rodzinie" na co się wzruszyłam.
Czas spędzony w towarzystwie nowych przyjaciół, minął naprawdę szybko i mile. Nim się obejrzałam, a na zegarku dochodziła 15. Wiedziałam, że muszę się zbierać, choć tak naprawdę nie chciałam. Naprawdę. W ciągu kilku godzin w ich towarzystwie, czułam się jakbym znała ich całe życie. Jakbym wreszcie odnalazła moje miejsce na tej nudnej planecie zwanej Ziemią.
W ciągu tych kilku godzin dowiedziałam się też, że w klasie będę miała 3 z 4 dziewczyn. Mia, Zoe i Scarlett będą w tej samej klasie co ja. Matt również, w końcu bliźniak to bliźniak. Olivier, Lucas, Chris i Emma są w 4 klasie. Trochę nad tym ubolewam, bo myślałam, że razem będziemy w klasie, ale przecież nie można mieć wszystkiego.
Żegnałam się z każdym po kolei, a każdy ze sobą. Wszyscy wracali już do domów. Matt odwiózł mnie i bliźniaczki, ale ja miałam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Tą sprawą była Mia. Musiałam się dowiedzieć co tak naprawdę jest między Zoe a Mattem.
-Mia! -krzyknęłam, na co blondynka energicznie odwróciła się w moją stronę -Możemy pogadać? -poprosiłam, a dziewczyna znalazła się przy mnie.
-Co jest między Zoe, a Mattem? -palnęłam prosto z mostu. Z natury byłam osobą dociekliwą i nienawidziłam niewiedzy.
-Ty też to zauważyłaś. -widząc moją minę, kontynuowała -Zoe i Matt znają się od ...zawsze. Od piaskownicy, gdy Matt wysypał na nią wiadro piasku -zaśmiała się lekko na wspomnienie -Zoe była wściekła, jednak dziwnym trafem polubili się. A od początku liceum czuć między nimi chemię. Ciągle widzę ich ukradkowe spojrzenia względem siebie, tą ciągła chęć przebywania w swoim towarzystwie. Jednak oboje są zbyt głupi i boją się stracić to na co pracowali przez wiele lat. -dokończyła
-Przyjaźń. -powiedziałam bardziej do siebie -Cóż powiadają, że miłość jest ślepa, ale w ich wypadku to ślepota zaślepiła miłość.
-I tu się z tobą zgodzę. -dopowiedziała -Dobra, muszę już iść. Narka. -pożegnała się.
Idąc w stronę domu, intensywnie nad tym myślałam. Nad Mattem i Zoe. I doszłam do jednego wniosku.
Ta dwójka musi być razem i ciotka Am tego dopilnuje.

CZYTASZ
Zakazany Owoc
RomansPierwsza część trylogii ,,Owocu" ___________ Zastanawiałeś się kiedyś, co się stanie gdy dwójka nastolatków z trudnym charakterem postanowi zrobić zakład? Zakład, który będzie polegał na rozkochaniu w sobie tej drugiej. Przecież nie wiadomo co takim...