Frankie
Ciężkie chmury zwisały nad miastem, aż do późnego popołudnia. Ruch w barze był mniejszy, co niezmiernie mnie cieszyło. Tajemnicza wizyta bruneta z klubu, pchnęła mnie, do wymuszenia na Skinie montażu dodatkowych zabezpieczeń drzwi. Nie wydawałam się w szczegóły, gdy pytał o powód. Kłamstwo obawy przed włamaniem, któregoś z klientów baru, była dla niego wiarygodna na tyle, że nie oponował. Mimo że dzień wydawał się dobiegać końcowi, a większość klientów zaszyła się w domowym zaciszu, dźwięk dzwonka przy drzwiach, był niczym uderzenie pioruna. Nie widziałam dokładnie, kto przyszedł, pochłonęły mnie przygotowywania ekspresu do kawy, której codziennie schodziły duże ilości. Wkładając do małej kieszeni fartucha notes z długopisem, by zapisać zamówienie, dostrzegłam wyraz twarzy Celest, która wróciła z Sali. Nie wyglądała na zadowoloną. Zacisnęła usta w wąską kreskę i nieco mocniej, niż to konieczne, odłożyła na bar tacę.
– Prosiłam Settimo, by nie ściągał tu swoich szemranych znajomych. Wychodzą z tego kłopoty – spojrzała na coś, za moimi plecami, lecz szybko opuściła wzrok.
– Cztery kawy. – okręciłam się w stronę głosu, gotowa zapytać o dodatki, lecz gdy spotkałam się wzrokiem z pustym spojrzeniem mężczyzny, który nocą włamał się do mojego mieszkania, natychmiast poczułam złość.
– Celeste zadzwoń na policję – poleciłam cicho, piorunujące bruneta wzrokiem. Obecność matki Skina wpływała na mnie kojąco, łagodząc strach, który próbował przejść kontrolę. Ona jednak nie poruszyła się, wciąż wpatrywała w podłogę, zupełnie jakby nie mogła znieść widoku mężczyzny przed nami. Bała się zupełnie jak ja. Hansel tymczasem poczekał, aż pozostała dwójka gości opuści lokal, po czym wycofał się w stronę drzwi, by przekręcić zamek i obrócić plakietkę z napisu „Zapraszamy” na „Zamknięte”
– Frankie! Chodź na przerwę! – Bianka wyskoczyła przez drzwi skrzydłowe, nie zauważać jak nerwowa stała się atmosfera. Gdy jej oczy zatrzymały się na Hanselu, uśmiech zamarł na ustach.
– Wracaj na zaplecze... – rzuciła ostrym tomem Celeste i okręciłam się do ekspresu.
– Czego chcesz? – zapytałam zrezygnowana, gdy Bianca zniknęła za drzwiami. Każde z pracujących tu osób zdawało sobie sprawę, że to, co się dzieje, tak samo, jak facet stojący przy lądzie nie są zwyczajni. Przełknęłam dumę, spoglądając mu w oczy. Nie miałam zamiaru ponownie pokazać mu, jak bardzo boję się jego obecności.
– Na początek przynieś kawę – uśmiechnął się z satysfakcją – Weź też coś dla siebie, musimy porozmawiać.
Skinęłam lekko głową, wskazując ręką stolik, przy którym zasiedli jego towarzysze, po czym wbiłam wzrok w tył jego głowy, gdy się oddalał. Zaraz potem Celest podała mi tacę, na której położyła zamównie. Przyjrzałam się jej twarzy, mając na końcu języka przeprosiny, za jakiej sytuację była światkiem, jednak jedno spojrzenie jej oczu, natychmiast mnie powstrzymało. Krył się w nim lęk. Bała się mnie, z niezrozumiałych dla mnie powodów. Być może mylnie powiązała mnie z nieproszonymi gośćmi, co wydawało się całkiem możliwe w obecnej sytuacji.Czułam na sobie jego wzrok, gdy zbliżałam się do miejsca, gdzie siedzieli. Powoli odstawiłam tace i pchnęłam lekko na środek stołu. Przez myśl przeszło mi, że ich obecność nie mogłaby przejść niezauważona, pośród gości, dlatego dobrze, że zostaliśmy sami. Hansel przez dłuższą chwilę nie odrywał wzroku od okna, za którym rozszalała się gwałtowna burza. Zazwyczaj zatłoczone ulice świeciły pustkami, większość ludzi siedziała bezpiecznie we wnętrzach innych knajp, ciesząc się ciepłem. Zmrużyłam lekko oczy, gdy pośród lawin deszczu, jakie lały się z nieba, w zasięgu wzroku pojawił się czarny Range Rover i zaparkował przed wejściem do restauracji.
CZYTASZ
Krwawe imperium|| Zakończone
Romance"Zderzenie dwóch różnych światów, które połączyło jedno morderstwo. " Ich spotkanie mogło być przypadkiem, albo zrządzeniem losu. On nie wierzył w miłość, liczyła się tylko brutalność i lojalność jego ludzi w drodze, którą utorował sobie zakrwawion...