Spoczywające na wysokim stole ciało, wydaje się być w idealnym stanie. Unoszę wzrok na krępego pracownika, który stoi przede mną jak pokorny sługa. Wczorajszego wieczora zabiłem swoją żonę, poprzez strzał w głowę, rozpieprzając jej tym samym większość mózgu, którego zapewne i tak nie używała. Mimo to, na mojej twarzy maluje się krzta, podziwu dla tego, co widzę. Twarz Laury wydaje się spokojna, zrelaksowana zupełnie jakby spała. Subtelny makijaż pokrywa jej twarz, sprawiając, że wygląda jak wtedy gdy powietrze wciąż wypełniało jej płuca.
– Dobra robota – chwale cicho, po czym
wyjmuję z kieszeni paczkę z papierosami i odpalam jednego, zaciągając się dymem.– Tu nie wolno… – jęczy facet, lecz uciszam go ostrym spojrzeniem, widząc jak na jego czole, perli się kropla potu. Sam już nie wiem, co bardziej wypełnia otaczające mnie powietrze. Jego strach, czy martwe ciało mojej zdradzieckiej żony. Obrzucając je ostatnim spojrzeniem, kieruję się do wyjścia. Laura nie zasłużyła, nawet na sekundę więcej niż jej dzisiaj poświęciłem.
– Zawieźcie ciało do Torreza. – oznajmiam i popychając dwuskrzydłowe drzwi, wychodzę na ulice skąpane w południowym słońcu Neapolu. Do wczoraj uważałem, że miasto, jakim żądze nie ma przede mną tajemnic. Miałem szczury w każdym jego zakątku, dzięki czemu wiedziałem, co się dzieje. Znałem powód zdrady moich ludzi, zanim jeszcze się jej dopuścili. Nie spodziewałem się jednak zdrady od strony własnej królowej. Kobiety, którą poślubiłem z pobudek dobrych dla mojej sprawy, żmii, jaką sam dobrowolnie wpuściłem do łóżka.
Zająłem miejsce za kierownicą mustanga i ruszyłem w stronę Posillipo. Potrzebowałem pieprzonego odpoczynku od całego tego syfu, a ilość wlanego w siebie alkoholu wcale w tym nie pomagała. Okłamałbym sam siebie, gdybym przyznał na głos, że zdrada Laury nie była dla mnie ciosem. Moment, gdy po raz ostatni spoglądałem w jej zielone oczy i sekundy, gdy opuszczało je życie, po pociągnięciu przeze mnie za spust na zawsze pozostaną w mojej głowie. Kiedy poślubiłem ją pięć lat temu, miała tylko osiemnaście lat. Ślub ze mną pozwolił jej sięgnąć po pięćdziesiąt procent udziałów w wielomilionowej firmie tekstylnej ojca i w ten sposób zapewnić sobie sporą gotówkę. Żadne z nas nie powiedziało tamtego dnia sakramentalnego ‘’Tak’’ z miłości czy pieprzonych uczuć. To był biznes w najczystszej postaci. Nie kochałem żony, przynajmniej nie darzyłem jej tym uczuciem na początku, jednak ją szanowałem. Nigdy podczas publicznego opuszczenia domu, nie zrobiła nic, by okryć mnie kpiną. Nie wydawała się zainteresowana ciemną stroną moich interesów i wyjazdów, jakie musiałem dla nich poświęcić. Z czasem prócz wzajemnej akceptacji, do naszej relacji wkroczył seks. Wtedy właśnie, gdy miałem ją po raz pierwszy, który był też jej pierwszą nocą z mężczyzną, poczułem, że gdy posiadłem jej ciało jako jedyny, stała się niezaprzeczalnie moja. Teraz zastanawiam się, czy to nie było zaplanowaną grą z jej strony. Wiedziała że czego będę od niej oczekiwał, mimo tego, że nigdy otwarcie się temu nie sprzeciwiła, postanowiła zrobić ze mnie głupca, który zwątpił w samego siebie. Ja, który posiadałem władzę nad życiem moim ludzi i tym kiedy umrą, dałem się zwieść kobiecie. Laura jako żona dona miała za zadanie pilnować domu i rzeczy z nim związanych, oraz tego w odpowiednim czasie urodzić mi dzieci i wpoić im odpowiednie wartości. Nie zrobiła tego.Kiedy dojechałem na miejsce i zaparkowałem samochód w podziemnym garażu, w domu panowała idealna cisza. Wiedziałem, że Gabriela, moja gosposia jest w środku, ponieważ dochodziła dopiero piętnasta, a zwykle wychodziła koło osiemnastej. Otworzyłem drzwi i wszedłem do salonu, czując unoszący się w powietrzu zapach aromatycznych ziół, więc skierowałem się do kuchni.
– Gabrielo… – Przywitałem się z nią krótkim skinieniem, gdy pochylała się nad garnkami.
– Nareszcie! – brązowe oczy obrzuciły mnie uważnym spojrzeniem, gdy mnie dostrzegła – Usiądź, zaraz podam kurczaka po toskańsku. – Skinąłem głową, jednak, zamiast usiąść wyszedłem na taras i zająłem miejsce na jednym z krzeseł, by w spokoju pomyśleć, ale nawet to wydawało się dzisiaj poza zasięgiem.
– Don Tiago?
– Siadaj Hansel – warknąłem, nie odrywając wzroku że od znajdującego się przede mną morza. Mój consigliere i wierny towarzysz w niejednej krwawej jatce posłusznie usiadł, jednak cisza z jego strony była bardziej wymowna niż tysiące słów. – Jak idą dzisiaj interesy?
– Nadzwyczaj dobrze… – odparł z wahaniem – Chemicy z samego rana dostarczyli nam fałszywe kody analiz, z których te najbardziej toksyczne odpady zmieniają się w nieszkodliwe – prychnął prześmiewczo. - Godzinę temu śmieci wyruszyły w drogę.
– Dobrze. – pochwaliłem i wyjąłem ponownie papierosy częstując go. Hansel, chociaż nienawidził papierosów, doskonale znał swoje miejsce w szeregu. Był lojalny do grobowej deski, więc jeżeli poczęstowałem go papierosem, uznał to, by go zabrać za konieczne, by mnie zadowolić. – Mów co masz do powiedzenia – oznajmiłem cicho i odpaliłem swojego papierosa.
– Wiadomość, jaką pragnąłeś przekazać zarówno swoim ludziom, jak i wrogą, rozeszła się niczym zaraza. – stwierdził – Nasi są poruszeni, choć niektórzy nie są zaskoczeni. Natomiast inne rodziny nie potrafią tego pojąć, jednoczenie szukając dla siebie okazji na wspólny interes.
– Nie mam teraz czasu na rozpatrywanie ponownego ożenku – spojrzałem na niego – Czy są jakieś ważne wieści od Ciro? Albo adwokata?
– Wszystko w porządku.
– Zadzwoń do kogo trzeba i umów widzenie, powinienem pojechać do Ciro i wyjaśnić mu co się stało, zanim mu odjebie i skaże się na dodatkową odsiadkę.
– Jasne. Zgodnie z twoimi wczorajszymi wytycznymi pozbyłem się wszystkich rzeczy Laury. Co masz zamiar teraz zrobić? Torrez może chcieć zemsty.
– Jej ojciec niczego takiego nie zrobi. Zamian zacząłem z nią zabawę i strzeliłem w głowę, kazałem do niego zadzwonić i powiedzieć w jaki sposób złamała dane mi słowo.
Jeżeli nie zabiłbym jej ja, zrobiłby to on.
Byłem o tym przekonany.– Więc znów stałeś się singlem, trzeba spodziewać się telefonów z propozycjami wciśnięcia ci jakiejś córki – odchrząknął i pokręcił głową – O ile znajdzie ktoś na tyle odważny, po tym, co się odjebało.
Wzruszyłem ramionami, zostawiając jego słowa bez komentarza, ponieważ wiedziałem, że przez najbliższy czas będę miał spokój. Każdy, kto odważy się zadzwonić, najpierw dwa razy się zastanowi, czy jego córka jest w stanie udźwignąć brzemię męża potwora. Do tego czasu zmuszony będę zadowalać się towarem na mieście, co nie wydawało się wcale takie złe, gdy wróciłem myślami do wczorajszej nocy.
Do dziewczyny, która zajęła moje myśli wystarczająco mocno, bym zapomniał o wypalającej duszę zdradzie, o tym, co byłem zmuszony zrobić, by to przerwać. Jej drobne ciało pozbawione jakiejkolwiek skazy, wijące się pod dotykiem moich dłoni i ust. Gdy wysiliłem się wystarczająco mocno, wciąż czułem w ustach jej smak, a głowę wypełnił uwodzicielski szept, w którym prosiła bym ją zerżnął. I niech mnie szlag, ale zrobiłem to. Wypełniłem ją sobą, pozwoliłem poczuć każdy centymetr mojego kutasa, zadowalając się jękami opuszczającymi jej usta. Kiedy rano zorientowałem się, że jestem sam, czułem jednocześnie zadowolenie, ale i irytację. Przez lata małżeństwa z Laurą, to ja decydowałem o tym, czy może pozostać po seksie w mojej sypialni na noc, czy zostawić mnie samego. Frustracja tym, że ona miała czelność zniknąć bez pozwolenia, wkurzała mnie do tego stopnia, że miałem ochotę coś rozwalić.– Masz dla mnie to, o co prosiłem? – Rzucam Hanslowi wyczekujące spojrzenie. W ostatnich tygodniach wstrzymywałem się od przelewania krwi za krzywdę, jaką wyrządzono mojemu bratu, ale miałem dość czekania. Postanowiłem uderzyć od znaczącej strony dla wroga. Wiadomość, jaką mu prześlę, sprawi, że przez kolejne tygodnie nie będzie mógł spokojnie spać. Stanie się niepewny. Ostrożny. Kiedy nadejdzie odpowiedni moment, cios będzie zbyt mocny, by mógł się przed nim obronić.
– Złapanie go nie było łatwe, ale tak. Jest w piwnicy. – Kiwam głową i zostawiam go samego, zatrzymując się przy drzwiach
– Powiedz Gabrieli, by nie czekała z obiadem, to może potrwać – rzuciłem i skierowałem się do piwnicy...
🎀🎀🎀
CZYTASZ
Krwawe imperium|| Zakończone
Romance"Zderzenie dwóch różnych światów, które połączyło jedno morderstwo. " Ich spotkanie mogło być przypadkiem, albo zrządzeniem losu. On nie wierzył w miłość, liczyła się tylko brutalność i lojalność jego ludzi w drodze, którą utorował sobie zakrwawion...