Ciro

3.3K 282 26
                                    

Frankie

Następne dwa tygodnie wydawały się minąć w mgnieniu oka. Sytuacja z diabłem wydawała się stać w miejscu, nie licząc tego, że każdą kolejną noc, po tym, jak próbowano go zabić, spędzałam w jego łóżku.

Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam do Gabrieli, aprobując tym samym fryzurę, nad którą spędziła ostatnie trzydzieści minut.

– Możesz mu powiedzieć, że jestem gotowa. – Wstałam i wygładziłam materiał długiej żółtej sukienki opinającej moją talię, po czym wsunęłam na nogi delikatne płaskie sandałki.

 Wizyta w więzieniu, do którego zabierał mnie Thiago nie była szczytem moich marzeń, jednak skłamałabym, gdybym stwierdziła, że nie byłam ciekawa tego, jaki jest jego młodszy brat. Niewątpliwie już po samym sposobie, w jaki diabeł wypowiadał się o Ciro mogłam wyczuć zażyłość, jaką dzielili. Chwytając z łóżka małą torebkę, wepchnęłam do środka telefon i wyszłam z garderoby. Fuknełam cicho pod nosem, widząc stojącego przy drzwiach wyjściowych z sypialni Hansela. Diabeł w ostatnim tygodniu uczynił go nieoficjalnie moim prywatnym ochroniarzem, mimo tego, że otwarcie się sprzeciwiłam. Było w nim coś, co sprawiało, że wewnątrz mnie puszczały wszystkie hamulce. Potrafił sprawić, że w ułamku sekundy z pogodnej dziewczyny, stawałam się plująca jadem żmiją. Nie wiedziałam, czy to przez sposób, w jaki na mnie spoglądał – jak na ciekawego robaka – czy styl bycia.

– Żadnego dzień dobry, czy spłoń w piekle pszczółko? – Zacisnęłam dłoń na pasku torebki i zbliżyłam się do niego i spróbowałam wyminąć, jednak postawną posturą zajmował większość miejsca. Na jego twarzy, która mogłaby uchodzić dla innych kobiet, za przystojną tkwił pogardliwy uśmieszek.

– Nie drażnij mnie dzisiaj... – rzuciłam chrapliwym głosem.

– Jesteś dziś w tak cudownym nastroju jak mój don... Czyżby pierwsze kłopoty w raju?

– Zamknij się i mnie przepuść, Thiago nie lubi czekać... – spróbowałam przecisnąć się obok niego ponownie, jednak na marne.

– Wydaje ci się, że wiesz, co lubi? – zapytał kpiąco, obrzucając mnie pobieżnym spojrzeniem. Znużona jego zachowaniem wyjrzałam na korytarz, dostrzegając wysoką ubraną w czerń sylwetkę Thiago, a pomysł pojawił się w mojej głowie nagle. Stając na palcach, naparłam na sylwetkę Hansela i zaśmiałam się perliście, opierając dłonie na jego torsie. Mój śmiech sprawił, że diabeł zatrzymał się przed wyjściem na taras i przeniósł na nas spojrzenie jasnych oczu.

– Wiem, czego nie lubi... – wyszeptałam mu wprost w twarz – Nie lubi się dzielić, a ty właśnie wyglądasz, jakbyś próbował zabrać mu zabawkę... – Przeniosłam wzrok na Thiago, który wyjadał niczym marmurowy posąg, a sekundę później wróciłam nim do Hansela. Ten zorientował się, że coś jest nie tak, a gdy spojrzał za sobie, zdusił chęć głośnego przeklęcia. Wykonałam kilka kroków wstecz, zwiększając między nami dystans, szepcząc tak, by tylko on mnie usłyszał – przepuść mnie.

Hansel wciąż spoglądał na diabła, jednak wychował się z wejścia i pozwolił mi przejść. Przez chwilę poczułam, jak wypełnia mnie niesamowita do opanowania siła. Wiedziałam, że najprawdopodobniej rozegrałam z Hanselem bardzo niebezpieczną – dla niego – grę. Thiago się nie dzielił, a już na pewno nie miał zamiaru robić tego, ze swoim ochroniarzem. Uniosłam wzrok i skrzyżowałam go ze wzrokiem diabła. Z jego lodowato niebieskich oczu bił chłód, który wywołał dreszcz niepokoju spływający po moim ciele. Przyozdobiłam twarz neutralnym uśmiechem, na jaki było mnie stać i podchodząc do niego, złączyłam nasze dłonie, splatając palce. Do tej pory ten gest wykonywałam tylko za zamkniętymi drzwiami jego sypialni, gdy leżeliśmy pośród ciemności, czekając na sen.

Krwawe imperium|| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz