Tak bardzo jak znałam powiedzenie, że ciekawość zabiła kota, tak dzisiejszego wieczora, miałam poważny problem z opanowaniem ciekawości. Gdy tylko wróciliśmy do posiadłości, Thiago zostawił mnie pod drzwiami sypialni, jaką zajmowaliśmy i wycofał się, znikając za rogiem. Jego zachowanie, spowodowane telefonem, jaki otrzymał, było naprawdę dziwne. Odłożyłam na pościel miskę z pozostałościami po makaronie i przeciągnęłam ciało, zerkając przelotnie w ekran telewizora. Po zamknięciu drzwi sypiali i wzięciu przyjemnej i długiej kąpieli, postanowiłam obejrzeć jakiś serial. Przeszukując internet, trafiłam na powszechnie oglądany serial przedstawiający krwawy i niebezpieczny świat mafii. Początkowo nieprzekonana z każdym odcinkiem coraz bardziej, przyglądałam się losom bohaterów, ale zasadom, jakimi się kierowali i potrafiłam znaleźć w tym, co nieco prawdy. W końcu jednak siedzenie samej, w czterech ścianach, znudziło mnie na tyle, że podniosłam się z posłania i rozejrzałam po pomieszczeniu. Tak naprawdę nigdy wcześniej nie była km tu sama na tyle długo, by móc bezkarnie się rozejrzeć. Sama sypialnia nie zawierała rzeczy, które mogły pokazać mi, jaki jest Thiago. Skierowałam swe kroki do garderoby i obrzuciłam ją pobieżnym spojrzeniem. Każdego ranka, jedna z pokojówek starając się być idealnie cicho, sprawdzała, czy ubrania i dodatki, czy zegarki nie potrzebują jej uwagi, bądź przetarcia z kurzu. Zbliżyłam się do jednej z gablot, w której spoczywały równo ułożone spinki do mankietów, oraz klamry do pasków. Niewyobrażalne, ile jeden mężczyzna, mógł posiadać rzeczy. Bicie mojego serca nieznacznie przyspieszyło, gdy otwierałam kolejne szuflady i komody. Nie miałam pojęcia, czego szukam i czy faktycznie czegokolwiek. Wyznanie diabła o znalezieniu zwłok matki, obudziło we mnie niezdrową ciekawość. Wiedziałam, co stało się z jego żoną, ale przecież pozostał jeszcze ojciec. Czy zostawił ich, gdy byli dziećmi? A może umarł? Jakie były jego relacje z Thiago i Ciro? Drewnianą szkatułkę wielkości pudełka na buty, znalazłam w ostatniej z szaf, w jakiej znajdowały się walizki. Niepewnie zdjęłam je z półki i usiadłam na podłodze, by spokojnie przejrzeć zawartość. Spodziewałam się rodzinnych fotografii z okresu dzieciństwa, jednak zamiast tego unosząc pierwsze ze zdjęć, z moich ust wydostało się pojedyncze westchnienie.
Zdjęcie ślubne Thiago.
Nie mogło zostać wykonane dalej niż kilka lat temu. Thiago stał na ślubnym kobiercu, w jednym z kościołów, ubrany w skrojony na miarę czarny garnitur, a jego usta całowały kobietę, której trzymał dłonie na policzkach. Poczułam, jak zalała mnie fala odrętwienia, gdy moje oczy kierują się na piękność, gdy chwytam kolejne zdjęcie. Nie powinnam myśleć o niej w takiej kategorii, ale była naprawdę piękna. W białej sukni, z ogromnym trenem, wyglądała niczym księżniczka. Przez chwilę, dosłownie sekundę pozwoliłam sobie na posmak kwaśnej zazdrości targającej moim ciałem. Nie powinnam tego oglądać. Rzucając zdjęcie na stertę innych, trzasnęłam drewnianym wiekiem i odłożyłam pudełko na miejsce, po czym wyszłam z garderoby. W całym domu do tej pory nie zauważyłam nic, co świadczyłoby o jej wcześniejszej obecności tutaj. Wszystkie zdjęcia, jeżeli posiadali jakieś na widoku, musiały zostać schowane w skrzyni, a ubrania wyrzucone. To wydawało się nieprawdopodobne, ale w chwili, gdy chowałam fotografię, poczułam niewyobrażalną wież z nieznaną mi kobietą. Być może właśnie zajęłam miejsce w jej domu, u boku mężczyzny, który był przez lata jej mężem, zajęłam jej miejsce w jego łóżku, jednak ani ona, ani ja nie miałyśmy tak naprawdę niczego swojego. Thiago miał władze i możliwości, by pozbyć się mnie w ułamku sekundy, tak samo jak zrobił to z nią i nikt nawet by tego nie zauważył.
Dotknęłam dłonią piersi, w której teraz, wraz z tą myślą spoczął niewidzialny, ale utrudniający oddychanie ciężar. Siadając na łóżku, dotarło do mnie, że musiałam dokonać czegoś, by nigdy nie zostać zapomnianą. Mieć swoje miejsce, rodzinę, albo jej pozory i coś, co radziła mi zrobić Gabriela.
CZYTASZ
Krwawe imperium|| Zakończone
Romance"Zderzenie dwóch różnych światów, które połączyło jedno morderstwo. " Ich spotkanie mogło być przypadkiem, albo zrządzeniem losu. On nie wierzył w miłość, liczyła się tylko brutalność i lojalność jego ludzi w drodze, którą utorował sobie zakrwawion...