Signore della casa #1

3.2K 249 20
                                    

Frankie

Mając za zadanie powitanie pana domu w wejściu spodziewałam się wszystkiego. Zdziwienia, grymasu rozczarowania na jego twarzy, złości, ale nie błękitnych oczu utkwionych w mojej twarzy i malującego się w nich podziwu. Przynajmniej dopóki powietrza wokół nie przeciął cichy świst. Z ust Thiago wydostał się cichy syk, gdy wkroczył do domu, natychmiast porywając mnie w ramiona. Chwilę później  zwielokrotniony dźwięk odbezpieczania broni i krzyki Hansela. Drzwi wyjściowe trzasnęły z hukiem odcinając nas od zamieszania jakie rozpętało się na zewnątrz.

Oddychałam głęboko, starając się opanować emocje, podczas gdy diabeł trzymał mnie uścisku na tyle silnym, że wywoływał ból. Kroki na marmurowej podłodze, skutecznie wyrwał mnie z miejsca, do którego dryfowały moje myśli, gdy otoczyło mnie ciepło jego ciała i zapach, z jaki można było porównać tylko słoneczny dzień. Poruszyłam się nieznacznie i wyplątałam z uścisku Thiago, podczas gdy Gabriela natychmiast znalazła się przy nas.

– Boże jedyny... – jej wzrok spoczął na mojej twarzy, a z ust wydostało się pełne przerażenia westchnienie. Chwyciła mnie pod ramię i obrzucając diabła uważnym spojrzenie zapytała – Co z tobą?

Zachwiałam się nieznacznie i zadzierając podbródek poszukałam spojrzeniem jego twarzy. Gdy to zrobiłam, dreszcz strachu przebiegł wzdłuż moich pleców, gdy zorientowałam się, że spogląda na moją skroń. Wyraz jego twarzy, świadczył o tym, że wystarczyła chwila, by przegrał wewnętrzną walkę z samym sobą o pozostanie opanowanym. Uniosłam drżącą dłoń i delikatnie dotknęłam pulsującego bólem miejsca.

– Zabierz ją, zobaczymy się na kolacji. – Rozkazał Gabrieli i odwracając wzrok, skierował się do bocznych drzwi, wyciągając po drodze spod marynarki broń. Myśli pustoszą mój umysł z mocą huraganu. Zaciskam dłonie, paznokcie wpijają się w skórę. Wystarczyły milimetry, a mój mózg najprawdopodobniej byłby plamą na jasnej ścianie znajdującej się za moimi plecami. Gniew tlił się wewnątrz mnie, z każdą chwilą nabierając mocy.

– Choć kochanie... – Gabriela chwyciła mnie pod ramię i zaciągnęła na schody. Nie wiem jakim cudem byłam w stanie się przemieszczać. Nogi wydawały się być z ołowiu, przez co każdy krok, był ciężki i mozolny. Gdy dotarłyśmy do sypialni, posadziła mnie na łóżku i ruszyła do łazienki po artykuły potrzebne do oczyszczenia rany.

– Jak to możliwe, że jesteś taka spokojna? – spytałam ochryple.

– Panika w niczym nie pomoże, a wewnątrz murów tego domu, jesteś bezpieczna. – Słysząc jej słowa prycham mało elegancko przez co posyła mi karcące spojrzenie. Nawet w takiej sytuacji oczekuje, że zachowam się jak dama, ale szczerze mam to gdzieś. Jestem wściekła. Wściekła na ludzi, którzy o mało nie rozwalili mi głowy, ale przede wszystkim na diabła. Gdyby nie on, sytuacja w jakiej się znaleźliśmy nie miała by miejsca. Z moim ust wydobywa się cichy syk, kiedy gosposia przemywa ranę.

– Na szczęście kula tylko drasnęła skórę – mruknęła i poklepała mnie po plecach – Wszystko będzie dobrze.

***

Przez resztę popołudnia nie opuściłam pokoju. Wymawiając się zmęczeniem, przez wszystko co zaszło. Nie zeszłam również na kolację, mimo tego, że Gabriela jasno dała mi do zrozumienia, że diabeł tego oczekuje. Emocje, jakie kłębiły się w moim wnętrzu z czasem zmieniły się w pozbawiający odwagi strach. Świadomość tego, co mogło się dzisiaj wydarzyć, mogła mieć opłakane konsekwencje. Sprzedawanie dragów w klubie pełnym pijanych i skorych do zabawy mężczyzn, wydawała się niczym w porównaniu z byciem zabawką mężczyzny, którego uznawano za tak wielkie zagrożenie, by próbować się go pozbyć.

Zerknęłam na zegarek leżący na szafce nocnej, a moje usta opuściło pełne udręki westchnienie. Dochodziła trzecia w nocy, a głód jaki odczówałam stawał się coraz bardziej dotkliwy. Nie miałam ochoty wychodzić z pokoju, jednak wiedziałam, że nie zasnę, póki nie zjem czegoś, co zapełni żołądek. Jeżeli nie ze względu na siebie, to na dzieci, które tego potrzebowały. Podnosząc się z posłania, opuściłam nogi na miękki dywan i złapałam za leżący na podłodze szlafrok, który zrzuciłam po kąpieli i narzuciłam na ciało. Mimo tego, że był środek nocy, widziałam, że po całej posesji jak i po domu, kręci się ochrona. Wychodząc na korytarz ucieszyłam się widząc, że wnętrze pozostało oświetlone lekkim światłem. Zamykając za sobą cicho drzwi, skierowałam się przed siebie, jednak cicha rozmowa dobiegającą z porażonego w ciemności tarasu skutecznie zmieniła bieg moich myśli. Niepewnie zbliżyłam się do drzwi, widząc siedzących przy odległym stoliku Thiago i Hansela. Przed nimi na szklanym blacie stały dwie butelki Whisky, szklanki z lodem, kilka świec oraz przygotowane zapewne przez Gabrielę przekąski. Wydawali się pogrążeni w rozmowie, więc spróbowałam się wycofać, jednak w tym samym momencie Hansel opadł na oparcie krzesła tym samym mnie zauważając.

– Na mnie chyba już pora... – wstał z zajmowanego przez siebie krzesła i przeciągnął ciało.

To pierwszy raz, gdy widziałam go w ubraniach innych niż koszula i spodnie od garnituru. Koszulka, którą miał na sobie, podwinęła się ku górze eksponując umięśniony brzuch, gdy lekko zachwiał się na nogach.  Gdyby nie to, że wciąż nie znosiłam Hansela, za to, że pomagał w ściągnięciu mnie tutaj, mogła bym uznać go za całkiem przyjemnego dla oka. Niepewnie ruszyłam w ich kierunku, czując na sobie palące spojrzenie diabła.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

W ostatniej chwili mi się przypomniało, by dać wam rozdział 🤪

Kocham dzisiejsze media 💥 ta piosenka...

Krwawe imperium|| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz