-3- Dwarf

1.2K 32 8
                                    

Zgodnie z obietnicą Łucja pożyczyła mi suknię. Była granatowa i sięgała do ziemi. Na stopy włożyłam moje wiązane buty, które były jedyną częścią garderoby znalezioną u mnie w skrzyni. Kosmyki włosów, które opadały mi na twarz związałam z tyłu głowy. Cały mój strój dopełnił pasek z miejscem na miecz.

Gdy wszyscy już się przebrali, postanowiliśmy poszukać jakichkolwiek narnijskich oznak życia. Chodziliśmy po lesie, aż w końcu usłyszałam szum wody.

- Słyszycie? - zapytałam rodzeństwo szeptem, po czym chwilę odczekałam. - Jakby ktoś wiosłował.

Piotr jako pierwszy rzucił się do biegu, a za nim my. Gdy dobiegliśmy na plażę, zobaczyliśmy małą łódź, dwójkę ludzi oraz ku naszemu zdziwieniu, związanego karła.

- Puście go! - krzyknęła Zuzia, napinając strzałę na łuk. Obydwoje patrzyli na nas zdziwieni, a potem szybko wrzucili karła do wody. Jeden z nich wziął do ręki kuszę z zamiarem strzelenia w nas, ale Zuzia była szybsza i mężczyzna wpadł do wody z strzałą u boku. Jego towarzysz skoczył za nim.

Piotr i Edmund również rzucili się do morza. Blondyn wyciągnął karła, a młodszy zajął się przyciągnięciem łodzi.

Łucja szybko uklęknęła przy karle i swoim sztyletem przecięła liny, które zaciskały się na jego dłoniach. On szybko zdjął kolejne liny, które miał na ustach i wypluł trochę wody.

- „Puście go"?! - prychnął na początek. - Nic lepszego nie przyszło ci do głowy?

- Uratowaliśmy ci życie. - zauważyłam, krzywiąc się.

- W takim przypadku zwykłe „dziękuję" zupełnie by wystarczyło. - dodała zirytowana Zuzia.

- Topienie mnie szło im świetnie i bez twojej pomocy! - krzyknął opryskliwie.

- Mieliśmy się nie wtrącać? - zapytał Piotr pretensjonalnie. Karzeł nie odpowiedział.

- Właściwie czemu chceli cię zabić? - zainteresowała się Łucja.

- To Telmarowie. - odparł karzeł, otrzepując się z wody. - Oni już tacy są.

- Telmarowie? - zdziwiłam się.

- Są w Narnii? - Edmund zareagował tak samo jak ja. Karzeł popatrzył na nas dziwnie.

- Gdzieście byli przez ostatnie parę wieków? - zapytał, mierząc nas wzrokiem. Parę wieków? To tyle nas nie było?

- To dość długa historia. - uśmiechnęła się Łucja. Niski mężczyzna jeszcze raz, tym razem dokładniej spojrzał po nas. Jego wzrok zatrzymał się na mieczu Piotra.

- No nie, tylko bez takich numerów. - powiedział, niedowierzając. - To niby wy? Pięcioro władców z dawnych wieków?

- Tak, jestem król Piotr. - powiedział chłopak, jakby od niechcenia. - Piotr Wielki.

- Przydomek to już sobie mogłeś darować. - wycedziła Zuzia. W duchu zgodziłam się z nią.

- Nie, bardzo mi miło. - zaśmiał się karzeł.

- Zaraz mi uwierzysz. - powiedział blondyn, wyciągając miecz.

- Nie chcę z tobą walczyć, chłopie. - odparł brodaty.

- Nie ze mną. Z nim. - wskazał głową na Edmunda. Brunet uśmiechnął się, wyciągnął miecz i stanął w gotowości. Cały rok przesiedział w Anglii, bez walk i widać było, że nie mógł się doczekać.

Na moje usta wkradł się delikatny uśmiech. Było jasne, kto wygra, bo karzeł aż ugiął się pod ciężarem miecza.

Szybko jednak okazało się, że zrobił to dla zmyłki i po chwili uniósł miecz. Zaczął się pojedynek, bardzo z resztą krótki. Po niecałej minucie Edmund wytrącił miecz z dłoni karła, który z kolei patrzył na niego z niedowierzaniem. Z wrażenia aż usiadł.

- Niech mnie buzdygan. - powiedział, nadal z rozszerzonymi oczami. - Może ten róg jednak zrobił swoje.

- Jaki róg? - wtrąciła szybko Zuzia. Połączyłam fakty.

- Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć. - powiedziałam do niej. - Wszystko ma tu sens. Twojego rogu nie było w skrzyni, bo został przy siodle. Ktoś musiał go użyć! Widzicie? Wszystko się łączy.

- A kto w zasadzie zadął w ten róg? - zapytała Łucja.

- Książe Telmarów, Kaspian. - odparł karzeł.

- Musimy się z nim spotkać. - zarządził Piotr. Nie spodobał mi się jego władczy ton. - Gdzie może teraz być?

~~~~

tylko ja mam wrażenie, że taki jakiś dziwny ten rozdział?

do nastepnego,

alice

Stay ~ Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz