- Nadciąga armia wroga. - mówił Piotr po tym, jak jeden z faunów zobaczył Telmarskich żołnierzy, szpiegujących kopiec. - Miraz rzucił przeciwko nam wszystkie siły. Możliwe, że jego zamek został bez załogi.
- Co więc proponujesz, wasza wysokość? - zapytał Ryczypisk.
- Musimy... - zaczął blondyn, ale w tym samym czasie Kaspian powiedział „trzeba zaplanować". Po plecach przeszły mnie ciarki na widok wzroku, jakim Piotr obdarzył czarnowłosego. Książę skinął głową.
- Wyjście jest jedno. - kontynuował Piotrek. - Uderzyć na nich, nim oni uderzą na nas.
- Szaleństwo, nikt nigdy nie zdobył fortecy. - odparł szybko Kaspian.
- Bo może nikt nie próbował. - wzruszył ramionami z pretensją blondyn.
- Nawet jeśli nikt nie próbował, miał do tego powód. - powiedziałam, zsuwając się z Kamiennego Stołu, gdzie siedziałam z Łucją. - Miraz ma wielu sprzymierzeńców i z pewnością liczną i silną armię. Na bezpośredni atak nie mamy szans.
- Tego się nie spodziewają. - poparł Piotra Zuchon. Spojrzałam na Piotra z wyrzutem. Mógłby chociaż jakoś zareagować na moje słowa.
- Grace ma rację. - powiedział Kaspian. - Tutaj mamy przewagę.
- Dobrze zaopatrzeni możemy się tutaj bronić bez końca. - dodała Zuzia.
- Szczerze mówiąc ja też lepiej czuje się pod ziemią. - powiedział nieśmiało dotąd milczący Truflogon.
- Słuchajcie, podziwiam wasze dzieło, ale to nie jest twierdza. - Piotr nie zamierzał odpuścić. - To jest grób.
- Grób Aslana. - poprawiłam.
- A co to zmienia? - zapytał blondyn, przyglądając mi się z irytacją.
- Jak to „co to zmienia"? - prychnęłam. Nie zdążyłam jednak odpowiedzieć, bo do rozmowy wtrącil się Edmund.
- Jeśli nie są głupi, po prostu poczekają aż wymrzemy z głodu. - powiedział, a ja poczułam dziwne uczucie w środku na myśl, że nie stoimy po tych samych stronach w tej kłótni. Poczułam łzy pod powiekami i kilka razy mrugnęłam, żeby się ich wyzbyć.
- Mogę skoczyć po orzechy. - zaproponowała jakaś wiewiórka.
- Świetnie, i może z nich postrzelamy. - prychnął Ryczypisk. - Cicho siedź. - po tych słowach odwrócił się w stronę Piotra. - Ja naturalnie wolę ruszyć w pole.
Spojrzałam wyczekująco na blondyna. Będzie głupi i postawi na swoim, czy pójdzie na rozsądne rozwiązanie?
- Gdy wejdziemy do środka, pokonacie wartowników? - zapytał jednego z centaurów, Gromojara. Wypuściłam powietrze nosem. Jednak postanowił być głupi.
- Lub zginiemy w walce, wodzu. - centaur skłonił się.
- Tego się właśnie obawiam. - powiedziała Łucja.
- Słucham? - zapytał Piotr z irytacją.
- Dlaczego sądzicie, że są tylko dwa wyjścia? - odparła pytaniem dziewczynka. - Zginąć tu, lub gdzie indziej.
- Chyba nie słuchałaś uważnie. - odparł blondyn.
- To ty nie słuchasz. - obroniła się szatynka. - Zapomniałeś, kto naprawdę pokonał Białą Czarownicę?
Wbiłam wzrok w ziemię. To nie były moje ulubione wspomnienia.
- Myślę, że czekaliśmy na Aslana już dość długo. - powiedział Piotr, po czym wyszedł z pomieszczenia. Westchnęłam i pokręciłam głową.
Coś czułam, że jeszcze tego pożałujemy.
~~~~
jako, ze skonczylam ten rozdzial dzisiaj szybciej, dzisiaj powinien znalezc sie jeszcze nastepny, pewnie dluzszy
do nastepnego,
alice
CZYTASZ
Stay ~ Edmund Pevensie
FanfictionKontynuacja pierwszej części „Winter forever". Grace i rodzeństwo Pevensie wracają do Narnii, co wiąże się z mnóstwem kłopotów. Moce Grace nie wracają, a na dodatek minęło wiele stuleci od ich zniknięcia... Prócz tego w grę wkraczają też skomplikow...