-2- Old Things

1.3K 32 9
                                    

Dopiero chwilę potem dotarło do mnie, że moce nie wróciły. Czułam się bardzo zwyczajnie, a nigdy w Narnii nie czułam się zwyczajnie. Ani nie pojawiła się na mnie żadna sukienka, ani nie miałam żadnego dziwnego uczucia, ani nie byłam w stanie wyłapać trochę wody i ją kontrolować. Krótko mówiąc, nie byłam w stanie zrobić niczego, co mogłam ostatnio.

- Katapulty. - powiedział Edmund, klękając przy ogromnym kamieniu. Zacisnęłam usta.

- Co? - zapytał, dość głupio, Piotr.

- No, nie zawalił się sam z siebie. To było oblężenie.

- Ktoś musiał na nas najechać. - powiedziałam. - Jak myślicie, ile minęło lat, od kiedy wróciliśmy?

- Wystarczająco dużo, żeby obrócić w proch cały zamek i wygnać narnijczyków. - odparł blondyn. - Jesteśmy tutaj może trochę więcej niż pół godziny. Widzieliście jakiegoś fauna, centaura, albo karła?

Nie odpowiedzieliśmy. Chłopcy podeszli do dużej, kamiennej budowli i zaczęli odsuwać drzwi, blokujące dostęp. Za nimi znajdowały się kolejne drzwi, jednak drewniane i kruche, które Piotr z łatwością otworzył, a bardziej wyrwał z zawiasów.

Blondyn podniósł z ziemi jakiś patyk, po czym rozpruł sobie kawałek koszuli u dołu. Ze zmarszczonymi brwiami patrzyłam na cały proces.

- Jak znam życie, to nie macie zapałek, co? - zapytał chłopak, okręcając materiał wokół patyka.

- Nie, ale... - zgodził się Edmund, grzebiąc w torbie i po chwili wyciągając z niej latarkę. - To może być?

Uśmiechnęłam się z rozbawieniem i spojrzałam na Edmunda. Z tym swoim uśmieszkiem wyglądał... uroczo. Po chwili przyłapałam się na tym, że uśmiecham się nie z powodu sytuacji z latarką, tylko dlatego, że patrzyłam na jej właściciela. Szybko się otrząsnęłam i weszliśmy do piwnicy.

Schody były zimne i zakurzone. Z pewnością nikt nie odwiedzał tego miejsca od wielu lat. Gdy dotarliśmy na sam dół, moim oczom ukazało się pięć skrzyń.

Podeszłam do tej na środku i spostrzegłam, że nad każdą z nich widnieje rzeźba. Spojrzałam na moją i dobrze się jej przyjrzałam. Marmurowa ja miała na sobie suknię do ziemi, pelerynę, a w dłoniach trzymała różę.

- W głowie się nie mieści. - powiedział Piotr. - Wszystko jest na miejscu.

Dmuchnęłam na swoją skrzynię, żeby pozbyć się z niej kurzu. Delikatnie złapałam jej górną część i uniosłam.

Ku mojemu rozczarowaniu nie było w niej dużo rzeczy. Kilka mieczy i sztyletów, wysokie sznurowane buty i nieco zaschnięte kwiaty. Wzięłam w dłonie jednego z nich i nie poczułam żadnego połączenia.

- Żadna sukienka się nie zachowała. - wyszeptałam. Spojrzałam na rodzeństwo. Wszystkie ich skrzynie były wypełnione po brzegi. Westchnęłam.

- Ale byłam wysoka! - zachwyciła się Łucja, trzymając przy sobie sukienkę, dobre kilka rozmiarów na nią za dużą.

- Wiesz, byłaś wtedy starsza. - odparła Zuzia z uśmiechem.

- Tak. - poparł Edmund. - Przez te ostatnie kilkaset lat bardzo odmłodniałaś.

Zaśmiałam się lekko. Mimo fatalnego humoru zawsze Edmund był w stanie mnie rozśmieszyć. Wiem, bo spędziłam w jego towarzystwie już dużo czasu.

- Ja nie mam prawie nic. - odparłam, patrząc na moją niemal pustą skrzynię. Oczy zaszły mi łzami, żadna jednak się nie wydostała. - Trochę broni i buty.

- Nie martw się, mogę ci coś pożyczyć. - uśmiechnęła się pokrzepiająco Łucja. - Napewno będzie tu coś w twoim rozmiarze.

Również postarałam się uśmiechnąć, ale nie byłam pewna, czy dobrze mi to wyszło.

- Nie ma rogu! - zawołała Zuzia, przekopując swoje rzeczy. - Widocznie został przy siodle... kiedy wróciliśmy.

Piotr otworzył swoją skrzynię. Wyciągnął z niej swój miecz i dokładnie obejrzał.

- Kiedy lwa błysną kły, pryśnie czar zimy zły. - zaczął.

- A gdy grzywą wstrząśnie, da początek wiośnie. - dokończyła słabo Łucja. - Wszyscy przyjaciele... pan Tumnus, bobry i reszta... nie ma ich już.

- A moje moce... - wtrąciłam się nieśmiało. - Nie aktywowały się.

Spojrzeliśmy po sobie.

- Czas wyjaśnić, co się tu dzieje. - powiedział konsekwentnie Piotr.

O tak. Czas najwyższy.

~~~~

śniło mi sie dzisiaj, ze skandar w swojej hot erze (czyli tej z 2008) był u mnie w domu i zaznaczyłam przedpokój na święte miejsce...

nie jestem pewna co to mialo oznaczac

do nastepnego,

alice

Stay ~ Edmund PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz