Rozdział 4

1.7K 172 123
                                    

Ten jest trochę krótszy, bo udało mi się zawrzeć to, co chciałam :D Następne rozdziały to będzie już akcja, więc do zobaczenia w sobotę!

***

Rozdział 4

Końcem września Louis mógł śmiało powiedzieć, że z Harrym byli dobrymi kolegami. Prawie cały czas wymieniali ze sobą wiadomości, a w trakcie przerwy przed wspólnymi zajęciami, brunet dosiadał się do jego ławki, żeby wymienić z nim kilka zdań. Nie rozmawiali o matematyce — ten przedmiot stał się czymś, co omawiali jedynie w trakcie korepetycji — tylko głównie o błahych, codziennych sprawach. Tak jak Harry powiedział podczas drugich zajęć z Louisem, stracił pracę, przez co obydwoje mogli się spotykać w środy i soboty. Poza tymi dwoma dniami się nie widywali, ale były one wystarczające. Na powitanie i pożegnanie Harry otulał go swoimi ramionami, z podekscytowaniem mówiąc cześć.

Z Zaynem i Liamem sprawa wyglądała dokładnie tak samo. Liama przez większość czasu ignorował, natomiast z Zaynem prowadził nocne rozmowy i chodził na krótkie spacery po treningach piłki nożnej. Chłopcy z drużyny sobie odpuścili, dzięki czemu Louis nie został zmuszony do rezygnacji z bycia kapitanem, więc jego życie płynęło spokojnym rytmem.

Poza jedną rzeczą. On nie potrafił nie ekscytować się tym, jak blisko był z Harrym. Widząc wiadomości od niego, które w większości były zabawnymi gifami i żartami lub — co najlepsze — buźkami, które wysyłały całusy. Louis dostawał szału i za każdym razem musiał odłożyć na kilka sekund telefon, żeby krzyknąć w poduszkę lub wstać z łóżka i kilka razy podskoczyć. Lottie nazwała go zakochanym świrem, ale Louis ją zignorował.

— Rodzice dali mi pieniądze, więc chyba dziś po szkole wybiorę się na zakupy. Potrzebuję nowych ubrań — powiedział Harry, kiedy we wtorkowy poranek usiadł obok Louisa. — I jeszcze mama mnie poprosiła, żebym wstąpił do sklepu po bułki, bo zaczynała pracę o piątej, więc nie zdążyła. Ale się cieszę, bo tata też dziś wraca z dobowej zmiany, więc wieczór spędzimy w trójkę.

Louis uśmiechnął się, uważnie przyglądając się chłopakowi. Czasami nie mógł wyjść z podziwu nad tym, z jaką pasją opowiadał o tak małych rzeczach i jak ważna była dla niego rodzina. Oczywiście szatyn był bardzo związany z mamą i Lottie, jednak nie przypominał sobie, by kiedykolwiek rozpierała go aż taka radość na myśl o wspólnym spędzaniu czasu.

— A ty nie masz siostry?

— A skąd to wiesz?

Przez chwilę między nimi trwała cisza, podczas której Louis przeklinał się w myślach za to, że sam kopał pod sobą dołki, jednak po chwili Harry wybuchnął śmiechem. Chłopak niemal odetchnął z ulgą.

— Pamiętam, jak ci o niej wspominałem. To miłe, że zapamiętałeś, zazwyczaj ludzie zapominają o takich szczegółach — stwierdził, na co Louis przytaknął z uśmiechem. — Dzisiaj nocuje u swojej przyjaciółki. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że będę miał pokój tylko dla siebie. Chyba nawet spróbuję nie spać do drugiej lub trzeciej, żeby nacieszyć się samotnością.

— Mieszkacie w tak małym mieszkaniu?

— Znaczy... Jest małe, ale jest bardzo ładne i przytulne. Brakuje mi trochę prywatności, jednak są takie dni, w których mogę sobie pozwolić na spędzenie godziny w łazience. Wtedy najczęściej po prostu czytam książkę, rozkoszując się błogą ciszą — oznajmił, jednocześnie unikając spojrzenia Louisa. — Ale jeśli byś zapytał, czy wolałbym się przeprowadzić do domu, to powiedziałbym tak. My nie mamy warunków nawet do wzięcia pieska, bo nie miałby kto się nim opiekować od ósmej do co najmniej szesnastej, a nie chcielibyśmy go skazywać na takie cierpienie.

Mock Me Up | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz