Rozdział 14
Ostatecznie Louis nie wytłumaczył Harry'emu, o co chodziło z tą wiadomością, a brunet o niej zapomniał. W normalnych okolicznościach na pewno by drążył temat, jednak aktualnie cały czas chodził zestresowany przez to, że szatyn miał się spotkać z jego mamą.
Początkowo Louis nie widział po Harrym, żeby się stresował — tak jak zawsze chłopak podszedł do niego z uśmiechem i ucałował jego policzek, mówiąc ciche cześć, słońce. Następnie splótł ze sobą ich palce i zaczął prowadzić w stronę swojego mieszkania, jednocześnie opowiadając o książce historycznej, którą przeczytał tylko i wyłącznie po to, by mu zaimponować. Brunet nawet się z tym nie krył, ciągle powtarzając, że przeczytał masę ciekawostek, a nawet na chwilę włączył film dokumentalny.
— Bardzo dużo mówisz — stwierdził Louis, gdy zbliżyli się do osiedla Harry'ego. — Znaczy zazwyczaj dużo mówisz, ale dziś szczególnie. Coś się stało?
— Nie mogę ci opowiadać o książce, która mi się spodobała? — odpowiedział pytaniem na pytanie, a jego głos zaczął drżeć.
— Po prostu się martwię, kochanie. Boisz się tego, co pomyśli o mnie twoja mama?
Harry wzdrygnął się na te słowa.
— Boję się, co ty pomyślisz o niej. Był już jeden chłopak, który do mnie przyszedł i poznał moją mamę i... Zostawił mnie po tym. Poza tym moje mieszkanie wygląda i jest bardzo biedne, więc pewnie przestraszył się tego, jak żyję na co dzień. Tylko Niall mnie nigdy nie odtrącił — wyjaśnił, nie patrząc mu w oczy. — Więc proszę, nie przestrasz się tego, w jakich warunkach...
Louis zacisnął mocniej dłoń na jego dłoni, zatrzymał się i mocno go pocałował.
— Oczywiście, że nie będę cię oceniać, skarbie. Twój status materialny nie jest dla mnie żadną przeszkodą.
— Ale na pewno? Moje mieszkanie jest naprawdę brzydkie i biedne.
— Na pewno jest piękne. To nie jest twoja wina, że twoi rodzice nie znaleźli lepszej pracy, ani nie są w stanie dać ci wyższego kieszonkowego — odparł, po czym pogłaskał go po policzku. W nagłym przypływie odwagi pochylił się i przyłożył usta do jego ucha. — W sumie daje ci pieniądze za korepetycje, więc w pewnym sensie jestem twoim tatusiem.
Na te słowa obydwoje wybuchnęli głośnym śmiechem. Harry był wdzięczny Louisowi za to, że zawsze potrafił rozluźnić atmosferę, a Louis cieszył się, że zawsze mógł być dla swojej małej, młodzieńczej miłości.
Blok, w którym mieszkał brunet wyglądał dokładnie tak, jak opisywał go Harry — był stary i zdecydowanie potrzebował remontu. Louis czuł, jak chłopak się spiął, gdy zaczął przyglądać się budynkowi, dlatego cmoknął go w policzek i pewnym siebie krokiem pociągnął go w stronę wejścia. Domofon również nie należał do tych nowoczesnych, gdyż żeby otworzyć drzwi, musieli zadzwonić do mieszkania i poczekać, aż ktoś odbierze.
— Czuję się dziwnie z tym, że masz taki ładny dom, a ja przyprowadzam cię do tego czegoś — westchnął Harry.
— Nigdy nie wstydź się tego, kim jesteś. Słońce... Posłuchaj, to nie jest tak, że twoi rodzice coś ukradli lub zdobyli wszystko, co mają nie będąc uczciwym. Zarobili na to ciężką pracą, więc nie ma potrzeby, żebyś się wstydził — zapewnił go łagodnym głosem, chociaż w środku był na niego zły. Rozumiał, z czego wynikało jego zawstydzenie, ale wciąż było mu przykro, że myślał, iż zacznie go oceniać z uwagi na coś, na co nie miał wstydu. — Dobrze? — Harry kiwnął ze smutkiem głową. — Więc daj mi szybkiego całusa i chodź, bo twoja mama zacznie się zastanawiać, gdzie jesteśmy.
CZYTASZ
Mock Me Up | Larry
FanfictionHistoria, w której Harry zostaje nominowany na królową balu w ramach okrutnego żartu, a kapitan drużyny piłkarskiej Louis decyduje się zgłosić swoją kandydaturę, by rozpocząć walkę z krzywdzącymi stereotypami. A w międzyczasie walka z samotnością, c...