Rozdział 10

1.6K 146 76
                                    


Rozdział 10


Louis wiedział, że był swoją najgorszą i najbardziej irytującą wersją siebie, kiedy u swojego boku miał Harry'ego, ale nie umiał zachowywać się inaczej. Brunet rozczulał go do tego stopnia, że — co było według niego żałosne — chichotał i się rumienił, podczas gdy do takich sytuacji nigdy nie dochodziło. Jeszcze nikt nie sprawił, że jego policzki pokryły się różem, a z ust wydobył się dźwięk hieny.

Ale to mu nie przeszkadzało. Z Harrym spędzał czas w samotności, więc mógł zamieniać się w tego głupiego, zakochanego dzieciaka, a jego mała część tego potrzebowała. Pragnął sprawiać, że brunet był dumny ze swojego żartu. Uwielbiał, kiedy chłopak chichotał razem z nim i kochał to, jak na niego reagował. Byli oni i tylko oni.

— Dzień dobry — mruknął zaspanym głosem Harry. Louis spojrzał na niego z uśmiechem i owinął ramię wokół jego talii. — Długo już na mnie czekasz?

— Tylko chwilę. Umyłem się i przygotowałem nam śniadanie.

Harry powędrował spojrzeniem na komodę i kiedy zobaczył zapełniony talerz kanapkami z nutellą i truskawkami, w jego oczach pojawił się błysk.

— Naprawdę? Lou, to takie miłe — powiedział Harry, odwracając się w stronę chłopaka. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jego usta, jakby zastanawiając się, czy może go pocałować, aż w końcu oblizał wargi i się odsunął. — Ale chyba powinniśmy porozmawiać.

Louis zmarszczył brwi na jego słowa.

— Porozmawiać? Czy chcesz mi powiedzieć, że żału...

— Nie — przerwał mu pospiesznie. — Po prostu... Kim dla siebie jesteśmy? Czy mogę cię pocałować, kiedy tylko chcę?

Karetkę, proszę.

Zaledwie sekundę po wypowiedzeniu przez Harry'ego tych słów, Louis poczuł ciepło na swoich policzkach. Cóż, więc jednak musieli odbyć tę rozmowę.

Ah, bo to nie jest tak, że zrobisz komuś dobrze, pocałujesz go i nagle jesteście parą. To trzeba p o r o z m a w i a ć.

— Jesteś na mnie zły? — zapytał niespodziewanie Louis. — No wiesz, za to, że nie pozwoliłem ci... A może nie jesteś gotowy? Kurwa, przecież my się ledwo znamy, jezu, czemu jestem taki głupi. — Podniósł się ze swojego łóżka i nerwowo zaczął dreptać po pokoju. — Nie powinienem był tego robić, byłeś zdenerwowany i na pewno teraz myślisz, że jestem niewyżytym nastolatkiem, który...

— Louis, słońce, nie chodzi mi o...

— ... myśli tylko o seksie. Przysięgam, że nie miałem tego na myśli, chciałem po prostu...

— Kurwa, Louis!

Louis zatrzymał się na ostry ton głosu Harry'ego. Jeszcze nigdy nie słyszał, żeby chłopak przeklął z taką złością. Tak właściwie jeszcze nigdy nie słyszał, żeby przeklinał.

— Chodź do łóżka. Chcę z tobą spokojnie porozmawiać.

Brunet wyciągnął rękę w jego stronę, a gdy Louis złączył ze sobą ich dłonie, pociągnął go z całej siły na swoje ciało. Tomlinson sapnął głośno zaskoczony, próbując oprzeć się o swoje ręce, żeby nie przygnieść Harry'ego, jednak koniec końców i tak upadł prosto na jego klatkę piersiową.

— W ogóle mnie nie słuchasz, skarbie. Zapytałem, czy mogę cię całować kiedy tylko chcę, a ty twierdzisz, że żałuję tego, co się stało. Jesteś niemożliwy.

Mock Me Up | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz