Rozdział 15

1.4K 121 65
                                    

Rozdział 15

Na początku Louis miał plan.

Był poniedziałkowy poranek, dwa dni przed przerwą świąteczną. Miał trening, jednak tego dnia zdecydował się dołączyć do szkolnego samorządu, by pomóc im z finansami dotyczącymi wiosennego balu. Oczywiście nie zrobił tego z dobrego serca — nie był głupi, by pakować się w tak nudną i żmudną robotę — ale po to, by zyskać wyższą ocenę do zachowania i przypatrzeć się Kevinowi. Jego plan był bardzo prosty — chciał zmusić chłopaka do tego, by sam się przyznał do podrobienia głosów i nakłaniania innych do zrobienia przykrego żartu Harry'emu. Początkowo szatyn myślał, że może powinien sobie odpuścić, skoro bal odbywał się dopiero za trzy miesiące, jednak wtedy przypominał sobie o tym, jak bardzo jego ukochany cierpiał, gdy dowiedział się, że został wybrany na królową tylko z powodu żartu. Louis nigdy nie wątpił w jego urok i to, że byłby świetną królową, ale ludzie ze szkoły wciąż myśleli stereotypowo, więc nikt by nie pomyślał, by nominować go w żeńskiej kategorii.

W ten sposób skończył licząc wszystkie potrzebne im pieniądze na catering i dekoracje w postaci kwiatów i balonów.

— Ale się wkopaliśmy — powiedział Zayn, gdy po czterdziestu pięciu minutach intensywnego liczenia kolejny raz wyszły im dwa zupełnie inne wyniki. — Albo to ty jesteś debilem, albo ja.

— Weź mnie nie denerwuj. Nie przyszedłem tutaj liczyć to gówno, chciałem tylko podsłuchać rozmowę Kevina ze swoją dziewczyną lub tymi przygłupami — mruknął, po czym sięgnął po kolejną kartkę, by zacząć liczyć od nowa. — Jeśli teraz nam nie wyjdzie, to mam to w dupie i pójdę do Jackson, żeby mnie z kimś zamieniła.

— Nie zostawiaj mnie tutaj — jęknął z niezadowoleniem.

— Może przydzieli ci kogoś...

Nie dokończył, ponieważ w tym samym czasie poczuł ciepłe ramiona oplatające jego talię i słodkie usta na swoim policzku. Uśmiechnął się szeroko, automatycznie kładąc dłonie na dłoniach Harry'ego, by docisnąć je do swojego brzucha.

— Cześć, słońce — przywitał się wesoło, na co Harry ponownie ucałował jego policzek. — Przyszedłeś nam pomóc?

— Nie, nigdy w życiu, ale jestem z ciebie dumny, że podjąłeś się tego jakże matematycznego zadania. Wyszło wam wszystko tak, jak miało wyjść?

Louis zmarszczył brwi.

— Nie, mi i Zaynowi wyszły dwa różne wyniki, któryś z nas musiał się pomylić, więc liczymy od nowa.

— Czekaj, ja wam to wszystko sprawdzę, bo nie wyrobicie się do lunchu.

Odsunął się od Louisa i usiadł obok niego, uprzednio biorąc ich notatki, by powoli zacząć się im przyglądać.

Tego dnia wyglądał nadzwyczaj pięknie. Nałożył złoty cień na powieki, zrobił białe kreski i zrobił sobie pięknego warkocza, z którego wypuścił luźno kilka pojedynczych loków. Policzki miał zarumienione, natomiast jego usta błyszczały się od przezroczystego błyszczyka.

Spojrzenie Louisa powoli zjechało na resztę jego ciała. Ubrany był w długą, białą sukienkę, a na ramionach miał zielony sweter, który podkreślał kolor jego oczu. Paznokcie pomalował na czarno i szczupłe palce ozdobił pierścionkami. Biła od niego ogromna delikatność, przez którą Louis jak zawsze tracił zdolność logicznego myślenia, mając jedynie ochotę zakopać nos w jego szyi, by składać na niej mocne pocałunki.

Seks sprawił, że bardzo się do siebie zbliżyli. Obydwoje w pewnym momencie całkowicie pozbawili się wstydu, dzięki czemu między nimi wytworzyła się bardzo komfortowa atmosfera. Kilka razy zdarzyło im się spędzić wieczór nago w łóżku, nie w kontekście seksualnym, tylko po to, by zażyć odrobiny bliskości.

Mock Me Up | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz