12

168 7 0
                                    

Brooke POV

W dobrych humorach wychodzimy przed teatr, żegnając się z każdym po kolei. W między czasie Sophie przyjmuje gratulacje od wychodzących ludzi, z niektórymi zamienia kilka słów. Po kilku minutach podchodzi z powrotem do nas. Jej przyjaciele żegnają się z nami i kierują się do auta Jake'a. Zaraz po nich Thomas gratuluje jeszcze raz Sophie i również się żegna z nami.

-My pojedziemy taksówką, możesz jechać autem.- odzywa się mama brunetki podając jej klucze do ich BMW.

-Napewno?- upewnia się dziewczyna, na co dostaje kiwnięcia głowami od obu rodziców.

Żegnam się z nimi i kieruje się z dziewczyną do jej auta. W komfortowej ciszy wyjeżdżamy na drogę w kierunku mojego domu. W pewnym momencie słyszę burczenie w moim brzuchu, a po śmiechu Sophie stwierdzam, że też musiała to usłyszeć. Widzę jak zawraca i po chwili wjeżdżamy na parking jakiegoś fastfood'a.

-Też jestem głodna, więc dobrze się składa to coś zjemy. Chodź.- kiwa głową w stronę lokalu.

-Ale w tych strojach? Będą się dziwnie patrzeć.- mówię ze skrzywioną miną.

-Przejmujesz się tym? Niech widzą, jaką piękną dziewczynę zabieram na randkę.- puszcza mi oczko i ze śmiechem wychodzi z auta, również to robiąc.

-Ty jesteś szalona. Wiesz jaka byłam zestresowana jak mnie o to zapytałaś i nagle każdy na mnie patrzył?- mówię, przypominając sobie emocje, które towarzyszyły mi dzisiejszego wieczoru.

-Ty sie stresowałaś? A co ja mam powiedzieć, jak to ja stałam i czekałam na odpowiedź? A jakbyś się nie zgodziła? To by mi zepsuło moją reputacje.- mówi z udawaną powagą.

-Jaką reputacje?- śmieje się z dziewczyny-
Poza tym, trudno było się nie zgodzić na coś na co się czekało od niedawna.

Dziewczyna patrzy na mnie zaskoczona, ale nie komentuje moich słów tylko w ciszy idziemy zamówić coś do jedzenia. W oczekiwaniu na nasze zamówienia siadamy przy jednym z wolnych stolików.

-To gdzie mnie zabierasz na randkę?- pytam zaciekawiona.

-Chyba nie myślałaś, że Ci powiem?- śmieje się pod nosem dziewczyna- To będzie niespodzianka, nic Ci nie zdradzę.- posyła mi tajemniczy uśmiech.

-Jak to się stało w ogóle, że wzięłaś udział w tym konkursie i czemu nam nic nie powiedziałaś?- pytam.

-Pewnego dnia, jakoś 2 dni przed końcem zapisów na konkurs, gdy wracałam do domu zauważyłam plakat o tym konkursie. Rozmawiałam z rodzicami i stwierdziłam, że warto spróbować i zaryzykować. Thomas z chęcią wziął mnie pod swoje skrzydła, wybierając fortepian wiedziałam, że nie będzie to łatwe, ale mając go przy sobie wiedziałam, że dam radę. Wiadomo, że czasem bywało gorzej, ale po jakimś tygodniu gdy zaczęliśmy do gry dodawać też mój śpiew to byłam wręcz pewna, że to musi się udać. Miałam lekki kryzys bo jednak połączenie lekcji z próbami zespołu i kupnem domu to trochę dużo, ale opłacało się. A nie chciałam nic mówić, żeby zdobić wam niespodziankę, co widząc po waszych minach mi się udało.- chichocze pod nosem.- Nawet twoja babcia wiedziała o tym.- dodaje na zakończenie.

-No nie wierze, ale nie mogę być zła na Ciebie za taką niespodziankę. Nawet sobie nie wyobrażasz jak dumna jestem z Ciebie, że podjęłaś się tego zadania.- mówię łapiąc ją za dłoń, która leży na stoliku.

-Cieszę się, to dla mnie dużo znaczy.- mówi łamiącym się głosem, lecz stara się to ukryć.

Słyszymy numerki naszych zamówień, a dziewczyna zobowiązuje się je odebrać.
Po chwili wraca i zabieramy się za jedzenie.

-Wspomniałaś coś o kupnie domu. Przeprowadzasz się?- pytam w trakcie jedzenia.

-Tak, chce się usamodzielnić już. Poza tym będę mieć o wiele bliżej teraz i nie będę musiała jeździć Bóg wie ile. Znalazłam dom niedaleko Hollywood. Nawet spokojna okolica, mimo, że obok jest szkoła. Pokaże Ci zdjęcia.- mówi wyciągając telefon i wchodząc w galerie.

Przez następne kilka minut przeglądamy zdjęcia domu Sophie, który jest spory, ale jak dojdą meble to pewnie powierzchni się trochę zmniejszy.

Kończymy jedzenie i zbieramy się do wyjścia.
Po 30 minutach podjeżdżamy pod mój dom. Dziewczyna gasi samochód i obraca się w moją stronę.

-Bądź gotowa w środę o 20. Przyjadę po Ciebie.- posyła mi lekki uśmiech.

-A jak mam się ubrać?-pytam.

-Wygodnie, spokojnie nie zabiorę Ciebie do jakiejś drogiej restauracji.

-Dobrze, to ja już będę lecieć. Napisz mi jak dojedziesz.-całuje ją w policzek i wychodzę z auta.

Machamy sobie nawzajem ręka i po chwili znikam za drzwiami domu, a Sophie w tym momencie wyjeżdża.

Wchodzę do swojego pokoju od razu zdejmując kombinezon co mi chwile zajmuje.
W między czasie dziwnie do Emmy na FaceTime, odbiera od razu.

-Wow, nie wiedziałam, że jakiś striptiz robimy. Poczekaj też się dołączę.- mówi na wstępie dziewczyna, a ja zdaje sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie.

-Przymknij się zboczeńcu. Przebieram się, bo przed chwilą wróciłam.- przewracam oczami zakładając koszule i siadając na łóżku.

-Opowiadaj jak było!- mówi zachęcająco podskakując w miejscu.

-Padniesz jak Ci opowiem. Na ten konkurs przyszli też jej przyjaciele, rodzice i jakiś znajomy. Oglądaliśmy kilkanaście występów, a przy przed ostatnim Sophie zaczęła się denerwować, ale nie chciała się do tego przyznać. Wyobraź sobie moje zaskoczenie, kiedy prowadzący przy ostatnim uczestniku wyczytał jej nazwisko. Jako jedyna zagrała na fortepianie i nauczyła się grać w 3 tygodnie.
I wygrała ten konkurs. A przed chwilą mnie odwiozła do domu.

-O mój Boże, ale zajebiście.- krzyczy podekscytowana.

-I zaprosiła mnie na randkę przy wszystkich ludziach na sali, idziemy w środę, ale nie wiem gdzie mnie zabiera.- mówię cicho.

-Jezu, ale słodko. Tak się cieszę, że masz kogoś w końcu obok siebie.- mówi łamiącym się głosem.

-Ja też się cieszę. Nawet sobie nie wyobrażałam, że ktoś może tak o mnie dbać, o to jak się czuje i w ogóle. Niedługo przeprowadza się i będzie mieć bliżej do mnie i nie będzie musiała jeździć nie wiadomo ile.- czuje jak wylatują mi pojedyncze łzy z oczu.

-Tak bardzo chciałabym tam być już i ją poznać, ale jeszcze trochę i wracam.- uśmiecha się przez łzy, tak samo i ja.

Rozmawiamy jeszcze przez jakiś czas, a potem żegnam się z dziewczyną, po tym jak upewniła się kilka razy, że zadzwonię do niej gdy będę się szykować na randkę w środę.

Podchodzę do szafy przeglądając moje ubrania kiedy w oczy rzuca mi się jedna rzeczy i w głowie już mam mój strój na środową randkę.

Z uśmiechem na twarzy zasypiam z myślą, że teraz wszystko powinno być dobrze.

Say You Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz