15

150 6 1
                                    

Sophie POV

Leżę na łóżku, kątem oka patrząc na pielęgniarkę, która zmienia mi kroplówkę.
Po chwili wychodzi z pokoju i zostawia mnie samą. Wstaje powoli z łóżka, czując coraz mniejszy ból pleców, podchodzę do drzwi i lekko je uchylam, sprawdzam, czy nikt z personelu nie kręci się po korytarzu i szybkim krokiem wychodzę z pokoju. Szukam jakichś wskazówek jak dostać się na sale pooperacyjną, co po chwili mi się udaje. Kieruje się do windy sprawdzając, czy nikt mnie nie widzi i wciskam odpowiedni guzik, wysiadam dwa piętra wyżej, przed sobą widzę sale, do której zmierzam.

Wchodząc do niej sprawdzam, czy poza pacjentami nikogo nie ma i podchodzę do łóżek by odnaleźć blondynkę. Po chwili widzę jej ciało przypięte do jakichś maszyn. Widzę pod ścianą krzesło, które od razu zabieram i stawiam obok łóżka.

-Hej. Podobno mnie słyszysz, znaczy wiem to tylko z filmów.- śmieje się- ale jeżeli to prawda to proszę obudź się. Wróć tutaj, do mnie, do twojej mamy, do Emmy, która bardzo się o Ciebie martwi. Wszyscy się o Ciebie martwimy. Mam Ci tyle do powiedzenia. Miałyśmy jechać do kina samochodowego i kupić jakieś śmieciowe jedzenie.- śmieje się przez łzy- ale obiecuje Ci, że jak już się obudzisz to pojedziemy tam lub nawet w lepszy miejsce. Możemy nawet siedzieć na kanapie z pizzą.- przypominają mi się słowa Emmy.

Łapie dziewczynę za rękę i trzymam ją patrząc na jej twarz. Ma na łuku brwiowym opatrunek, tak samo jak na szyi i innych częściach ciała, których nie widzę przez kołdrę.

Kładę głowę na jej ręce i zamykam oczy. Nie czuje żadnego ruchu ze strony dziewczyny. Czuje już, że jestem na granicy snu, kiedy ktoś potrząsa lekko moim ramieniem. Podnoszę głowę i widzę mamę blondynki.

-Sophie, wiem, że Ci ciężko, ale nie możesz tutaj być. Chodź wrócimy do twojej sali, twoi przyjaciele przyszli do ciebie.- mówi spokojnym głosem.

Kiwam głową i wstaje patrząc jeszcze na twarz blondynki i wychodzimy z sali. Zagryzam wargę w zdenerwowaniu, bo przez to wszystko zapomniałam powiedzieć reszcie o tym co się stało.

Wchodzę do sali już sama i widzę jak Lily siedzi na krześle obok mojego łóżka, a przy oknie stoją chłopaki, rozglądam się za Ivy jednak jej nie widzę.

-Gdzie Ivy?- pytam ochrypłym głosem.

-Poszła po coś do picia. Jak się czujesz?- pyta zatroskanym głosem Lily, która stoi już obok mnie.

-Dobrze, trochę bolą mnie jeszcze plecy, ale jutro chyba wychodzę.- odpowiadam, siadając na łóżku.

-A jak Brooke?-pyta Jake.

-Miała operacje i ta doba miała być decydująca, ale podobno jest już lepiej. Jest w śpiące i nie wiadomo kiedy się wybudzi.

-Najważniejsze, że wszystko dobrze, i że ty jesteś cała.-przytula mnie do siebie Lily.

-Mamy mały problem- zaczyna zdenerwowany Paul- musimy jutro wystąpić, jest za późno by zrezygnować z występu. A jeszcze mamy zaśpiewać coś nowego, a nic nie mamy.

-Jesteśmy w kropce. Zagrajmy to co zawsze, a jak wam pasuje to ja mogę zagrać dwie piosenki sama, zagrałabym na gitarze i byłoby dobrze.- oznajmiam po zastanowieniu.

-Na pewno dasz rade? Bo jeżeli nie, to jakoś sobie poradzimy. Powinnaś odpoczywać.- mówi przejętym głosem Lily.

-Dam radę, muszę się czymś zająć bo nie wyrobie tutaj siedząc w tych czterech ścianach.-wzdycham pod nosem.

Siedzimy jeszcze i rozmawiamy o występie i o planach na kawiarnie, w między czasie dołącza do nas Ivy.

***

Say You Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz