16

151 7 0
                                    

Sophie POV

Wychodzę właśnie z sali, na której leży Brooke i kieruje się do wyjścia. Wyjmuje telefon z kieszeni, który dał o sobie znać. Widzę numer Emmy i odbieram od razu.

-Hejka, opowiadaj jak tam?- odzywa się pierwsza.

-Hej, bez zmian. Lekarz mówi, że lepiej, ale nadal nie wiadomo kiedy się wybudzi. Już minął ponad tydzień i nadal nic nie wiadomo, już mam dosyć tego czekania.-wzdycham.

-Bądźmy dobrej myśli, musi być dobrze.

-Musi, wczoraj rozmawiałam z jej mamą. Nawet nie wiedziałam, że Brooke to był kujon z matematyki i chciała iść na ekonomie, przynamniej o kawiarnii się dowiedziałam, ale też nie od niej tylko od jej mamy.

-Brooke nie lubi o tym rozmawiać, chociaż wiem, że nadal by chciała iść na te studia.- oznajamia Emma.

-Obiecałam jej mamie, że pójdzie na te studia i będzie miał swoją kawiarnie.

Przez chwile jest cisza ze strony dziewczyny, ale przerywa ją pisk, przez który muszę odsunąć telefon od ucha.

-Naprawdę? Boże będę Ciebie wielbić jak to zrobisz!- drze mi się do ucha.

-Spokojnie, moja ciocia pracuje na jednej z uczelni. Jak mama Brooke da mi jej potajemnie jej wyniki z egzaminów i resztę papierków to może uda się cos zrobić. Tylko mamy już koniec sierpnia, za chwile zaczyna się rok akademicki, więc mam nadzieje, że do tego czasu się obudzi, ale bardziej rozmyślam nad tym, żeby poszła w przyszłym roku.- mówię zamyślonym głosem.

-To chyba jest lepszy pomysł. Teraz będzie musiała dojść do siebie po tym wypadku, musisz ją wspierać teraz i jej mamę póki mnie tam nie ma. Wiadomo, możesz pogadać z ciocia jak sytuacja wygląda, ale teraz zdecydowanie nie jest czas na to.

-Masz racje, dziękuje.

Rozmawiamy jeszcze jakiś czas, a w tym czasie zdążyłam podjechać pod dom Brooke. Kończąc rozmowę wychodzę z auta i kieruje się do drzwi, dzwonię dzwonkiem i po chwili słyszę jak zamek się przekręca.

-Cześć Sophie, wejdź.- zaprasza mnie gestem ręki mama blondynki.

-Dzień dobry. Rozmawiałam przed chwilą z Emmą, i stwierdziłam, że porozmawiam z moją ciocią, która pracuje na jednym z uniwersytetów o tym czy przyjmą Brooke. Rok akademicki zaczyna się lada chwila, a nie wiadomo co będzie z Brooke do tego czasu, dlatego najlepiej jakby poszła od przyszłego roku, teraz będzie musiała dojść do siebie. Mogłabym jej teraz załatwić miejsce już na przyszły rok, tylko potrzebuje te wszystkie papierki do tego. Co Pani o tym myśli?- patrzę na kobietę w oczekiwaniu na jakąkolwiek odpowiedź.

-Nie boisz się reakcji Brooke? Szczerze, to sama nie wiem jak moja córka może zareagować na tą wiadomość. Nie wiadomo czy ją przyjmą, czy się uda. Dla mnie to jako jej mamy to najlepsza wiadomość, jaką mogłam ostatnio usłyszeć, ale boje się, że ona się rozczaruje.- wzdycha kobieta.

-Niech Pani się nie martwi, to na razie zostanie między naszą trójką. Dopóki nie będę mieć stuprocentowej pewność, że dostała się na te studia nic nie będę mówić, i liczę, że wy też nie będziecie wchodzić na ten temat. Brooke jest inteligenta, na pewno się dostanie, nie próbowała sama, to przyszedł czas, że trzeba ją popchnąć w tym kierunku.- posyłam lekki uśmiech blondynce.

Kobieta patrzy na mnie przenikliwym wzrokiem, odstawia kubek na blat i wychodzi z kuchni, zostawiajac mnie samą. Zaskoczona nie ruszam się z miejsca, bo nie wiem co mam ze sobą zrobić. Rozglądam się po pomieszczeniu. Na lodowce wiszą zdjęcia z dzieciństwa Brooke, z różnych wyjazdów, jest też mama dziewczyny zapewne ze swoimi koleżankami. Podchodzę do lodówki i biorę jedno zdjęcie do ręki i przyglądam się z uśmiechem widząc małą Brooke na huśtawce.
Podskakuje w miejscu gdy ktoś wchodzi do kuchni. Za mną stoi mama blondynki, a w ręku trzyma jakąś teczkę.

Say You Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz