Życie jak z bajki [Życie y/n w Dream Smp]

Zemsta jest słodka

1,5 miesiąca później

Pov: y/n

A więc nadszedł ten piękny i wyczekiwany, głównie przeze mnie i Tommiego moment, moment zemsty na Wilburze.

Przez cały ten czas robiliśmy wielkie narady i burze mózgów odnoście tego, jak najlepiej jest się zemścić. Mieliśmy grupkę na discordzie, gdzie co jakiś czas wszyscy (ja, Tommy, Niki, Charlie i Phil) rozmawialiśmy i rzucaliśmy różnymi pomysłami.

Było różnie, od takich banalnych pomysłów po takie, które były bardzo hardkorowe. Nie chcieliśmy się mścić nie wiadomo jak, jednak Will zrobił nam po prostu śmieszny i za razem chujowy żart (biorąc pod uwagę to, że brunet również sam siebie nabrał). Chcieliśmy zrobić coś co mu zostanie na dłuuuuugo w pamięci, ale jednocześnie, coś co będzie nas śmieszyło.

Okularnik bardzo się postarał, aby wszystko wyszło idealnie, dlatego też i my chcieliśmy zrobić coś profesjonalnie. Jednak brak odpowiednich pomysłów nie pomagał. Tommy wymyślił, żeby zamknąć Willa w domu strachu samego i wynająć jakiś profesjonalistów, żeby go tam straszyli, fakt faktem był to dobry pomysł, jednak zbliżony do tego co on zrobił. Charlie myślał, żeby go uprowadzić, związać gdzieś na krześle albo do drzewa i "torturować" rozwalając pluszaka brązowego m&m'sa i wyciągając z niego, to coś czym jest wypchany, potem plastikowemu gołębiowi urabiać łeb siekierą, a na końcu uszkodzić mu trochę gitarę. Tommy był za i dla mnie też mogło być, ale Niki i Phil powiedzieli, że uszkodzenie mu gitary to delikatna przesada. Niki nie chciała nie wiadomo jak katować Willa i zaproponowała, żeby dać mu jakaś karę typu posprzątania domu każdego z nas, zamiast się mścić. Phil nie mam za dużej ilości pomysłów, czekał jedynie aż my na coś ciekawego wpadniemy.

Po jakimś czasie przypomniałam sobie tego starszego pana z samolotu, wiecie tego pojebanego co Wilbur go potem pocałował. I pomyślałam, że jeśli by udało nam się go znaleźć, to można by go było przekupić i zamknąć fanatyka gołębi razem z nim w pokoju na pare godzin. Will po zobaczeniu tego starca pewnie by się zapadł pod ziemię, bo nawet po tym kiedy już te małżeństwo wysiadło z samolotu, był zawstydzony, ale jednocześnie też zażenowany tym co odjebał. Z drugiej strony wojenna ścieżka pomiędzy nimi mogłaby się zaostrzyć i zobaczylibyśmy starcie staruszka co umie king fu pomiędzy wysokim brunetem, który by mu sprzedał kopa w dupę.

Musiałam ten plan zaproponować reszcie, dlatego też napisałam na grupie, żeby każdy dołączył do połączenia. A i oczywiście musiałam im opowiedzieć historię, która wydarzyła się na pokładzie samolotu, a to by było już ciężej wytłumaczyć.

Y/n: Część wszystkim

T: Masz jakiś plan, że kazałaś nam się połączyć?

Y/n: Tak mam

Ch: JAKI, JAKI, JAKI???

P: Charlie spokojnie, zaraz się wszystkiego dowiemy

N: Mam nadzieję, że nic super strasznego, choć znając ciebie to mogłabyś wymyślić nawet wysłanie Willa na Syberię albo sprzedanie go jakimś Arabą

Y/n: Nah spokojnie. Tylko zanim wam powiem ten plan muszę wam opowiedzieć historię, która się wydarzyła kiedy ja i Wilbur wybieraliśmy się na Florydę

P: Jeśli ma to duży związek z planem i musimy znać tą historię to słuchamy

Y/n: Dobra tak szczerze ni chuja mi się nie chcę wam tego dokładnie tłumaczyć, dlatego opowiem wam to w szybkim, ale za razem dokładnym skrócie. Will się prawie spóźnił na samolot, bo zapomniał o wyjeździe, przybiegł w piżamie i kapciach, a jak byliśmy już w samolocie na swoich miejscach i myślał, że odpocznie, to przypierdolił się do nas starszy pan, który się zaczął upominać, że miejsce na którym my siedzimy jest jego i jego żony. Brunet się wkurwił, zaczęli dyskusję i nawet sobię grozili - no głównie, Will groził kopem w cztery litery, a ten dziad mówił, że zna kung fu czy chuj wie co, jakieś tam sztuki walki - Soot zobaczył w oddali prawdopodobnie żonę tego starszego pana i dużo nie myśląc... Sorry w ogóle nie myśląc wziął i pocałował tego pana. Żona zaczęła się drzeć, a potem magiczym sposobem wyciągnęła miotłe i zaczęła bić swojego męża.