Rozdział 6. Richy

249 17 5
                                    

Ogarnął mnie spokój, kiedy pierwszy raz od dawna poczułem promienie słońca, kiedy moją twarz otulały podmuchy wiatru. Poczułem się jak małe dziecko, które nareszcie namówiło rodziców na najdroższą zabawkę w sklepie i właśnie cieszyło się jej otwieraniem. Wyszedłem na wolność w towarzystwie mojej rodziny i przyjaciół. Mimo tego, że ich opuściłem, że starałem się trzymać na dystans. No prawie wszystkich, brakowało wśród nich Dana i Lilly. Pewnie byli zajęci sobą, może mieli własne plany, więc nie mogłem oczekiwać, że zawsze przy mnie będą. Chociaż w tym momencie potrzebowałem również ich obecności.

- Kochanie, jesteś głodny?

Moja mama zawsze taka była, siebie, swoje zdrowie i potrzeby stawiała na ostatnim miejscu. Najważniejszy zawsze byłem ja i tata. Mimo, że całkiem niedawno zjadłem posiłek, mama uważała, że to nic i powinienem zjeść porządny, ciepły i smaczny obiad.

- Nie dziękuję, chciałbym odpocząć. Tutaj, z Wami. Nie chcę się znów znaleźć w zamkniętym pomieszczeniu.

Musiałem skupić moje myśli na czymś zupełnie innym. Miałem do wyjaśnienia kwestię filmu i bardzo dobrze wiedziałem, kto za nim stał. Tak naprawdę jedyną osobą, która mogła mi w tym pomóc, była Ella. I to z nią musiałem skontaktować się jak najszybciej. Nie miałem tylko pojęcia w jaki sposób, telefon ze wszystkimi kontaktami został w tej nieszczęsnej kopalni. Próbowałem coś wymyślić. Od razu wykluczyłem Hannah, Cleo, Thomasa i Dana, mimo wyroku nadal traktowali mnie na dystans i czułem się z tym naprawdę niekomfortowo. Pozostała Jessy i Lilly. Wiedziałem, że moja rudowłosa przyjaciółka pomogłaby mi bez wahania, ale mimo wszystko istaniało ryzyko, że z jej otwartością dowie się o tym ktokolwiek, kto nie powinien. Pozostała mi Lilly. Musiałem się z nią jak najszybciej spotkać.

- Mój nudny śrubokręt! Tak bardzo za Tobą tęskniłam!

- Jessy, ja za Tobą też. Za Wami wszystkimi. - Uśmiechnąłem się w nadziei, że nikt nie wspomni o braku odwiedzin.

- Dlaczego nie chciałeś Nas widzieć? - Jessy nie dawała za wygraną, była na swój sposób urocza, ale czasem zachowywała się jak małe dziecko, jak na złość w najmniej odpowiednich momentach.

- Po prostu nie chciałem Was obarczać moimi problemami. Hannah musiała dojść do siebie po wszystkim, co ją spotkało, byliście jej potrzebni.

- Tak jak i Tobie, Richy.

Zaczynało mnie to męczyć. Mimo wszystko nie miałem ochoty na tłumaczenie się komukolwiek z podjętych decyzji. Źle się z nimi czułem, a było jeszcze gorzej, kiedy wszyscy mi o tym przypominali. Musiałem jak najszybciej zamknąć ten rozdział w swoim życiu i jak najszybciej porozmawiać z Ellą.

- Mamo, nie czuję się najlepiej. Możemy jednak wracać do domu? - Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem, uśmiechnąłem się delikatnie i modliłem, żeby nie zadawała pytań.

- Oczywiście kochanie, nie martw się. Dobrze Cię rozumiemy. Wracajmy do domu.

- Muszę... muszę wejść do sklepu i kupić telefon. Poprzedni gdzieś się zgubił. - Mówiąc o tym głos zaczął mi się łamać, na szczęście Thomas mi od razu przytaknął.

- Podrzucić Cię Richy?

- Nie, mamy 10 minut do domu, a sklep jest obok Nas. Nie martw się, poradzę sobie.

Spojrzałem na moich przyjaciół. Pragnąłem znów tej beztroski jak kiedyś, kiedy potrafiliśmy śmiać się zupełnie bez powodu. A teraz Hannah i Cleo snuły się za Nami niemal bez słowa, jakby chciały jak najszybciej stąd uciec. Miałem się już z Nimi pożegnać, jednak momentalnie pojawiła się przy mnie Jessy.

Tajemnice DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz