Rozdział 21. Lilly

135 16 1
                                    

Phil nie żyje. Brat Jessy był Naszym prześladowcą.

Nie potrafiłam się z tym pogodzić, nadal nie docierało do mnie to, co wydarzyło się zaledwie kilkanaście godzin wcześniej. Wiedziałam tylko, że Nasze życie nie jest już zagrożone.

Do sali wszedł właśnie Alan Bloomgate, szczerząc się niemal od ucha do ucha.

- Czy ma Pan jakieś wieści?

Policjant rozejrzał się po sali, zatrzymując jednak wzrok na mnie.

- Pan Roger prosił, żeby to Pani przekazać.

Mężczyzna podszedł do mojego łóżka i podał mi do ręki jakiś pognieciony papier. Z lekką obawą w sercu rozłożyłam kartkę i zaczęłam czytać:

Wybacz mi. Jesteś dla mnie całym światem. Kocham Cię, Richy

Po moim policzku spłynęła łza. Niczego w tym momencie nie pragnęłam bardziej, jak tylko znaleźć się przy Jego boku i odpowiedzieć dokładnie tak samo. Czułam się wszystkiemu winna nie mniej niż on. Przycisnęłam do siebie skrawek papieru, zamknęłam oczy i zobaczyłam Jego twarz. Pamiętałam dokładnie wszystko - idealnie miękkie usta, delikatne kości policzkowe, zielonobrązowe oczy, gęste blond włosy. Pamiętałam zapach pieprzu i cytrusów, silne ramiona i delikatne dłonie. Jego dotyk i smak, wspominałam wspólną noc... Dłonie dotykające mojego ciała, czule je pieszcząc...

Z zamyślenia wyrwał mnie głos policjanta:

- ...poinformować pannę Hawkins.

- Słucham?

- Mówię, że ktoś powinien poinformować pannę Hawkins o śmierci jej brata. Jestem przekonany, że lepiej, aby takie wiadomości przekazali jej bliscy, niż ja.

Alan miał rację, choć nie wyobrażałam sobie, jak to może wyglądać. Musiałam porozmawiać o tym z innymi. Słyszałam, że Nasi przyjaciele byli w szpitalu, ale nie wiedziałam, czy Jessy również. Zresztą wydawało mi się to dziwne, że o pożarze Aurory wiedziało całe Duskwood, a o śmierci Phila już nie.

- Czy może Pan coś dla mnie zrobić?

- Oczywiście. Co masz na myśli?

- Czy mógłby Pan sprowadzić tutaj wszystkich? Powinniśmy być razem, przekazując Jej te informacje. - Bałam się, że mój plan nie wypali, kiedy tylko Jake się o tym dowie. Obawiałam się bójki w szpitalu, ale to w sumie oznaczało, że byli bezpieczni. Wzięłam głęboki oddech, próbując opanować zdenerwowanie.

- Postaram się to załatwić, proszę zająć się sobą. W razie pytań, jestem pod telefonem.

Uśmiechnęłam się pod nosem, podziękowałam policjantowi lekkim skinieniem głowy i odwróciłam się niezgrabnie w stronę okna. Widziałam niewielkie chmury płynące po błękitnym niebie, promienie słońca usilnie przedzierające się przez nie jak stado dzikich ptaków. Wszędzie panowała głucha cisza, a ja próbowałam pogodzić się z rzeczywistością.

...

Zaledwie kilka godzin później, kiedy słońce chowało się już za chmurami, skierowałam się do sali Jake'a. Podpierałam się na stojaku od kroplówki, przyjmując dożylnie jakieś leki. Ledwo powłóczyłam nogami, ale miałam czas, pokój Jake'a znajdował się na końcu korytarza. Kiedy do Niego dotarłam, usłyszałam jakieś szepty. Bez zawahania zapukałam, pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się widok bardzo słabego Jake'a, poowijanego bandażami, na Jego łóżku siedziała poturbowana Ella, trzymając chłopaka za rękę i szczerze się do niego uśmiechając. Chyba pierwszy raz mój brat był taki niewinny, zależny od innych. Byłam przekonana, że było mu z tym źle, mimo, że nie odzywał się nawet jednym słowem. W kącie sali zauważyłam Jego. Siedział na fotelu tyłem do mnie i patrzył się przed siebie. W odbiciu szyby, zobaczyłam jaki był przygnębiony. Chciałam przytulić go z zaskoczenia, ale Ella mnie zauważyła i podbiegła w moją stronę.

Tajemnice DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz