Rozdział 9. Lilly

191 17 0
                                    

Gdybym przyznała się bratu i reszcie kto dzwonił, wpadliby w kompletną furię, Jake pomimo postrzału związałby mnie w jednej chwili i strzegł jak tykającej bomby. Odebrałam ten telefon, dobrze wiedząc, kto jest po drugiej stronie. Maksymalnie się skupiłam, aby nie dać po sobie niczego poznać.

- Halo?

- Nieładnie przysyłać zabójcę, skoro chcieliście porozmawiać. No nic... Wiesz, że nasza rozmowa nie dobiegła końca. Byłem zmuszony się bronić. Dowód moich słów znajdziesz przed drzwiami.

Podeszłam do nich ze strachem i zauważyłam, że spod progu coś wystaje. Biała koperta. Drżącymi rękami ją podniosłam i spojrzałam co jest w środku.

- O nie...

- O tak. Jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć, przyjedź do tej starej chaty Michaela Hansona. Dokładnie tej, gdzie cholerny Richy ukrywał się przed Wami!

Stalker się rozłączył. Musiałam coś zrobić i to teraz, natychmiast. Wymyśliłam coś wiarygodnego (a przynajmniej taką miałam nadzieję), wyszłam do łazienki, szybko się zeszykowałam, zabrałam telefon i zegarek, wrzuciłam wszystko do torebki i bez słowa wyszłam. Nie potrzebowałam kolejnych pytań Jake'a czy Richy'ego. Trzasnęłam drzwiami i już mnie nie było.

...

Nawigacja nie była mi potrzebna. Od 4 miesięcy dokładnie wyrył mi się w pamięci adres starego Hansona... Well Street 4. Zapaliłam silnik i w jednej chwili pędziłam już pod wskazany przez prześladowcę adres. Ten skurwysyn porwał moją siostrę! Kolejny raz groziło jej niebezpieczeństwo! Czułam wściekłość, ból i strach, że znów ją stracę. Oczy zaczęły mi łzawić, ale momentalnie je wytarłam, musiałam skupić się na drodze. Musiałam przeżyć, żeby ją uratować.

Na miejscu byłam jakieś 10 minut później. Zostawiłam samochód za stodołą, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Zostawiłam w samochodzie jednak swoje rzeczy, żeby mi nie przeszkadzały. Zamknęłam drzwi, zostawiając uprzednio kluczyki w stacyjce. Skierowałam się do stodoły, cicho stawiając krok za krokiem. Moje serce waliło jak oszalałe. Chciałam uratować zarówno Hannah jak i siebie, chociaż... Czułam się bardzo źle. Cały czas nie mogłam pozbyć się z głowy tego, co zrobił mój Richy, Jego dotyku. Nie byłam pewna, czy chcę to poczuć jeszcze jeden raz.

Moje przemyślenia przerwał hałas.

- Hannah!

Nie kontrolowałam tego. Moje usta same zaczęły krzyczeć, nogi biec przed siebie, a moje myśli galopować, mając przed oczami najczarniejsze scenariusze. Zauważyłam, że przede mną coś się poruszyło, a ja zamarłam ze strachu. Zza rogu wyszedł jednak mały kociak i uciekł w popłochu, jakbym to ja miała go skrzywdzić. Skupiłam się spowrotem na poszukiwaniach. Nie wiedziałam dlaczego, ale czułam wewnętrzy niepokój, patrząc na pobliską okolicę. Moją uwagę przykuł bunkier, dokładnie ten, który widziała Jessy. Podeszłam do Niego, sprawdzając, czy nie ma w nim siostry. W jednym momencie poczułam przeraźliwy ból głowy i zemdlałam.

...

Ocknęłam się, kiedy na zewnątrz trochę się ściemniło. O nie, ja jej nadal nie znalazłam, a poza tym na pewno ktoś już mnie szuka i to nie było nic dobrego. Poruszyłam nogami, aby wstać, ale nie mogłam tego zrobić. Dotarło do mnie, że jestem związana, moje usta są zaklejone taśmą, a ręce i nogi mam do czegoś przywiązane. Głowa mi pulsowała. Rozglądnęłam się wokół siebie w przerażeniem, a kącie bunkra zauważyłam JEGO. Znów był zamaskowany, wyglądał identycznie jak poprzednio, z jedną różnicą. Byłam tym razem zupełnie sama, a on miał nade mną przewagę.

- Długo kazałaś na siebie czekać, szmato.

Zaczęłam się szamotać, próbując wyrwać ręce z więzów. Serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi. Mężczyzna podszedł do mnie i wymierzył siarczysty policzek. Oczy zaczęły mi łzawić.

Tajemnice DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz