Rozdział 8. Richy

193 17 2
                                    

"Przyszło Ci do głowy, że ta ślicznotka, ta mała, blondwłosa dama jest w Tobie śmiertelnie zakochana?"

Nie potrafiłem wyrzucić z głowy tych słów. Stały się moim piętnem i z każdą chwilą wdzierały się do mojego umysłu coraz bardziej i bardziej. To była jakaś pokręcona pomyłka.

Z sypialni wyszła zapłakana Ella. Miała policzek ubrudzony zaschniętą już krwią.

- Jak on się czuje?

- Oddycha, ale nadal jest nieprzytomny.

Czułem się winien wszystkiego, co Nas spotkało. Miałem żal do Lilly, że poszliśmy do tego magazynu. Prześladowca uciekł, a Jake ledwo to przeżył. Próbowałem zebrać myśli, jednak ciągle wracały do wydarzeń sprzed kilku godzin. Razem z Ellą nieśliśmy nieprzytomnego Jake'a do samochodu, Lilly z trudem szła za Nami, nawet nie pamiętam, jak znaleźliśmy się w jej apartamencie. Pamiętam jednak, że niedługo po powrocie, w tym samym czasie, na mój i jej telefon przyszły wiadomości o tej samej treści:

"Zapłacicie mi za to."

Podszedłem do Elli i mocno ją objąłem. Położyłem głowę na jej ramieniu i zamknąłem oczy. Próbowałem się uspokoić i wyciszyć, ale bez efektu, nadal po moim umyśle kręciły się demony, głośno się śmiejąc.

- Powinieneś do niej iść Richy. Ona nie może być sama.

- Ja... Ona śpi. Nie będę jej przeszkadzał.

To nie była prawda. Nie chodziło o to, że spała. Bałem się do niej iść, bo nie wiedziałem co się wydarzy. Byłem jej wdzięczny za pomoc, za to jak bardzo o mnie walczyła, ale nie czułem nic więcej. Nie chciałem jej po prostu skrzywdzić.

- Richy, powinieneś zgłosić to na policję. Ty i Lilly musicie powiedzieć o tym Alanowi! Jesteście w śmiertelnym niebezpieczeństwie! - Ella podniosła ton głosu i od razu wyczułem, że się denerwuje.

- Dobrze wiesz, że zarówno dla Nas jak i dla Jake'a będzie to oznaczać więzienie. Tego chcesz dla niego?!

- Nie mów do mnie w ten sposób! On chciał uratować Ciebie i siostrę! - Na jej twarzy pojawił się grymas.

- Ella, Jake'owi nic nie będzie. Kula przeszła na wylot, nie stracił dużo krwi. Teraz po prostu śpi. Poza tym powinien czuć, że przy nim jesteś. Idź do pokoju, też powinnaś odpocząć.

Dziewczyna wstała, bez słowa zabrała telefon i wyszła do sypialni, zamykając cicho za sobą drzwi. Zostałem w salonie sam.

...

Obudziło mnie pragnienie. Było już popołudnie, bo słońce bardzo mocno świeciło, wdzierając się na siłę oknami do mieszkania. Powoli podniosłem się z kanapy, omiatając całe mieszkanie wzrokiem. Byłem zaskoczony tym, że nikt się tutaj nie kręci. Zajrzałem do kuchni, nalałem sobie wody i wypiłem całą szklankę. Postanowiłem zajrzeć do Jake'a. Zapukałem cicho do pokoju, ale nikt nie odpowiedział. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem moją przyjaciółkę trzymającą ukochanego za rękę, z głową opartą na jego łóżku, śpiącą jak małe dziecko. Musiała całą noc przy nim czuwać, aż usnęła ze zmęczenia. On też spał, jego klatka piersiowa miarowo się unosiła, co było dość dobrym znakiem. Bandaż nieco przesiąkł krwią, ale gotów byłem go zmienić, kiedy tylko odzyska przytomność. To mnie ucieszyło. Przerażała mnie myśl jazdy do szpitala, o czym dowiedziałoby się całe Duskwood. Zamknąłem drzwi i podszedłem pod sypialnię Lilly. Położyłem dłoń na klamce, ale kiedy chciałem ją nacisnąć... Moja ręka znieruchomiała. Pojawił się paraliżujący strach, który próbował mnie powstrzymać przed wejściem do środka. Chęć sprawdzenia jednak, czy z nią wszystko w porządku zwyciężyła. Otworzyłem po cichu drzwi, opuściłem głowę w dół i nie patrząc na Lilly zacząłem mówić:

Tajemnice DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz