5. Nieudana próba.

3.2K 66 9
                                    

-Ty już w piżamie? Przebierz się, jedziemy na kolację.-Daniel spojrzał na mnie od góry do dołu.

-Co?-Wymsknęło mi się z ust i zakryłam je dłonią, patrząc na niego przepraszająco na co on tylko sapnął.

-Idziemy na kolację, pomaluj się i ubierz jakoś elegancko. Będę za pół godziny.-Po tych słowach wyszedł.

Ile? Pół godziny?! Zdążę w tyle? Zamiast myśleć postanowiłam, że zacznę już przygotowania. Podeszłam do lusterka oraz zaczęłam się malować, całość zajęła mi około 15 minut. Postawiłam na lekki makijaż tylko kreski, rzęsy i pomadka. Podeszłam do szafy i przyjrzałam się  sukienkom mrużąc przy tym oczy. Którą miałam wybrać na kolację? Daniel mówił, że ma być sukienka więc musiałam zrezygnować ze spodni i koszulki. A szkoda. Wydęłam wargę i szukałam dalej. Może ta czarna sukienka do łydek z dekoltem o kształcie serduszka? Tak, to dobry wybór. Wzięłam ją po czym się rozebrałam. Ubrałam bieliznę a następnie sukienkę. Teraz buty. Wybrałam ostatecznie srebrne szpilki. Teraz czas na biżuterię. Dobrałam jakąś srebrną żeby pasowała do butów i mojego pierścionka, który niestety był w kolorze złotym. Zdawałam sobie sprawę, że nie miesza się srebra ze złotem, ale bałam się zdjąć ten durny pierścionek zaręczynowy. Nie chciałam żeby Daniel znowu mnie uderzył. Na to wspomnienie skrzywiłam się tylko i posmutniałam. Poszłam do toalety i zauważyłam za szklaną szafką parę perfum dlatego wybrałam te, które według mnie pasowały na tę okazję i się nimi spryskałam. Usiadłam na łóżku  i jak zwykle czekałam na bruneta. 

Gdy wszedł do pokoju był jak zwykle ubrany w garnitur. Nie ukrywam, że tak wyglądał groźnie, ale ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się do mnie. Czy on właśnie po tym jak mnie zbił, groził mi ciągle śmiercią to teraz po prostu się do mnie uśmiecha? Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę a ja cała drżałam. Miałam nadzieję, że tym razem mi nic nie zrobi. Podałam mu rękę a on delikatnie mnie przyciągnął do siebie. Dlaczego był taki delikatny? Chyba naprawdę miał ze sobą problemy.

-Wyglądasz bardzo ładnie Alisso. Cieszy mnie to.-Uśmiech nie schodził mu z ust a ręce powędrowały na moje biodra. Spojrzałam na niego podejrzliwie i przyglądnęłam się jego twarzy. Jego włosy tym razem nie były zrobione na żel tylko spokojnie żyły sobie swoim życiem. Przyznam, że w takim wydaniu było mu lepiej. Patrzył mi w oczy podczas, gdy ja tego kontaktu wzrokowego unikałam. Uniósł palcem moją brodę w górę i zmusił mnie tym samym na spojrzenie mu w oczy.

-Masz piękne oczy Alissa.-Czy on właśnie próbował mnie poderwać? Jeśli tak, to coś mu nie wychodziło bo nie byłam nim zainteresowana. 

-Dziękuję.-Odpowiedziałam po chwili zawahania.

Skąd ta nagła zmiana w jego zachowaniu? Może zrozumiał swój błąd i mnie przeprosi? Może mnie wypuści i da mi żyć wolno jak kiedyś? Może to wszystko to jakiś żart nieśmieszny? Potrząsnęłam głową, gdy nagle mnie przytulił. Co? No właśnie. Przytulił mnie. Odsunęłam się bo nie byłam pewna czy zaraz nie wbije mi noża w plecy.

-Spokojnie, nie bój się. Nie zrobię ci nic.-Wziął mnie za nadgarstek i poprowadził ku kierunkowi do samochodu. 

Otworzył mi drzwi a ja wsiadłam do auta. On wsiadł po stronie kierowcy i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku co nowością dla mnie nie było. Wpatrywałam się w okno i przygryzłam wargę. Zaczęłam tęsknić za swoją rodziną i psem, ale wiedziałam, że gdy powiem to mojemu porywaczowi to zignoruje to. Wiedziałam, że na pewno nikomu nigdy nie ulega i nie ulegnie. Po jakimś czasie drogi dotarliśmy do bogato wyglądającej restauracji. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w jej kierunku. Była wielka. Daniel chwycił mnie za rękę na co ja z początku chciałam wycofać swoją dłoń, ale przypomniałam sobie z kim mam do czynienia. 

Gdy weszliśmy do restauracji zastaliśmy rodziców mężczyzny co mnie zestresowało. Daniel przywitał się z nimi, ja oczywiście też to uczyniłam. Przełknęłam głośno ślinę a następnie usiadłam przy stole tuż obok swojego ,,narzeczonego''. Jedzenie było już zamówione a ja zdziwiłam się wielkością porcji. Świetnie nie dość, że mnie porwał to jeszcze miał zamiar mnie utuczyć i zjeść. 

-Wyglądacie ślicznie razem.-Zaczęła jego matka. Ona z pozorów nie była taka zła i myślałam, że wcale nie jest taka. Uśmiechnęłam się delikatnie i gdy wszyscy zaczęli jeść ja również to uczyniłam.

-Więc kiedy planujecie ślub synu?- Jego ojciec zwrócił wzrok na naszą dwójkę a ja spojrzałam nerwowo na Daniela. Jaki ślub do cholery? Nie zgadzam się na żaden ślub! Ale wiedziałam, że w tej sprawie nie mam nic do gadania. Nie mogłam nic zrobić z tym. Tego wieczoru spróbuję uciec. Już nawet wiem jak chcę to zrobić. 

-Za półtorej miesiąca.-Odpowiedział a jego odpowiedź zmroziła mi krew w żyłach. 

-To wspaniale. Jestem dumny Daniel.-Jego ojciec podał mu rękę i uścisnęli je sobie wzajemnie. 

-Muszę iść do toalety.-Sapnęłam i wstałam. Oczywiście wiadomo, że nie chciałam iść do toalety tylko uciec. Gdy zauważyłam, że są zbyt zajęci rozmową postanowiłam uciec. Wybiegłam z restauracji i pobiegłam w stronę ulicy. Było już późno więc nie chciałam, żeby ktoś inny zrobił mi krzywdę więc tylko czasami wbiegałam na chwilę do lasu upewniając się, że Daniel mnie nie goni. Po chwili biegnięcia zauważyłam dwa czarne samochody jadące w moim kierunku. 

Kurwa. Już jestem martwa. 

Zdjęłam swoje szpilki i biegłam dalej w las. Nie odwracając już się za siebie. Nagle wpadłam na kogoś. Poznałam ten zapach. Gdy spojrzałam w górę dostrzegłam rozwścieczonego mężczyznę. Miałam przejebane. Wziął mnie na swoje ramię a ja waliłam pięściami w jego plecy i płakałam głośno.

-Puszczaj! Daj mi żyć normalnie!-Wykrzyczałam w łzach nie zwracając uwagi na wypowiedziane przeze mnie słowa. Byłam zbyt zdesperowana żeby myśleć co robię. 

-Zamknij się.-Warknął brunet i dał mi mocnego klapsa w pośladek na co syknęłam.

-Puszczaj mnie!-Dalej krzyczałam, ale na marne.

Wrzucił mnie agresywnie do samochodu i zapiął pasami. Wsiadł do auta i zacisnął mocno ręce na kierownicy. 

-Co ja ci kurwa mówiłem o uciekaniu?!-Krzyknął a ja skuliłam się w obawie, że zaraz coś mi zrobi. On jednak tylko wziął głęboki oddech i wydech. Ruszył w jazdę a ja podczas drogi chciałam jeszcze wyskoczyć z auta, ale jak można się domyśleć, zamknął drzwi. Był do tego stopnia zdenerwowany, że jego palce zrobiły się białe od nacisku. Gdy dotarliśmy do jego domu wziął mnie z auta gwałtownie za nadgarstek i pchnął mnie do mojego pokoju.

-Taka jesteś kurwa mądra? To spędzisz tu jebany cały dzień bez jedzenia i bez niczego.-Po tym zabrał mi moją książkę i wszystko co możliwe, czym bym się mogła zająć w wolnym czasie. Płakałam ze strachu i miałam cichą nadzieję, że nic mi nie zrobi. Myliłam się. Podszedł do mnie i z całej siły ścisnął moje udo na co jęknęłam z bólu. On czuł z tego wyraźną satysfakcję. 

-Masz już więcej tego nie robić rozumiesz?- Warknął.-Pacz na mnie do kurwy!-Wziął gwałtownie moją twarz w swoje dłonie i ją ścisnął. 

Spojrzałam na niego ze szklanymi oczami. Tak cholernie go nienawidziłam. Tak cholernie chciałam żeby mnie już zostawił. Był potworem. Nie wyobrażałam sobie takiego życia.

-Odpowiedz bo cię zabiję.-Wiedziałam, że był już bardzo zdenerwowany.

-Rozumiem..-Powiedziałam resztkami sił i wtedy mnie puścił. Rozmasowałam obolałe miejsce i przeklęłam jego imię w myślach. Sukinsyn. Po chwili brunet wyszedł z mojego pokoju jeszcze mrucząc coś pod nosem.

Wiedziałam, że to był mój koniec.

My Domination BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz