13. Kwiaty.

2.7K 56 2
                                    

Daniel

Szedłem właśnie z moimi ochroniarzami przez długi korytarz do gabinetu wroga naszej firmy. Wiedziałem doskonale co się dzisiaj z nim stanie, więc tylko dodałem sobie pewności siebie jak wyobraziłem sobie jego postrzelony ryj. Zapukałem agresywnie i bez czekania wparowałem do gabinetu w którym siedział on. Z jebanym uśmiechem na twarzy na swoim obskurnym fotelu.

-Witaj Danielu. Co cię do mnie sprowadza?-Skrzyżował swoje palce a jego uśmiech nie schodził z jego ust.

-Dobrze wiesz co się stanie skurwysynie. Przejebałeś sobie. Rozumiem wszystko, ale kurwa podglądanie mojej narzeczonej przez kamery z zewnątrz? Nie wiem jak ci się to udało, ale teraz już nie masz szans.

-Bałeś się przyjść sam, że przywlekłeś ze sobą swoich przydupasów?

Wkurwił mnie jeszcze bardziej. Parsknąłem śmiechem i wyjąłem ze swoich spodni pistolet którym następnie w niego wycelowałem. 

-Teraz ci też tak do śmiechu?-Mój zwycięski ton sam wyszedł na jaw.

-Strzelaj. Chcę ci tylko przypomnieć, że jebałem twoją matkę.-Mrugnął do mnie.

-Ty skurwysynie!-Rzuciłem się na niego z pięściami i zaczęliśmy się szarpać. Dobiłem go własnymi rękoma. Tylko obserwowałem jak  z jego twarzy spływa krew. Zacząłem się głośno śmiać i wstałem. Patrzyłem na niego po czym splunąłem mu prosto w twarz. Był śmieciem. Dziwię się, że wcześniej mu nie najebałem. Wycelowałem w niego bronią i strzeliłem mu w oko. Krew roztryskała się na moje ciało a w moich oczach można było widzieć chłód i zwycięstwo. 

-Posprzątajcie tu. Gdyby jacyś jego ludzie się zorientowali, wzywać wsparcie i mnie. Zakurwimy ich tak samo jak jego.-Schowałem pistolet z powrotem do kieszeni.-Możecie nawet sprzedać jego organy. Gdzieś to mam.

-Tak jest szefie.-Odparli natychmiastowo a ja wyszedłem na świeże powietrze.

Ciekawe co u Alissy.

Ocknąłem się. Dlaczego ja o tym pomyślałem? Postanowiłem to zignorować, ponieważ nie miałem na to czasu. Mira kazała mi kupić dla niej kwiaty. Mówiła, że ponoć na kobiety to działa i bardzo to lubią. Jednak nie wiedziałem jakie. Poradziłem się Pani w kwiaciarni i ostatecznie wybrałem jakiś bukiet kwiatów. Chyba musiałem mieć na któregoś uczulenie bo przez całą drogę powrotną kichałem. Gdy dojechałem pod wille widziałem jak Alissa siedzi w ogródku i bawi się z moim psem. Kto ją wypuścił? Odpuściłem sobie dochodzenia. Postanowiłem, że dam lekcje mojej ochronie po raz kolejny. Jednak widok jej szczęśliwej na świeżym powietrzu był przyjemny. Zapatrzyłem się w jej długie blond włosy. Położyła się na trawie a ja mogłem przez jej sukienkę zobaczyć jej majtki. Dobrze, że ja to widziałem a nie jakiś inny frajer. Wziąłem do swoich rąk bukiet i ruszyłem w jej stronę. Nie zauważyła mnie a ja już stałem przy niej. Miała zamknięte oczy i leżała z psem na brzuchu. 

Schyliłem się i musnąłem jej usta na co podskoczyła.

-Daniel! Przestraszyłeś mnie.-Usiadła i zaczęła szybko oddychać.-Co tam masz? 

Zwróciła uwagę na moje ręce za plecami. Uklęknąłem i wręczyłem jej bukiet. Miałem nadzieję, że naprawdę się ucieszy i Mira mnie nie okłamała. Na moje nieszczęście zacząłem znowu kichać.

-Cholera chyba mam na to uczulenie.-Potarłem swój nos.

-Na zdrowie.-Rzuciła i uśmiechnęła się.-Dziękuję z jakiej to okazji?

-Nie musi być okazji, piękne kobiety zasługują na takie podarunki.-Zerknąłem na jej pierścionek zaręczynowy. Nosiła go. Świetnie.

-Uważasz, że jestem piękna?-Przymrużyła oczy.

My Domination BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz