28.Bezpieczeństwo bliskich wymaga poświęcenia.

2.2K 44 9
                                    

Hej serduszka! Z góry bardzo chciałam was przeprosić za moją długą nieobecność. Niestety w tym miesiącu i ogólnie roku mam bardzo dużo nauki bo zbliżają się egzaminy. Dziękuję wam za każdy komentarz, gwiazdki i miłe słowa! To wiele dla mnie znaczy. Jestem wam bardzo wdzięczna. Niestety zbliżamy się do końca naszej książki. Mianowicie jeszcze ten rozdział i czeka nas epilog. Tak, mi też bardzo przykro. Zastanawiam się nad drugą częścią tej książki lub nad napisaniem nowej. A może dwie w tym samym czasie? Mam już zajawkę na nową historię, więc to dopiero początek! Kocham was i zapraszam do czytania. Ściskam, Lily<3

Przez uchylone okno w moim pokoju wlatywały dźwięki uderzającego deszczu o parapet. Poruszyłam się niespokojnie w łóżku wpatrując się w śpiącą twarz mojego męża. Oparłam się na łokciu i dotknęłam swoimi smukłymi palcami jego policzka. Był cały rozgrzany, jego oddech był spokojny. Obserwowałam jak jego naga klatka piersiowa powolnie porusza się w górę i w dół. Uśmiechnęłam się sama do siebie na ten rozczulający widok. Pocałowałam go praktycznie niewyczuwalnie w kącik ust i wygramoliłam się po cichu spod kołdry. Usiadłam na rogu łóżka i ubrałam na swoje nogi puchate kapcie oraz ciepły szlafrok. Podążyłam do kuchni i usiadłam przy wyspie. Moim oczom od razu rzuciła się postura drobnej kobiety.

-Dzień dobry Pani Rossetti. Co podać?-Starsza kobieta zwróciła swój wzrok ku mnie a ja przetarłam swoje oczy.

-Witaj Lourie.-Ziewnęłam i przyjrzałam się bliżej kobiecie. Skakała z nogi na nogę jakby gdzieś się spieszyła.-Co się dzieje? Śmiało, mów.

-Moja wnuczka ma dzisiaj ślub i boję się, że nie zdążę.-Kobieta spuściła wzrok w podłogę i mogłam odgadnąć, że właśnie karciła się w myślach za wypowiedziane przez siebie słowa.

-Weź sobie dzisiaj wolne. To ważny dzień.-Kobieta uniosła na mnie wzrok i otworzyła usta, jednak nic nie powiedziała.-Mówię poważnie. No już, leć.-Ponagliłam ją ruchem dłoni. Na ustach staruszki pojawił się uśmiech pełen wdzięczności a w oczach pojawiły się iskierki szczęścia.

-Dziękuję pani bardzo! Jest pani istnym aniołem.-Pochyliła się nade mną i zdejmując fartuszek udała się na podwórze wprost do swojego samochodu.

Przetarłam ponownie oczy i zabrałam się do roboty. Wstałam z krzesła i udałam się do ekspresu z kawą. Zaparzyłam sobie mocną sypaną kawę i opadłam na kanapę w salonie połączonym z kuchnią. Upiłam parę łyków i pochłonęłam się w swoim świecie. Odpłynęłam myślami do mojego ślubu. Nie był najgorszy. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odsłoniłam wielkie zasłony z dużych okien. Przez nie wpadła szarość dzisiejszego dnia a pojedyncze promyki słońca poraziły mnie w twarz. Odwróciłam się za siebie i dostrzegłam dwa małe łebki. Nala wraz z jej przyjacielem już czekali na poranne jedzenie.

-Cześć pieski.-Kucnęłam I pogłaskałam je oby dwa po głowie.-Już spokojnie. Dam wam jeść. -Odsunęłam od siebie skaczące na mnie psy i ruszyłam powolnym krokiem do szafki z karmą. Wsypałam każdemu do osobnej miseczki ich porcje i postawiłam na podłodze. Sierściuchy niemal od razu rzuciły się na miskę z jedzeniem. Spojrzałam na zegar. Była już dziesiąta. Nie pamiętałam  kiedy ostatnio Daniel tak długo spał. Jedyne co wiem to jest to, że wczoraj wrócił bardzo późno z misji. Był cały we krwi i cały zmęczony więc nie miałam zamiaru go budzić. Udałam się do pokoju po czym ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i naga ruszyłam do pokoju najciszej jak mogłam żeby nie obudzić bruneta. Schyliłam się do szafki a zza moich pleców wydobyło się gwizdanie. Odwróciłam się I zastałam bruneta leżącego z otwartymi oczami.

-Takie widoki mogę widywać codziennie rano Ali.-Cwaniacki uśmieszek zagościł na jego twarzy.

-Obudziłam cię?-Wsunęłam długi sweter na siebie.

My Domination BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz