25.Słaby punkt.

2.5K 51 1
                                    

Wow! Nie mogę uwierzyć, że zbiera was się tutaj coraz więcej i naprawdę dziękuję wam wszystkim i każdemu z osobna.

Jakbym mogła to bym was wszystkich wytuliła!
Naprawdę wam dziękuję serduszka i zapraszam do 25 rozdziału ,,My Domination Boss"

Kocham, Lily<3








Daniel:

Od jakiegoś czasu czułem się inaczej coraz częściej okazywałem swoją słabość tej kobiecie. Nie chciałem tego robić, przez całe swoje życie wypierałem się tego, że mam uczucia. Nie. Ja ich nie miałem. Zostałem pozbawiony ich w dniu, gdy zabiłem człowieka po raz pierwszy. Pamiętam ten dzień doskonale, jakby było to wczoraj. To wtedy stałem się potworem. Nie mogłem na siebie spojrzeć normalnie w lustrze, nie czułem miłości, żadnych uczuć. A przy Alissie czułem się inaczej. Ta kobieta sprawiała, że czułem się inaczej. Coraz częściej się uśmiechałem, spoglądałem na siebie w lustrze normalnie, nie powtarzając sobie w głowie ,,Zasługujesz na najgorsze". Okazałem jej słabość a ona to wykorzystywała i nawet nie protestowałem. W końcu musiałem zacząć. To co zrobiłem jej dwa dni temu dalej śledzi mnie po nocach. Chciałem ją udusić, zabić jedyną osobę, która mogła zabić mnie. Ale nie mogłem tego zrobić. Po prostu nie. Zbyt bardzo mi na niej zaczęło zależeć i obiecałem sobie, że żaden włos z jej głowy nie spadnie u mojego boku. Miałem już 26 lat a dopiero teraz czułem jak na nowo zaczynam żyć.

Siedziałem w swoim gabinecie i popijałem whisky. Wlewałem już sobie 3 szklankę brunatnego płynu i popijałem go oglądając na kamerach moją żonę. Może i byłem psychopatą, że ją podglądałem, ale ja zbyt bardzo kochałem kontrolę. Chciałem ją nad nią mieć. Była taka piękna, delikatna, idealna. Zbyt dobra na całe zło tego świata. Właśnie leżała na swoim łóżku i spała. Jej twarz była lekko zaczerwieniona a jej wyraz twarzy był spokojny, bezbronny. Cholernie chciałem teraz leżeć obok niej i szeptać jej do ucha słodkie słówka, ale ja nie potrafiłem. Nie byłem taki, próbowałem się przełamać, ale byłem potworem bez uczuć. Wyciągnąłem spod szuflady pod biurkiem parę teczek. Przeglądałem papiery dotyczące mojej firmy, musiałem odrzucać co chwilę bezsensowne propozycje współpracy, które i tak mi się nie opłacały. Wstałem ze swojego fotela i ruszyłem w stronę wyjścia. Miałem do załatwienia jedną sprawę. W kaburę, którą miałem przypiętą do pasa wsadziłem pistolet. Zawsze starałem się go przy sobie mieć.

Wchodziłem pewnym krokiem do budynku, który tak bardzo znam. Nienawidziłem go, nie było mnie tu już dawno. Ale musiałem tutaj zawitać, od czasu gdy do Alissy zbliżało się coraz więcej podejrzanych osób. To musiała być jego sprawka. Innej opcji nie widziałem. Wszedłem do windy a przed jego gabinetem stało dwóch ochroniarzy. Frajerzy. Wystarczyło moje jedno spojrzenie żeby mnie wpuścili. Za biurkiem siedział dostojny mężczyzna ze splecionymi dłońmi ze sobą. Jego parszywy uśmiech przeszywał moje ciało w każdym calu. To on stworzył mnie na bezduszną bestię.

-Co to za okazja, że mój syn zawitał do mojego gabinetu pierwszy raz po ponad roku?-Jego głos był zachrypnięty i wstrętny. Na jego ustach ciągle był ten kpiący uśmiech, jakby bawiła go moja obecność. Usiadłem na krześle na przeciwko niego i spojrzałem w jego brązowe ciemne tęczówki. Jedyny element który łączył mnie z tym potworem.

-Nie pieprz i powiedz czego chcesz od Alissy.-Spiąłem swoje mięśnie a usta ułożyłem w wąską linię. Denerwował mnie sam jego wygląd.

My Domination BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz