21. Droga bez powrotu.

2.2K 45 0
                                    

Rano obudziły mnie czyjeś krzyki. Mogłam wywnioskować z nich, że to dwóch mężczyzn się kłóciło. Ból głowy zapierał mi dech w piersiach. Chwyciłam się za swoje blond włosy i syknęłam z bólu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wsłuchałam się bardziej w to co mówią mężczyźni. Po czasie mogłam rozpoznać głos Daniela i Jamesa. Wstałam z łóżka i zachwiałam się od razu łapiąc się za szafkę. Po chwili przestała mi pulsować głowa i ruszyłam do kuchni. Schodziłam powoli po schodach i czułam wzrok moich przyjaciół na sobie. Byłam w domu Jacoba. Melanie piła herbatę na kanapie i kręciła głową na sprzeczkę dwóch chłopaków. 

Podeszłam bliżej nich i położyłam na ich ramionach swoje dłonie. Melanie spojrzała się przelotnie na mnie i poklepała miejsce na kanapie abym usiadła. Puściłam tę dwójkę i usiadłam obok niej. Jej uśmiech był piękny. Była zbyt dobra jak na ten świat. Była jak anioł, który pomagał wszystkim w trudnych chwilach nawet jak jej było trudno. 

-Zajebie nas! Czego ty nie rozumiesz?!-Wykrzyczał James a Daniel tylko machnął ręką.

-Jedziemy.-Syknął do chłopaka i po chwili wyszli z domu. Spojrzałam zdezorientowana na Melanie a ona tylko pokiwała głową. Widziałam, że jest tym wszystkim zażenowana. Kłócili się jak małe dzieci, którym mama dała nie po równo obiadu. 

Złączyła nasze dłonie razem, czułam od nich ciepło. Uśmiechnęłam się do niej i podciągnęłam swoje kolana pod brodę. Byłam coraz bardziej ciekawa o co tu chodzi. Wydęłam usta i spojrzałam na ten głupi zegarek z GPS. Przewróciłam oczami i spoglądnęłam w stronę Melanie. Uśmiechała się ciepło, popijając herbatę i oglądając jakiś serial na netflixie. Czułam się przy niej naprawdę dobrze. Miała delikatną cerę. Była po prostu śliczna. Oparłam się głową o jej ramię i westchnęłam. 

-O co się tak kłócili?-Spytałam a ona nerwowo przygryzła wargę. Wiedziałam, że przede mną nic nie ukryje.

-Ich szef. Dostali mocny opieprz.-Westchnęła i się zaśmiała. Jednak w jej uśmiechu widziałam smutek.-Tak, wiem, że to dziwne, że Daniel ma szefa. Ale właśnie tak jest w mafii. 

Na samo słowo mafia zaczęło mi wirować w głowie. Nie zapomniałam czym się zajmuje, ale zapomniałam, że należy do cholernej mafii. Wypuściłam głośno powietrze i skrzywiłam się. Teraz to i ja się zaczęłam bać. Skoro Daniel jako szef był taki surowy i był dużym skurwysynem to jaki dopiero mógł być szef, szefów? Przełknęłam ślinę i skrzyżowałam spojrzenie z blondynką.

-Czy grozi im coś złego?-Zapytałam niepewnie i zaczęłam bawić się palcami.

Melanie chwilę na mnie patrzyła i mogłam wywnioskować, że przestała oddychać. Wstrzymała oddech, ale jej uśmiech nie schodził z ust. Był po prostu blady. Wiedziałam, że odpowiedź jest twierdząca, więc nawet nie pytałam o szczegóły. Po chwili jednak otworzyła swoje usta.

-Są jego najlepszymi pracownikami, więc jeśli by ich zabił, sam by sobie zaszkodził.-Zacisnęła szczękę i odłożyła kubek z herbatą na stolik obok kanapy. 

Zabił? Czyli ich szef był w stanie zabić ich za jeden mały błąd? To okropne, ale już zaczęłam coraz bardziej dzięki niej rozumieć zachowanie mojego narzeczonego. Coraz bardziej zaczęłam zagłębiać się w ich świecie. Można było powiedzieć, że już staję się jego częścią. Jutro jest mój ślub. Muszę się na niego przygotować. Nie wiedziałam czy dam radę. Czy nie zemdleję tam ze stresu. Nie chciałam jego, ale pogodziłam się z tym, że musiał się wydarzyć. Nie miałam już na to wpływu, nawet jeśli chciałam uciekać jak najdalej od niego, to wiedziałam, że i tak by mnie znalazł nawet w Chinach. 

-Zrobię ci herbatę. Marnie wyglądasz. Dam ci jakieś leki.-Wstała i okryła mnie kocem.-Daniel jest zły za tego chłopaka wczoraj. Od rana gadał o tym jaki z niego jest frajer a ty jaka jesteś ,,nieposłuszna'' jak on to mówił.-Zgięła swoje dwa palce i zrobiła cudzysłów w powietrzu. Zaśmiałam się i wtuliłam w koc. 

Dziewczyna wręczyła mi szklankę z wodą i jakieś tabletki przeciwbólowe. Zażyłam je i po pół godziny już poczułam się lepiej. Dopijałam miętową herbatę którą mi zrobiła. Zamyśliłam się dosyć bardzo. Daniel był dla mnie czymś nowym. Był pierwszym facetem z którym miałam jaką kolwiek bliskość fizyczną. Znikał, gdy potrzebowałam go najbardziej na świecie i zostawiał mnie samą z myślami. Był złem, które spotkało mnie w moim życiu i już nigdy nie opuści mnie chociażby na krok. Jednocześnie, gdy wpatrywałam się w jego oczy czas się zatrzymywał. Mogło się palić, walić a ja dalej bym patrzyła tylko na jego piękne brązowe tęczówki. Był dla mnie kimś ważnym, ale nie wiedziałam kim. Nie chciałam dopuszczać do siebie tej myśli, że może mi się podobać. Jednak może czas się poddać i przyznać się sama przed sobą przed swoimi uczuciami? Może warto odpuścić sobie i po prostu dostosować się do świata którego i tak byłam już częścią? Musiałam się pogodzić z tym, że już nie będzie jak kiedyś. Daniel był dla mnie jak anioł, który gdy się zjawiał odganiał ode mnie negatywne uczucia z mojego serca, ale sam je rozpalał. Był jak ochroniarz mojego serca, lecz sam je ranił. Widział to.

Zakochując się w nim tańczyłam z samym panem mroku. Bo nawet najgroźniejsze demony się go nie bały. To on nimi rządził. 

****

Podeszłam do lustra w samej bieliźnie i przyglądałam się siniakom, które zrobiły mi się podczas wczorajszej szarpaniny z Danielem. Dotykałam je powoli i krzywiłam się z bólu. Jednak one przypominały mi jego. I w jakimś procencie uwielbiałam je mieć. Zacisnęłam swoje zęby i spojrzałam na swoje ciało. Byłam szczuplejsza niż ostatnio. Wiedziałam, że przyczyną tego jest niejedzenie, stres i strach. Z rozmyśleń wyrwało mnie wibrowanie mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz a moim oczom ukazała się wiadomość od niego.

Od:Daniel

Będę po ciebie za godzinę. Jedziemy załatwiać wszystko do ślubu. Do zobaczenia mała. ;)

Nie odczytałam nawet tej wiadomości, rzuciłam telefonem na łóżko i sama na nie opadłam. Była dopiero 17, więc wiedziałam, że przed nami długie ostatnie przygotowania. Miałam na tyle dobrze, że jakieś pachoły mojego narzeczonego wszystko ogarnęły w miarę szybko. Nie musiałam latać za projektantkami i stresować się dekoracjami, gośćmi. Jednak wciąż byłam zdenerwowana. To już jutro. Już jutro zostanę żoną Daniela Rossetti. Spojrzałam na swój pierścionek zaręczynowy i uśmiechnęłam się delikatnie. Może to właśnie sprawi, że moje życie stanie się lepsze od tamtego spokojnego, nudnego? 

Tylko było jedno ale. 

Gdy wpadnę w jego sidła już nigdy z nich nie wyjdę. Narażałam się na coś bardzo złego, a mimo tego czułam, że robię dobrze.

My Domination BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz