31. Bal

620 21 5
                                    

Cisza to było coś co uwielbiałam. Dawała piękne ukojenie, spokój, który mi zabrano po śmierci mamy, oraz po tym jak zostałam wykorzystana seksualnie, ale równowagę moje spokoju przywróciła Veronica tamtej nocy, kiedy u niej byłam. Jednak ta równowaga znów została zburzona. W tym momencie kiedy patrzyłam na Toma i wyczekiwałam wyjaśnień. Jednak on nadal na mnie patrzył i nic nie mówił. Jego twarz nie wyrażała żadnej skruchy, ani zdziwienia, że tu jestem.

- Theo o co chodzi?- spojrzałam na drugiego chłopaka.

W tym oczach widziałam właśnie troskę i współczujcie. Czyli moje obawy, że coś się dzieję były prawdziwe. Nott tylko wzruszył ramionami i wiedziałam, że w myślach się bije z czymś.

- Ja się w to nie mieszam.- powiedział, już obojętnie.- Chodź Potter niech oni sobie wszystko wyjaśnią.- kiwnął do chłopaka.

Jednak zielonooki spojrzał na mnie, jakby nie był pewien czy to dobry pomysł, aby mnie tu zostawić samą.

- Na pewno mam iść?- zapytał.

- Oj przestań Potter, nie zrobię jej krzywdy.- usłyszałam jego głos w końcu. Spojrzał na chłopaka z obrzydzeniem. Jednak Harry nadal na mnie patrzył. Kiwnęłam głową aby już poszedł.

I właśnie po chwili ich już nie było. Spojrzałam się na Toma i czekałam na wyjaśnia. Chłopak powolnym ruchem do mnie podszedł nie urywając kontaktu wzrokowego. Jego oczy z dnia na dzień mnie przerażały. Dotknął ręką mojego policzka i powoli się nade mną nachylił. Wiedziałam, że chciał mnie pocałować, a jeśli mnie pocałuje to urwie temat, a ja muszę się tego wszystkiego dowiedzieć. Gdy jego usta były już przy moich zaczęłam nagle:

- Nie.- warknęłam.- Nie masz prawa mnie całować, kiedy nie dowiem się pierdolonej prawdy.- Chłopak na mnie spojrzał i widziałam jak cały się spina.

- Wiem, jak zrobić zrobić Horkruksa.- i te słowa były właśnie początkiem końca.

Zesztywniałam mimowolnie i powoli się od niego odsunęłam. Lekko przekręciłam głowę na bok i patrzyłam na jego twarz. Jego idealną twarz do której się przywiązałam. Jednak umowa nasza się kończy.

- Od kogo?- zapytałam jednak chyba znałam już odpowiedź.

- Twój dziadek mi powiedział.- rzekł i znów zaczął powoli do mnie podchodzić. Złapał mnie lekko w tali i spojrzał na mnie z ciepłym błyskiem w oku. To nie było do niego podobne.- Chcesz wiedzieć, jak go zrobić?

To pytanie uderzyło we mnie z potężną skalą. Tom nie wiedział, że już mi nie zależało na Horkuksach. Chciałam umrzeć. Nie chciałam oszukiwać losu. Cały mój organizm umierał, a cała szyja piekła. Ten pierdolony naszyjnik parzył.

- Riddle, zdejmij mi ten naszyjnik.-zaczęłam. Wiedziałam, jak będę bardziej rozmyślać to moja głowa będzie boleć i zapomnę o wszystkim. Tom cały się spiął i spojrzał na mnie z pod byka.

- Czyli tak chcesz to skończyć? - zapytał z chłodem.

- Nie Tom.- westchnęłam łapiąc powietrze. - Ja się duszę, to boli. - i właśnie się zaczęło.

Brak tlenu dawał o sobie znaki, a naszyjnik jakby był lawą. Zabijał mnie. On mnie kurwa zabijał, a ja nie wiem czemu. Poczułam, jak tracę kontrolę nad swoim ciałem. Brunet chyba mnie złapał, albo ktoś inny. Poczułam szarpanie. Ktoś chciał mi zdjąć naszyjnik. Nie wiem kto, bo kolory coraz bardziej mi się rozmywały. Na Merlina ja umierałam. Ja kurwa umierałam. Nic nie było słuchać, już nic nie czułam. Czyli to koniec? Jednak ja nadal nie znałam przyczyny dlaczego tak skończyłam.

***

- Jesteś skończonym idiotą. Ja pierdole to co zrobiłeś było najgorszym pomysłem na świecie. - usłyszałam nagle głos Theo, czyli trafiłam do piekła?- Przyrzekam, że wezmę Malfoya i zapierdole cię razem z nim.

Bratnia Dusza  // 𝓣𝓸𝓶 𝓡𝓲𝓭𝓭𝓵𝓮  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz