14. To będę prosił

933 31 18
                                    

POV.NARRATOR

Każdy z bliskiego grona Ariany siedział wygodnie w pokoju wspólnym. Na największej kanapie rozłożyła się Pansy. Jej stopy spoczywały na kolanach Theo, który siedział po prawej stronie. Na fotelu, koło bruneta znajdował się Tom. Czytał on jakąś książkę, jednak każdy zdążył zauważyć, że zatrzymał się na pierwszej stronie. Na przeciwko Riddla znajdował się Draco, który stał koło kominka tupiąc nogą. Następny fotel był zajęty przez Blaisa. Dochodziła już dziesiąta w nocy, jednak nikomu się nie spieszyło do spania.

- Minął jebany tydzień - warknął zły Draco trącając, jakoś figurkę z kominka, która zatoczyła się w bok pokoju. - Jebany tydzień - powtórzył patrząc na każdego po kolei. - A ona nadal się nie obudziła.

Młody Riddle odchylił głowę do tyłu, bo już nie wytrzymał. Był bardzo zmęczony, jednak nie potrafił normalnie zasnąć. Zagryzł wargę, bo tak naprawdę nigdy się nie wysypiał, jednak kiedy na początku znajomości z Arianą, przysnął u niej w łóżku i zasmakował przyjemnego snu to teraz jego bezsenność dawała o sobie znaki. Był bardzo wkurzony, bo jak zamykał oczy to widział brunetkę całą w krwi. Nie mówił, że go to brzydziło. Bardziej mu się podobało, tylko był jeden problem, że to była jej krew. Znów wróciły mu wspomnienia, kiedy zjawili się nauczyciele i przetransportowali Harris do Skrzydła Szpitalnego. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po jego kręgosłupie. Jego złość znów narastała, bo wtedy kiedy ślizgonka była mu potrzebna to musiało jej się coś stać. Ona wiedziała wiele rzeczy, które on chciał widzieć. Odetchnął lekko i spojrzał na Theo, który miał przekrwione oczy. Przyjaciel uśmiechnął się do niego. Z ich grona to on był najbardziej szczęśliwy. Również bał się o Ari, jednak zioło przyszło mu z pomocą. Czarnooki kiwnął głową w kierunku drzwi. Dwójka wstała i powędrowała do wyjścia. Gdy byli już na korytarzu Tom głośno westchnął.

Jednak w innej części zamku w gabinecie dyrektora trwała poważna rozmowa na temat zdrowia Ariany. Dumbledore przeczuwał co się mogło stać z dziewczyną. Domyślał się, że to kiedyś nastąpi. Właśnie w tamtym momencie chciał podzielić się swoimi przypuszczeniami z innymi osobami.

- Albusie to jest nie dorzeczne - warknął zły Edward. - Myślałem, że Hogwart to bezpieczne miejsce.

- Edwardzie przestań - upomniał go zmęczony Slughorn.

- Po Hogwarcie krąży syn Voldemorta - na ostatnie słowo profesor od eliksirów się lekko skrzywił. - Do tego przyczepił się do mojej córki - warknął zły.

Udawał.

Zamarła grobowa cisza. Edward cieszył się niemiłosiernie, że jego córka zadaje się z synem Mrocznego Pana. Ojciec Ariany nie był sługą Voldemorta. Należał do Śmiercożerów, ale był jego dobrym przyjacielem? Jeśli tak można było go nazwać. Robił z nim wiele interesów, a teraz gdy ich dzieci są ze sobą blisko to może i on zbliży się do Voldemorta jeszcze bardziej.

- Czyli mam rozumieć, że przez Voldemorta moja córka się wykrwawiała - spojrzał na starca d długą brodą.

- Owszem - zaczął powoli Alubs - Chciał jej coś przekazać - powiedział poważnie. - Albo od jakiegoś czasu siedzi w jej głowie, jednak jak zdążyłem zauważyć twoja córka ma silną barierę umysłową i to pewnie przez nią, jej organizm tak zareagował.=

- Ale czemu to ona została zaatakowana przez Voldemorta, a nie jego syn?

POV. TOM

-Co się trapi mój drogi przyjacielu? - zapytał z uśmiechem na twarzy.

- Nie mów tak do mnie - warknąłem zły.

Bratnia Dusza  // 𝓣𝓸𝓶 𝓡𝓲𝓭𝓭𝓵𝓮  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz