- Wielu ludzi go nienawidzi, również ci z Hogwartu. Skoro wiedzą, że jesteś z nim spokrewniona, będą mogli chcieć cię skrzywdzić, żeby również jego to zabolało. Problem w tym, że on specjalnie mógł to zrobić, żebyś tylko ty cierpiała. Musisz uważać. Obiecaj mi to, Alexandro - przejął się.
- Dobrze Tom, będę uważać...
Teraz Tom musiał poszukać informacji na temat tego, czy Horcruxy bronią też ludzi, którzy nimi są...
_____________________
Dni mijały, a Tom dalej nie dowiedział się, czy Horcruxy bronią... Chociaż z drugiej strony Alexandra też ma Horcruxa, prawda? Dzięki zaklęciu łączącego dusze, ona ma w nim Horcruxa, a on w niej, więc póki on żyje, to ona też. A jego nie będzie tak łatwo zabić.
Tom uspokoił się i czekał na Alexandrę w Pokoju Wspólnym. Mieli iść razem na śniadanie. Nagle przysiadła się do niego jakaś Ślizgona z młodszego roku. Tom nie wiedział, czy była z czwartego, czy piątego, ale zdecydowanie nie była z jego roku.
- Cześć. Słuchaj, bo pomyślałam, że zamiast z tą Grindelwald, mógłbyś zadawać się z kimś na swoim poziomie? Moi rodzice są arystokratami, bogatymi. Sądzę, że byśmy się dogadali.
- Że co? - zapytał.
- No bo ojciec tamtej jest mordercą. Nie wiem, czy to odpowiednie towarzystwo, dla przystojnego mężczyzny - powiedziała i zaczęła bawić się włosami.
Toma aż zemdliło. Czy ona chciała go poderwać? Może chciała go obrazić?
- Rozumiem, że chcesz mnie obrazić, mówiąc, że jesteś na moim poziomie? - zapytał.
- N-nie, oczywiście że nie! - zaczęła się plątać.
- Poza tym, to ja decyduje, z kim rozmawiam, a z kim nie. Zgadnij. Z Alexandrą będę rozmawiał, a z tobą nie mam zamiaru. Nie denerwuj mnie, bo zadbam o to, abyś dostała szlaban - wstał gwałtownie i usiadł z dala od niej.
Parę chwil później przyszła Alexandra w nieco ponurym humorze.
Ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Szli w ciszy, choć jedno pytanie krążyło Riddle'owi po głowie od początku drogi.
W końcu nie wytrzymał.
- Co jest? - zapytał - Jesteś jakaś przybita.
Alex jedynie westchnęła.
- Słyszałam, jak tamta Ślizgonka o mnie mówiła. Czy to prawda? Jestem nieodpowiednim towarzystwem dla kogokolwiek? - zapytała.
Tom jedynie się zdenerwował, ale nie na Grindelwald, tylko na tamtą dziewczynę. Dlaczego ona w ogóle z nim zaczęła rozmawiać i dlaczego on na to pozwolił?
- Myślisz, że obchodzi mnie jej zdanie? - zapytał - Masz się nie przejmować takimi osobami, bo będzie ich w przyszłości sporo, dobrze? - zapytał.
- Postaram się...
Dotarli już do Wielkiej Sali. Usiedli i zaczęli jeść. Nagle podszedł do nich profesor Slughorn.
- Oh Tom, mam do ciebie sprawę.
I teraz oboje gdzieś zniknęli. Nagle Alex poczuła się niezwykle zagrożona. Nie było przy niej nikogo. Wzięła do ręki pucharek, żeby się napić, ale nagle ktoś wyrwał go jej z ręki.
- Mulciber, przestraszyłeś mnie - powiedziała. (Mulciber w mediach)
- Wybacz, ale widziałem, jak Ślizgonka, która próbowała rozmawiać dziś rano z Riddle'm, dolewała ci czegoś do pucharka. Nie chciałbym, żeby coś ci się stało - powiedział szczerze.
Spojrzała na niego, a potem na puchar. Wzięła go w ręce i powąchała.
- Wywar Żywej Śmierci... I to porządna dawka. Mogłoby mnie zabić - powiedziała.
Mulciber szybko wziął pucharek. Rzeczywiście, był to wywar żywej śmierci.
- Alexandro, uważaj proszę na wszystko. Na jedzenie, na picie, na wszystko po prostu - powiedział i wziął inny puchar, a tamten odłożył obok.
Nalał jej soku dyniowego i usiadł niedaleko, żeby interweniować w razie czego. Oboje niestety nie zauważyli, że byli obserwowani przez profesora Dumbledore'a.
Po paru minutach wrócił Tom ze Slughornem.
- Profesorze, bo jest sprawa - odezwał się Mulciber, a Alexandra od razu zaczęła kiwać głową, żeby mu tego nie mówił.
- Tak Panie Mulciber? - zapytał Slughorn, a Tom jedynie patrzył podejrzliwie.
- Nie, nie ma żadnej sprawy, profesorze, naprawdę - powiedziała wystraszona.
- Widzi pan tamtą dziewczynę? - zapytał Mulciber, a Slughorn jedynie pokiwał głową - próbowała otruć, a nawet zabić Alexandrę, dolewając jej wywaru Żywej Śmierci - mówiąc to, podał mu jej puchar.
Kiedy Slughorn powąchał puchar, od razu zabrał go sprzed nosa.
- Toż to jest potężna dawka! Wie pan, o co Pan oskarża pannę Dewnlight?
- Dobrze wiem. Widziałem, jak jej czegoś dolewała.
Po tych słowach, Slughorn, Mulciber, Alexa i Tom spojrzeli na blondynkę. Tom rozpoznał ją.
- W dodatku dzisiaj mówiła mi same niemiłe rzeczy o Alexandrze - powiedział Tom.
Kiedy tak patrzyli na blondynkę, ona szybko zaczęła iść w stronę wyjścia z Sali.
- Panno Dewnlight, pójdzie pani ze mną...
I takim oto sposobem z Sali zniknęli Dewnlight, Slughorn i Dippet.
- Teraz będzie gorzej - powiedziała załamana i położyła głowę na stole.
- Musiałem to zrobić, bo tamta dziewucha mogła to powtórzyć - odezwał się Mulciber - Wybacz Tom. Musiałem.
- Spokojnie Mulciber, dobrze zrobiłeś. Możesz już odejść.
Kiedy Mulciber odszedł, odezwał się Tom.
- Dobrze, że Mulciber ją wsypał. Nikt nie będzie mi ciebie próbował zabić. Każdy kto spróbuje, będzie cierpiał - powiedział, a Alex uśmiechnęła się lekko.
Zależało mu na niej. Ewentualnie bał się o swojego Horcruxa.
Dokończyli śniadanie i Alex zaciągnęła Toma na zewnątrz. Padał śnieg. Tom obiecał sobie, że więcej z nią nie wyjdzie, ale przegrał. Wyszedł i bawił się naprawdę dobrze. Co prawda wrócili znów cali mokrzy, ale humor im dopisywał.
Osuszyli się i mieli iść zamiar do biblioteki, ale zaczepił ich Dumbledore, który poprosił do siebie Alexandrę.
Kiedy weszli do jego gabinetu, usiedli.
- Alexandro, widziałem, co się dzisiaj stało. Panna Dewnlight ma wiele szczęścia, że jedynie wyrzucili ją z Hogwartu. Musisz teraz uważać. Gellert miał w tym jakiś interes, kiedy oznajmił światu twoje pochodzenie. Nie sądzę, że zrobił to, żeby cię chronić, co sama z resztą zauważyłaś.
- Tak. Zdecydowanie zrobił to, żeby ludzie którzy go nienawidzą, wyżywali się na mnie - odezwała się - Jestem tego świadoma.
- Więc uważaj proszę na siebie. A i jeszcze jedno. Czy jest coś... O czym chciałabyś mi powiedzieć? - zapytał.
Alex zamyśliła się. Czy on wie o wszystkim?
- Nie nic... Nic - powiedziała.
Albus jedynie pokiwał głową.
- No dobrze. Idź już.
Alex wyszła i kiedy była już poza zasięgiem jego gabinetu, wpadła w panikę. Zaczęła się dusić, a jej dłonie trzęsły się delikatnie.
Szybko pobiegła w stronę dormitorium. Musiała się uspokoić.
CZYTASZ
Z Riddlem, aż do śmierci // Tom Riddle
FanfictionStała razem ze swoim przyjacielem i innymi dziećmi, czekając na przydział do domu. Miała nadzieję, że będzie w tym samym domu, gdzie jej przyjaciel. Kiedy nauczyciel wyczytał imię jej przyjaciela, zestresowała się. Dumnie podszedł do Tiary Przydzia...