36 - " Mulciber, przestraszyłeś mnie"

408 20 2
                                    

- Wielu ludzi go nienawidzi, również ci z Hogwartu. Skoro wiedzą, że jesteś z nim spokrewniona, będą mogli chcieć cię skrzywdzić, żeby również jego to zabolało. Problem w tym, że on specjalnie mógł to zrobić, żebyś tylko ty cierpiała. Musisz uważać. Obiecaj mi to, Alexandro - przejął się.

- Dobrze Tom, będę uważać...

Teraz Tom musiał poszukać informacji na temat tego, czy Horcruxy bronią też ludzi, którzy nimi są...

_____________________

Dni mijały, a Tom dalej nie dowiedział się, czy Horcruxy bronią... Chociaż z drugiej strony Alexandra też ma Horcruxa, prawda? Dzięki zaklęciu łączącego dusze, ona ma w nim Horcruxa, a on w niej, więc póki on żyje, to ona też. A jego nie będzie tak łatwo zabić.

Tom uspokoił się i czekał na Alexandrę w Pokoju Wspólnym. Mieli iść razem na śniadanie. Nagle przysiadła się do niego jakaś Ślizgona z młodszego roku. Tom nie wiedział, czy była z czwartego, czy piątego, ale zdecydowanie nie była z jego roku.

- Cześć. Słuchaj, bo pomyślałam, że zamiast z tą Grindelwald, mógłbyś zadawać się z kimś na swoim poziomie? Moi rodzice są arystokratami, bogatymi. Sądzę, że byśmy się dogadali.

- Że co? - zapytał.

- No bo ojciec tamtej jest mordercą. Nie wiem, czy to odpowiednie towarzystwo, dla przystojnego mężczyzny - powiedziała i zaczęła bawić się włosami.

Toma aż zemdliło. Czy ona chciała go poderwać? Może chciała go obrazić?

- Rozumiem, że chcesz mnie obrazić, mówiąc, że jesteś na moim poziomie? - zapytał.

- N-nie, oczywiście że nie! - zaczęła się plątać.

- Poza tym, to ja decyduje, z kim rozmawiam, a z kim nie. Zgadnij. Z Alexandrą będę rozmawiał, a z tobą nie mam zamiaru. Nie denerwuj mnie, bo zadbam o to, abyś dostała szlaban - wstał gwałtownie i usiadł z dala od niej.

Parę chwil później przyszła Alexandra w nieco ponurym humorze.

Ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Szli w ciszy, choć jedno pytanie krążyło Riddle'owi po głowie od początku drogi.

W końcu nie wytrzymał.

- Co jest? - zapytał - Jesteś jakaś przybita.

Alex jedynie westchnęła.

- Słyszałam, jak tamta Ślizgonka o mnie mówiła. Czy to prawda? Jestem nieodpowiednim towarzystwem dla kogokolwiek? - zapytała.

Tom jedynie się zdenerwował, ale nie na Grindelwald, tylko na tamtą dziewczynę. Dlaczego ona w ogóle z nim zaczęła rozmawiać i dlaczego on na to pozwolił?

- Myślisz, że obchodzi mnie jej zdanie? - zapytał - Masz się nie przejmować takimi osobami, bo będzie ich w przyszłości sporo, dobrze? - zapytał.

- Postaram się...

Dotarli już do Wielkiej Sali. Usiedli i zaczęli jeść. Nagle podszedł do nich profesor Slughorn.

- Oh Tom, mam do ciebie sprawę.

I teraz oboje gdzieś zniknęli. Nagle Alex poczuła się niezwykle zagrożona. Nie było przy niej nikogo. Wzięła do ręki pucharek, żeby się napić, ale nagle ktoś wyrwał go jej z ręki.

- Mulciber, przestraszyłeś mnie - powiedziała. (Mulciber w mediach)

- Wybacz, ale widziałem, jak Ślizgonka, która próbowała rozmawiać dziś rano z Riddle'm, dolewała ci czegoś do pucharka. Nie chciałbym, żeby coś ci się stało - powiedział szczerze.

Spojrzała na niego, a potem na puchar. Wzięła go w ręce i powąchała.

- Wywar Żywej Śmierci... I to porządna dawka. Mogłoby mnie zabić - powiedziała.

Mulciber szybko wziął pucharek. Rzeczywiście, był to wywar żywej śmierci.

- Alexandro, uważaj proszę na wszystko. Na jedzenie, na picie, na wszystko po prostu - powiedział i wziął inny puchar, a tamten odłożył obok.

Nalał jej soku dyniowego i usiadł niedaleko, żeby interweniować w razie czego. Oboje niestety nie zauważyli, że byli obserwowani przez profesora Dumbledore'a.

Po paru minutach wrócił Tom ze Slughornem.

- Profesorze, bo jest sprawa - odezwał się Mulciber, a Alexandra od razu zaczęła kiwać głową, żeby mu tego nie mówił.

- Tak Panie Mulciber? - zapytał Slughorn, a Tom jedynie patrzył podejrzliwie.

- Nie, nie ma żadnej sprawy, profesorze, naprawdę - powiedziała wystraszona.

- Widzi pan tamtą dziewczynę? - zapytał Mulciber, a Slughorn jedynie pokiwał głową - próbowała otruć, a nawet zabić Alexandrę, dolewając jej wywaru Żywej Śmierci - mówiąc to, podał mu jej puchar.

Kiedy Slughorn powąchał puchar, od razu zabrał go sprzed nosa.

- Toż to jest potężna dawka! Wie pan, o co Pan oskarża pannę Dewnlight?

- Dobrze wiem. Widziałem, jak jej czegoś dolewała.

Po tych słowach, Slughorn, Mulciber, Alexa i Tom spojrzeli na blondynkę. Tom rozpoznał ją.

- W dodatku dzisiaj mówiła mi same niemiłe rzeczy o Alexandrze - powiedział Tom.

Kiedy tak patrzyli na blondynkę, ona szybko zaczęła iść w stronę wyjścia z Sali.

- Panno Dewnlight, pójdzie pani ze mną...

I takim oto sposobem z Sali zniknęli Dewnlight, Slughorn i Dippet.

- Teraz będzie gorzej - powiedziała załamana i położyła głowę na stole.

- Musiałem to zrobić, bo tamta dziewucha mogła to powtórzyć - odezwał się Mulciber - Wybacz Tom. Musiałem.

- Spokojnie Mulciber, dobrze zrobiłeś. Możesz już odejść.

Kiedy Mulciber odszedł, odezwał się Tom.

- Dobrze, że Mulciber ją wsypał. Nikt nie będzie mi ciebie próbował zabić. Każdy kto spróbuje, będzie cierpiał - powiedział, a Alex uśmiechnęła się lekko.

Zależało mu na niej. Ewentualnie bał się o swojego Horcruxa.

Dokończyli śniadanie i Alex zaciągnęła Toma na zewnątrz. Padał śnieg. Tom obiecał sobie, że więcej z nią nie wyjdzie, ale przegrał. Wyszedł i bawił się naprawdę dobrze. Co prawda wrócili znów cali mokrzy, ale humor im dopisywał.

Osuszyli się i mieli iść zamiar do biblioteki, ale zaczepił ich Dumbledore, który poprosił do siebie Alexandrę.

Kiedy weszli do jego gabinetu, usiedli.

- Alexandro, widziałem, co się dzisiaj stało. Panna Dewnlight ma wiele szczęścia, że jedynie wyrzucili ją z Hogwartu. Musisz teraz uważać. Gellert miał w tym jakiś interes, kiedy oznajmił światu twoje pochodzenie. Nie sądzę, że zrobił to, żeby cię chronić, co sama z resztą zauważyłaś.

- Tak. Zdecydowanie zrobił to, żeby ludzie którzy go nienawidzą, wyżywali się na mnie - odezwała się - Jestem tego świadoma.

- Więc uważaj proszę na siebie. A i jeszcze jedno. Czy jest coś... O czym chciałabyś mi powiedzieć? - zapytał.

Alex zamyśliła się. Czy on wie o wszystkim?

- Nie nic... Nic - powiedziała.

Albus jedynie pokiwał głową.

- No dobrze. Idź już.

Alex wyszła i kiedy była już poza zasięgiem jego gabinetu, wpadła w panikę. Zaczęła się dusić, a jej dłonie trzęsły się delikatnie.

Szybko pobiegła w stronę dormitorium. Musiała się uspokoić.

Z Riddlem, aż do śmierci // Tom Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz