21 - "Nikt z nich tego nie przyzna, ale stęsknili się za tym"

511 25 2
                                    

Alexandra nigdy nie przypuszczała, że wakacje mogą stać się jeszcze bardziej monotonne niż przedtem. Myliła się. Codzienne siedzenie w dużym, przytłaczającym domu, samej jest o wiele bardziej monotonne i męczące niż siedzenie w sierocińcu z Riddle'm. Na szczęście już jutro wrócą do szkół.

Szósty rok nauki, kolejny rok starania się bycia najlepszą, tylko że teraz ma ojca, który ciągle gdzieś znika i przyjaciela, z którym zawarła przysięgę. Żyć, nie umierać.

Wybierała się właśnie na Pokątną, razem z Tomem. Od tamtego incydentu z przysięgą, pogodzili się. Tom zrozumiał, że niemiło postąpił, a Alex, że zbyt emocjonalnie zareagowała.

- Masz jakieś plany co do tego roku? - zapytała.

- Tak, mam pewne plany, ale będę cię w nich potrzebował. Będę zbierał resztę i szukał jakiegoś miejsca na spotkania.

- Brzmi ciekawie - powiedziała, kiedy weszli do księgarni Essy i Floressy.

Kupili parę książek i zaczęli krążyć po innych sklepach. Kupili resztę podręczników, kociołki i fiolki, nowe pióra i atramenty i masę pergaminów. Resztę rzeczy kupili wcześniej. W tym roku oboje będą się starali jak tylko mogą.

Alex wróciła do domu dość późno, ponieważ Tom zaciągnął ją jeszcze na słabość ich obojga - gofry. Spędzili tam sporo czasu, rozmawiając. Tom wyjawił jej, że brzydzi się swoim mugolskim nazwiskiem i Śmierciożercy będą mówili na niego Lord Voldemort. Alexandra na szczęście dostąpiła zaszczytu mówienia do niego po imieniu.

Zastanawiała się, jak to wszystko się potoczy. On chce być czarnoksiężnikiem, jej ojciec już nim jest, a ona jedynie pragnie spokoju.

W każdym razie teraz siedziała w domu i znów wpadła w wir monotonności.

Spakowała ostatnie rzeczy do kufra i położyła się spać. Jutro mają jechać do szkoły. Ojciec powiedział, że się z nią deportuje na King's Cross.

Obudziły ją promienie słoneczne. Godzina dziewiąta czterdzieści. Ma jeszcze sporo czasu do odjazdu pociągu. Ubrała się w czarną, lekko za dużą koszulkę i takiego samego koloru spodnie i ruszyła do kuchni. Skrzat przygotował dla niej śniadanie. Zjadła je pośpiesznie i wróciła do pokoju, poprawiając włosy. Rozejrzała się po pokoju i dostrzegła zdjęcie jej ojca i niej. Zrobili je sobie, na pamiątkę, kiedy uczyli się zaklęć. Chciała je wziąć ze sobą, ale wiedziała, że jakby ktoś je zobaczył, to byłoby nie za ciekawie. Ubrała buty, wzięła płaszcz i znów spojrzała po pokoju, zastanawiając się, czy wszystko wzięła.

Prawie zapomniałaby o księdze Engelberta.

Kiedy była gotowa, pomniejszyła bagaże i ruszyła na dół. Czekał już na nią ojciec w postaci jakiegoś faceta.

- Już szósty rok... Jestem z ciebie... Dumny. - powiedział z dość dużymi pauzami.

- Dzięki. Czuję się staro - powiedziała i deportowali się w ustronne miejsce na stacji.

- Widzimy się w szkole. O dziwo jeszcze mnie nie zwolnili, więc chyba całkiem dobrze nauczam - zaśmiał się na swoje słowa - dobrze leć, bo pociąg ci ucieknie.

Przytulili się na pożegnanie i Alex ruszyła wgłąb stacji.

Dostrzegła Toma i Abraxasa. Spojrzała na tego drugiego i dostrzegła, że zmienił się lekko i urósł.

- Cześć - przywitała się z nimi.

- Witaj Alexandro - odpowiedział jej Tom.

- Uhm, cz-cześć - wydukał Abraxas.

Dziwne, bo nagle się zestresował. Alex postanowiła nie pytać i ruszyła z Tomem do przedziału.

Podróż minęła im dość cicho, bo każdy zajął się sobą. Abraxas dosiadł się do nich później i jedynie zerkał na Alex co jakiś czas.

Abraxas Malfoy... Był to młodzieniec o bardzo jasnych, wręcz platynowych włosach. Zazwyczaj był niezwykle wesołym i zabawnym człowiekiem, ale nienawidził mugoli. (Wygląd w mediach jakby ktoś potrzebował {z Pinteresta}).

W końcu dotarli do Hogwartu, gdzie przywitał ich gwar rozmów.

Standardowo Dippet wygłosił mowę, pierwszoroczni zostali przydzieleni, a Slughorn rozdał im plany w pokoju wspólnym.

Nikt z nich tego nie przyzna, ale stęsknili się za tym.

Z Riddlem, aż do śmierci // Tom Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz