Nadszedł dzień, gdzie miała iść wraz z Tomem do Hogsmeade. Szczerze mówiąc, lubiła wypady w mniejszej ilości osób.
Był początek roku szkolnego, więc na zewnątrz było chłodno.
- Tom, dokąd idziemy? - zapytała.
- Najpierw na piwo kremowe, a potem na ulicę Śmiertelnego Nokturnu. - odpowiedział i przyśpieszył lekko.
Alex próbowała dotrzymać mu kroku, ale jej 163 cm, a jego 176cm robi różnicę.
- Marvi, możesz zwolnić? Proszę? - zapytała i omal na niego nie wpadła, kiedy to zatrzymał się gwałtownie.
- Marvi? Nie nazywałaś mnie tak od dawna. Co się zmieniło? - zapytał i odwrócił się w jej stronę.
- Była większa szansa, że się zatrzymasz. Proszę Cię, zwolnij. Nie mogę nadążyć. - odpowiedziała wymijająco
Tym razem szli równo. Ona patrząca w ziemię, a on zamyślił się. Marvi... Nazwała go tak, kiedy powiedział jej swoje drugie imię.
Szli przez pobliski las. Lubili usiąść pod jakimś drzewem, z dala od ludzi i porozmawiać.
- A jak masz na drugie imię? - zapytał.
- Dorianna, a ty? - zapytała. - Wiem, dziwne imię.
On zerknął na nią z lekkim uśmiechem.
- Ja mam Marvolo. Również jest dziwne.
- Jesteśmy podobni - uśmiechnęła się do niego. - Mogę ci mówić Marvi?
- Jasne, ale tobie będę mówił Doris.
"Jesteśmy podobni". Te słowa odbiły się echem w głowie młodego Riddle'a.
- Tommy, już jesteśmy w Hogsmeade. - szturchnęła go w ramię.
- Wybacz, zamyśliłem się.
Ruszyli bez słowa w stronę pobliskiego baru. Nagle Tom objął ją.
- Czemu? - zapytała.
- Potrzebuje uznania Slughorna. Udaj, że jest ci zimno. - wyszeptał.
Dziewczyna zaczęła pocierać dłońmi. Kiedy mieli wejść, Tom dał jej swoją marynarkę.
- Masz, bo się jeszcze przeziębisz. - powiedział z uśmiechem i zerknął dyskretnie spode łba na Slughorna.
Kiedy weszli, usiedli nieopodal miejsca, gdzie siedział Horacy z jakimiś dwoma ludźmi w jego wieku.
Zamówili po piwie kremowym i rozmawiali o nadchodzących sprawdzianach.
Nagle podszedł do nich podpity Horacy.
- Oh, moi drodzy, jak miło was widzieć tutaj razem. Jak wam życie mija? - zapytał lekko się chwiejąc.
- Całkiem dobrze, profesorze. A u pana? - zapytał.
- Odkąd was ujrzałem, humor mi się poprawił. Jesteście na prawdę piękna parą. - powiedział.
- Nie jesteśmy razem. - powiedzieli razem.
- A to szkoda. No nic, nie będę wam przeszkadzał. Do zobaczenia! Aa, byłbym zapomniał! Zapraszam was do mojego klubu ślimaka. Pierwsze spotkanie w piątek o siedemnastej.
- Przyjdziemy. - powiedział.
Kiedy Horacy wrócił do swoich znajomych, dopili piwo.
- Teraz już wiem, po co to piwo. - powiedziała - Chciałeś dostać się do tego klubu, bo chcesz go owinąć wokół palca i pewnie nim trochę zmanipulować, prawda?
Zerknął na nią z dziwnym błyskiem w oku.
- Umiesz legilimencję? - zapytał.
- Nie? - odpowiedziała zdziwiona.
- To jesteś bardzo mądra. Trafiłaś. Ale musisz nauczyć się oklumencji, bo nie chcę, żeby moje lata pracy poszły na marne. Zaczniemy dziś, po powrocie do Hogwartu. - powiedział.
Po parunastu minutach zaczęli się zbierać. Musieli iść jeszcze na Ulicę Śmiertelnego Nokturnu, po jakąś książkę.
- Masz. Ubierz się w to i pod żadnym pozorem się nie zgub. - dał jej swoją bluzę z kapturem, a sam nałożył na głowę szatę.
Kiedy byli już na ciemnej ulicy, zaczęli iść do jakiegoś sklepu.
Nagle Tom złapał Alex za dłoń i mocno trzymał.
- To, żebyś się nie zgubiła. - powiedział i szli dalej.
Tom się o nią martwi. Ciekawe. Bo skoro nie chce, żeby się zgubiła, to albo mu na niej zależy, albo będzie mu potrzebna.
Weszli do sklepu. Wyglądało to jak księgarnia, ale księgi były w innym języku. Alex zdała sobie sprawę, że to są księgi nielegalnie sprowadzone z Bułgarii.
A ona przecież trochę rozumie bułgarski, bo w mugolskiej szkole miała znajomą z Bułgarii.
- Teraz rozumiesz? Ten mężczyzna za ladą też jest z Bułgarii i nie potrafi za bardzo rozmawiać w naszym języku. Musisz mu przetłumaczyć to zdanie. - powiedział i dał jej kartkę.
Napisane na niej było, czy mają księgę o Horkruxach.
Sprzedawca przyglądał jej się z lekkim lękiem.
Alex wybełkotała parę słów niezrozumiałych dla Toma, a sprzedawcą po chwili odpowiedział.
- I jak? - zapytał Marvolo.
- Niestety jedyny egzemplarz, który posiadał ten człowiek, został zniszczony parę lat temu w jego kraju.
Zirytowany Tom, złapał ją ponownie za dłoń i ruszyli do Hogwartu.
- Jesteś na mnie zły? - zapytała.
- Nie jestem. Wybacz, ale ta księga by mi dużo dała i jestem trochę zdenerwowany, ale to nie twoja wina. Pozostaje mi jeszcze ostatni, ryzykowny plan...
CZYTASZ
Z Riddlem, aż do śmierci // Tom Riddle
FanfictionStała razem ze swoim przyjacielem i innymi dziećmi, czekając na przydział do domu. Miała nadzieję, że będzie w tym samym domu, gdzie jej przyjaciel. Kiedy nauczyciel wyczytał imię jej przyjaciela, zestresowała się. Dumnie podszedł do Tiary Przydzia...