35 - "Musisz uważać. Obiecaj mi to, Alexandro"

305 22 9
                                    

Alex uśmiechnęła się na samo wspomnienie u usiadła obok niego.

I tak oto siedzieli aż do nowego roku.

Kiedy wybiła północ...

- Wszystkiego dobrego Tommy. Oby ten rok był piękny - powiedziała i przytuliła Toma.

- Też mam taką nadzieję Alexy...
____________________

     Niestety święta się skończyły i trzeba było wrócić do szkoły. Alex i Tom siedzieli właśnie w jednym z przedziałów w pociągu. Ktokolwiek próbował się do nich dosiąść, uciekał w popłochu, gdyż dwójka czarodziei odstraszała ich swoim morderczym spojrzeniem. Alex czytała sobie spokojnie gazetę, a Tom książkę.

Po pół godzinie podróży, do ich przedziału przyszły osoby, które należały do kręgu śmierciożerców.

Oczywiście Abraxas usiadł blisko Alexy. Naprzeciw niej siedzieli Lestrange, Avery i Nott.

- Jesteśmy, Panie - odezwał się Avery.

Alex spojrzała jedynie na niego, oceniającym wzrokiem.

- Spotkanie odbędzie się dziś na siódmym piętrze. Przychodźcie w parach, lub pojedynczo. Wprowadzimy Alex do tego wszystkiego - powiedział Riddle

Młoda Grindelwald domyśliła się, że chodzi o sektę Riddle'a. Ucieszyła się na myśl, że w końcu ją wprowadzą.

Po słowach Toma, rozeszli się i znów zostali sami w przedziale.

- W końcu będę należeć do twojej sekty? - zapytała z uśmiechem.

Tom przyjrzał jej się. Dlaczego na tę myśl się uśmiechała?

- Myślę, że to odpowiednia pora, żeby cię wprowadzić w to wszystko. Wybacz, że nie zrobiłem tego wcześniej.

Alex pokiwała tylko głową.

Po paru godzinach byli już w wielkiej sali na kolacji. Dyrektor Dippet, oznajmił, że jutro z rana pojawi się nowy nauczyciel obrony przed czarną magią. Alex i Tom byli głodni, więc na kolacji zjedli więcej niż zwykle.

Kiedy zjedli, ruszyli w stronę siódmego piętra. Pokój życzeń...

Weszli do środka i czekali na resztę. Alex siedziała obok Toma. Wszyscy zaczęli się zbierać, a Alex przypatrywała im się. Czy naprawdę, aż tylu ludzi podziela zdanie Toma na temat szlam?

W końcu kiedy wszyscy zasiedli, odezwał się Tom.

- Moi drodzy przyjaciele, zebrałem was, aby przedstawić nowego członka Śmierciożerców. Zapewne znacie Alexandrę - wskazał na dziewczynę - od dziś jest moją prawą ręką i nikt tego nie zmieni. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło.

W tym momencie Alex zamyśliła się. Prawa ręka? Nie sądziła, że Tom będzie chciał mieć ją praktycznie na równi ze sobą, ale z drugiej strony... Pozwalał jej na więcej, niż innym, więc nie mógł jej uczynić zwykłym Śmierciozercą, prawda?

Rozejrzała się przelotnie po reszcie. W oczach Abraxasa dostrzegła jakby cień smutku.

Ciekawe dlaczego?

- Mulciber, znalazłeś to o co prosiłem? - zapytał Riddle.

Mulciber pokiwał jedynie głową i podał Riddle'owi jakiś diadem.

- Dobrze, spisałeś się przyjacielu - pochwalił go, a dumny Mulciber, aż wypiął pierś.

- Panie, a co z tym planem w Hogwarcie? - zapytał Lestrange.

Tom zamyślił się.

- Miałem pomysł, żeby wypuścić bazyliszka ponownie, ale to byłoby nierozważne - przyznał szczerze - jesteście kreatywni, więc liczę, że zaraz coś wymyślicie. Musimy trochę postraszyć naszych drogich znajomych z Hogwartu, tak, aby nie wiedzieli, że to my - dokończył.

Nagle każdy zaczął szeptać pomysły między sobą. W końcu Riddle się zirytował i powiedział, że mają czas wymyślić plan i jego działanie, do następnego spotkania. Potem wszyscy się rozeszli, oprócz Toma i Alexy.

- Prawa ręka? - zapytała, po chwili niezręcznej ciszy.

- Tak. Nie chcę, żebyś była jak oni. Chcę, żebyś była sobą, przy mnie - odpowiedział, czym ją zdziwił.

Zawsze myślała, że Tom uważa ją, za dziecinną, nierozważną i tym podobne, a tymczasem powiedział jej, żeby się nie zmieniała.

Zrobiło jej się dziwnie ciepło na sercu.

- Dziękuję Tom, doceniam to - odpowiedziała mu cicho.

Na drugi dzień musieli wrócić do szarej rzeczywistości i przygotować się mentalnie na lekcje. Na śniadaniu wypatrywali nowego nauczyciela i rzeczywiście przy stole siedział dość młody czarodziej z lekkim zarostem i nieco długimi, ciemnymi włosami.

- To chyba ten nowy nauczyciel - powiedziała.

Tom jedynie pokiwał jej głową. Nie przyglądał mu się, gdyż zaraz mieli mieć z nim lekcje.

Po śniadaniu usiedli w swoich ławkach i wyczekiwali nauczyciela.

Wszedł lekko spóźniony, ale z uśmiechem na ustach.

- Witam was moi drodzy! Nazywam się Felix Baltimore i będę was uczył obrony. Miał jej uczyć Albus, jednak dyrekcja stwierdziła, że ja również się nadam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało. Przedstawcie się! - zawołał optymistycznie, a Riddle omal nie zwymiotował, słysząc ton jego głosu.

Dogadaliby się ze Slughornem.

- Eleanor Branstone, jestem z Hufflepuffu - odpowiedziała jakaś puchonka.

Dlaczego Ślizgoni musieli mieć lekcje, albo z Hufflepuffem, albo z Gryffindorem?!

Jakby z krukonami nie mogli...

I takim oto sposobem, Alex i Tom znów musieli się przestawiać. Tym razem Alex nie musiała ukrywać nazwiska.

- Tom Riddle, Slytherin - odpowiedział chłodno.

- Alexandra Grindelwald, Slytherin - rowniez starała się odpowiedzieć chłodno.

Tom jedynie spojrzał na nią. Dlaczego powiedziała to nazwisko?

Po lekcjach Tom ją o to zapytał.

- Nie czytasz chyba gazet Tommy. Grindelwald oznajmił światu, że jestem jego córką... Wczoraj w pociągu to wyczytałam. Naprawdę nie wiem, co on chce tym osiągnąć.

Tom zamyślił się i po chwili złapał ją za ramiona.

- Musisz teraz być uważniejsza, niż kiedykolwiek - powiedział.

Alex spojrzała się na niego dziwnie.

- Niby dlacze...

- Wielu ludzi go nienawidzi, również ci z Hogwartu. Skoro wiedzą, że jesteś z nim spokrewniona, będą mogli chcieć cię skrzywdzić, żeby również jego to zabolało. Problem w tym, że on specjalnie mógł to zrobić, żebyś tylko ty cierpiała. Musisz uważać. Obiecaj mi to, Alexandro - przejął się.

- Dobrze Tom, będę uważać...

Teraz Tom musiał poszukać informacji na temat tego, czy Horcruxy bronią też ludzi, którzy nimi są...

Z Riddlem, aż do śmierci // Tom Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz