Mężczyzna, powoli i niepewnie zbliżył się do blondynki i lekko musnął jej usta. Spojrzeli się na siebie, po czym kobieta zarzuciła swoje ręce na jego szyję i go przytuliła. On zaś objął ją w tali i przyciągnął do siebie, tuląc ją jeszcze mocniej...
-Chłodno się zrobiło, zaraz będę lecieć.- Odsunęła głowę od jego klatki piersiowej i wpatrywała się w Wiktora.
-A nie chcesz wpaść do mnie?
-A co masz wino?- Zaśmiała się.
-No właśnie, zapomniałem. Kupiłem czerwone wino i twoje ulubione czekoladki.- Powiedział czarującym głosem.
-Lindorki?- Uśmiechnęła się.
-Tak, lindorki.- Śmiali się.
-Brakowało mi twojego uśmiechu, wiesz?- Odparł i zobaczył na twarzy ukochanej ten sam uśmiech.
Anna pocałowała namiętnie lekarza, po czym obydwoje wstali z ławki i szli powoli w kierunku mieszkania Wiktora. Po drodze brunet z pewną siebie miną objął ręką, kobietę w tali i przyciągnął do siebie, tak aby szli przytuleni obok siebie. Wtedy blondynka obdarzyła go lekkim rumieńcem na twarzy. Kiedy dotarli do domu Wiktora, przygotowali razem makaron, który robili wspólnie kiedy byli w związku. Anna nie widziała na jakim etapie stoją. Czy byli narzeczonymi, czy po prostu razem. Albo w ogóle nie byli partnerami. Nie miała odwagi by porozmawiać o tym z Wiktorem. Więc czekała na ruch z jego strony. Na razie nie zamartwiała się tym, tylko skupiła się na mężczyźnie. Gdy razem zjedli posiłek siedzieli na łóżku w sypialni i oglądali telewizor. Akurat na ekranie leciały reklamy, więc skupili się na sobie.
-Anastazja. Wiesz, że masz cudowną mamusie?- Mówił gładząc brzuch lekarki.
-I tatusia.- Oznajmiła po chwili.
-Przyrządził ci taki piękny pokój, za niedługo go zobaczysz. Będzie tylko dla ciebie, twój azyl.- Dodała, spokojnym głosem, po czym po jej policzku spłynęła samotna łza.
-Dlaczego płaczesz?
-Nie wiem... Po prostu...-Podniosła głowę patrząc na mężczyznę.-
Wiktor, to jest niewiarygodne, że już za 2 miesiące, może szybciej... Ona będzie tutaj z nami... Nasza mała córeczka.- Mówiła przez łzy.-Juz jest z nami.- Uśmiechnął się i przytulił Annę.
Para resztę wieczoru spędziła rozmawiając, żartując, tuląc się, całując. Był to udany dzień dla ich dwóch. Kobieta gdy była już zmęczona, zasnęła w ramionach ukochanego...
_______________________________________
Nastał ranek zarówno Wiktor jak i Anna jeszcze spali, obudził ich dzwonek do drzwi. Gdy otworzyli oczy spojrzeli na zegar, wskazywał równą 11:30. Mężczyzna włożył szybko pierwsze spodnie, które miał pod ręką i koszulkę. Podszedł do drzwi i otworzył je, ujrzał za nimi mężczyznę.
-Dzień dobry.- Przywitał się nieznajomy.
-Dzień dobry.- Odpowiedział zaspany głosem.
-Mam dla Pana list, a nawet kilka.- Uśmiechnął się listonosz.
W tym czasie do kuchni weszła Anna. Zauważyła tylko bruneta, zamykającego drzwi.
-Dzień dobry Pani Doktor, wyspana?
-Dzień dobry Doktorze. No właśnie nie, bo ktoś mnie obudził.
-A co to za koszula?
-Musiałam pożyczyć, nie gniewasz się?
Wiktor zaśmiał się pod nosem i zbliżył się do blondynki. Zaczął ją namiętnie całować, kobieta odwzajemniała pocałunki. Po chwili oderwała się od ust bruneta.
-Kto to był?
-Listonosz.- Znowu złączył ich usta.
Jeździł dłońmi po jej ciele, złapał za koniec koszuli i zdjął ją z niej. Przez co kobieta została w samej bikini. Blondynka zrobiła to co on tylko z jego koszulką. Po chwili dorwała się do rozporka od spodni, które po jakimś czasie leżały na ziemi.
Po pięciu minutach znaleźli się na łóżku, mokrzy i nadzy. Gdzie zajęli się sowimi prywatnymi sprawami.