Nastał ranek, Wiktor wstał z bardzo dobrym humorem. Mimo, iż pogoda nie sprzyjała i mieli bardzo ciężką noc, gdyż Anastazja nie dała im pospać. Mężczyzna spoglądał na śpiącą w jego ramionach Annę. Tak bardzo ją kochał, wręcz nie wyobrażał sobie życia bez niej, lub ich córeczki. Oddałby za nie życie. Lekarz odgarnął pasemko włosów spadające na jej twarz, za ucho. Zrobił to bardzo delikatnie, po czym objął dłonią jej twarz i pogładził kciukiem policzek. Na twarzy blondynki pojawił się lekki uśmiech.
-Pojedziemy do jakiejś restauracji na śniadanie?-Hmm?- Mruknęła zaspana.
-A tak, ale za chwilkę.- Dopiero przeanalizowała słowa Wiktora.
-5 minut?
-Ta... - Wtuliła się mocno w partnera.
Brunet pocałował kobietę w czoło i zamknął oczy. Minęło 10 minut, a obydwoje dalej leżało w łóżku.
-No dawaj, wstajemy śpiochu.- Zażartował.
Już miał wstać z łóżka, gdy nagle się zatrzymał.
-Jak wrócę z toalety i dalej będziesz spała, to się źle dla ciebie skończy.
Kobieta zaśmiała się cicho.
-No ty się nie śmiej.- Powiedział sarkastycznie.
Poszedł do łazienki, przebrał się i umył zęby. Po czym wrócił do sypialni.
-O nie, tak się nie bawimy.- Uśmiechnął się na widok leżącej na łóżku blondynki.
Zabrał kołdrę, pod którą była okryta Ania i szybkim ruchem znalazł się tu zobok niej.
-I co, nie mówiłem?
Kobieta zarumieniła się, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wiktor przyciągnął do siebie ukochaną, złożył na jej ustach namiętne pocałunki. Złapał za koniec koszulki, którą chciał ściągnąć.
-Teraz mamy czas dla siebie, mała jeszcze śpi.- Powiedział czarującym głosem, kontynuując czynność.
Para spędziła namiętne i gorące chwilę, gdy byli spełnieni opadli na łóżko, normując oddechy. Po udanym poranku obydwoje udali się do pokoju Anastazji, bo ta jak tylko otworzyła oczy to zaczęła głośno płakać. Gdy uspokoili córkę, Anna ubrała jej brązową, ciepłą bluzę i beżowe spodnie. Kiedy wszyscy się wyszykowali udali się do pobliskiej restauracji, by zjeść wspólnie śniadanie. Dobrze się przy tym bawili, dużo rozmawiali, śmiali się i najważniejsze czyli spędzili miły czas z Anastazją. Chociaż ich córka jest małym niejadkiem, to nawet ona coś przekąsiła. Jej rodzice byli zaskoczeni, kiedy zauważyli w drodze powrotnej, że ich mały diabełek słodko śpi w swoim wózku. Anna zarówno jak i Wiktor było zadowoleni z dzisiejszego poranka. Czuli się bardzo szczęśliwi i biła w nich energia. Po powrocie do domu ostrożnie, by nie obudzić córki zanieśli ją do jej łóżeczka. Potem siedzieli w salonie, lekarz leżał na kanapie, a jego ukochana sprzątała z nudów czysty dom.
-Anka?
-Hmm?
Skinął głową wskazując na miejsce obok niego. Kobieta usiadła przy nim i spojrzała pytająco.
-Zostaw, przecież jest porządek.- Wyjął jej z dłoni szmatkę i położył na stoliku.Brunet przytulił lekarkę, ta odwzajemniła pieszczotę.
-Coś się stało?- Szepnęła mu do ucha.-Co? A nie, nic się nie stało po prostu... Chcę ci coś pokazać.
Znów spojrzała pytająco. Mężczyzna wstał i podszedł do szafki, otworzył ją i wyjął z niej zakurzone pudełko. Które położył obok blondynki.
-Co to?-Otwórz.- Uśmiechnął się lekko.
Anna zrobiła to co powiedział jej Wiktor, otworzyła pudełko. Ujrzała tam album, jakieś zdjęcie w ramce i małą szkatułkę. Po czym wyjęła z niego album. Spojrzała jeszcze raz na bruneta, na co ten odpowiedział jej uśmiechem.
-To... Zdjęcia moje, Eli i Zosi. Jak jeszcze byliśmy... Jak mieszkaliśmy razem.
Anna przewijała powoli strony, mężczyzna przy każdym zdjęciu zatrzymywał się i opowiadał, z którego to roku, co tu robili i tak dalej.
Obydwoje oglądali je z dużą ciekawością i uśmiechami. Gdy torarli do końca kobieta spojrzała w stronę ukochanego.
-Byliście nie rozłączni, widać, że się kochaliście...- Szepnęła.-Tak, to prawda... Ale teraz kocham ciebie.- Objął dłońmi jej twarz.- I naszą małą córeczkę.
Pocałował czule partnerkę.
-Posłuchaj Ania... Wiesz, że bardzo mi na tobie zależy i chcę być z tobą do końca życia?- Uśmiechał się.-
Pamiętasz jak się poznaliśmy? Już wtedy wiedziałem, że jesteś tą jedyną i, że cię kocham. Minęło kilka lat i czuję to uczucie coraz mocniej. Chcę ci to udowodnić i pokazać ci, że... Że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.- Wstał z łóżka i trzymając ukochaną za ręce pociągnął ją powoli, tak aby stała naprzeciw. Uklęknął przed nią i wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko, które otworzył.
-Aniu, czy wyjdziesz za mnie?- Oznajmił łagodnym głosem, a w jego oczach były iskierki nadzieji.-Tak... Tak!- Wbiła się w jego usta.
Całowali się przez dłuższą chwilę, po czym Wiktor włożył jej na palec obrączkę.
- Powinieneś dodać "Czy wyjdziesz za mnie po raz drugi".- Zaśmiała się z radością i pozwoliła żeby po jej policzkach spłynęły łzy szczęścia.Oboje cieszyli się chwilą, mieli długą i ważną dla nich rozmowę. Przy sobie czuli się naprawdę bardzo dobrze, byli szczerzy w stosunku do siebie. Po prostu mieli bardzo udany i bezproblemowy związek, bynajmniej tak im się wydawało, bo niewiedzieli, że coś może zmienić ich życie o 180° już za zaledwie kilka dni.
Para lekarzy długo wyczekiwała moment, w którym tak naprawdę Wiktor zaręczy się po raz drugi. Anna przez dłuższy czas nie wiedziała jak ma ich określać, gdy przestawiała Wiktora swoim dawnym, lub nowo poznanym znajomym. Jednak teraz w środku była bardzo szczęśliwa i już nie zawahała się powiedzieć, że są narzeczonymi.-Pójdę sprawdzić jak się ma nasza córeczka.- Uśmiechnęła się.
Kobieta stała nad łóżeczkiem Anastazji i przyglądała jej się. Dziewczynka również na nią spoglądała, swoimi dużymi niebieskimi oczami, które odziedziczyła po Wiktorze.
Anna podniosła delikatnie córkę i przytuliła ją do siebie, po czym wyszła z pokoju i usiadła wraz z nią na kanapie, obok bruneta.
-Cześć malutka.- Złapał małą rączkę dziecka.-Dzisiaj jest wyjątkowo grzeczna, nie sądzisz?- Spytała spokojnym głosem.
-Yhm...
-Wiktor?
-Hmm?
-Posłuchaj, bo... Nie wiem jak zacząć... Ale... Pamiętasz jak mówiłeś mi o Zosi?- Pytanie zawisło w powietrzu.
-Nie masz dalej z nią kontaktu, prawda?- Spojrzała ciekawie na Banacha.
-Nie.- Odpowiedział krótko, bawiąc się z Anastazją.
-Pomyślalam, że może... Jeśli chcesz oczywiście... Spróbować jakoś odnaleźć ją? Albo porozmawiać? Chociażby przez telefon.
Wiktor wziął głęboki oddech.
-Szczerze mówiąc, to tak. Chciałbym móc ją znowu zobaczyć. Minęło kilka lat, a ja wciąż nie mogę o niej zapomnieć, po prostu nie chce zapomnieć...
Kochani! Przepraszam za tak długą nieobecność. Obiecuje, że postaram się to naprawić, ale mam strasznie napięty grafik😉❤️ Mam nadzieje, że nie jesteście źli!🌹✨👐