______________________________________
Obudziłam się, na zegarku pokazywało 6:10. Wstałam i ogarnęłam się przyszykowałam śniadanie, jednak nie zdążyłam tego zjeść. Spakowałam je do torebki i szybkim krokiem poszłam do bazy.
Gdy wchodziłam do środka niespodziewanie zderzyłam się z Doktorem Banachem.-Ojj, Przepraszam zagapiłem się
-Nie, to ja przepraszam dzisiaj wszystko robię w pośpiechu. - Zaśmiała się blondynka.
-To niech pani doktor lepiej już idzie, żeby się nie spóźnić. - Uśmiechnął się brunet.
Na twarzy Anny równie szybko pojawił się uśmiech.
Dzisiaj jeździłam z Ranatą i Anamem, najpierw mieliśmy NZK później udar i smutną historię miłosną. Do końca mojego dyżuru została godzina. Kiedy siedziałam na kanapie, z wezwania wrócił Wiktor.
-I jak pani doktor mija dzień?
-Jakoś zlatuje, ale słabo
-To może na poprawę humoru, dałaby się pani gdzieś zaprosić?
-W sumie, to czemu nie.
-Dobrze dzisiaj po dyżurze u mnie? Przygotuję kolacje. - Dodał brunet.
-Dobrze Panie Doktorze.- Oznajmiła, uśmiechającą się Anna.
-No właśnie, może skończymy to doktorowanie.- Powiedział Lekarz po czym wyjął dłoń z kieszeni i skierował ją w kierunku Blondynki. I powiedział.
-Wiktor
-Anna. - Odpowiedziała lekarka po czym na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Oboje wpatrywali się jeszcze w siebie, gdy przerwał im dzwięk przychodzącego wezwania.
-No to muszę jechać.- Oznajmiła kobieta
-Do zobaczenia.- Powiedział Wiktor do odchodzącej blondynki.
Właśnie wracam z wezwania, okazało się fałszywe. Cały czas myślę o Wiktorze i o naszej kolacji. Nie wiem czy dobrze zrobiłam przecież dopiero go poznałam. Kiedy dotarłam do bazy szybko się przebrałam i wyszłam na zewnątrz. Tam czekał na mnie Wiktor.
-Cześć, i jak tam wezwanie?
-Ahh, fałszywe.
-To co możemy jechać?
-Tak, prowadź mnie. - Zaśmiała się Anna.
-Tam, to czarne. - Wskazał palcem brunet na czarne BMW.
Gdy dotarliśmy na miejsce wszystko było pięknie przyszykowane, na stole stały świece z szklankami do wina, był też piękny czerwony obrus. W tle z radia leciała spokojna cicha muzyka. Mieszkanie w środku było bardzo ładnie urządzone, minimalistycznie.
-Kiedy to przyszykowałeś?- Zapytała zaciekawiona.
-Wtedy gdy pojechałaś na wezwanie długo ci zajęło.
-Wezwanie było prawie na sam koniec Warszawy. - Odpowiedziała sobie blondynka.
-Proszę. - Powiedział Wiktor odsuwając krzesło od stołu.
-Dziękuję. - Uśmiechnęła się blondynka, po czym zasiadła do stołu.
Była 22:37 długo rozmawialiśmy naprawdę dobrze się bawiłam. Okazało się, że mamy dużo wspólnego. Wiktor obchodził się ze mną bardzo miło. Dobrze się dogadywaliśmy, do czasu kiedy zaczął rozmowę.
-Aniu, muszę ci coś powiedzieć. Musisz o tym wiedzieć.
-Dobrze. - Odpowiedziała kobieta, po czym jej mina zrobiła się poważna.
-10 lat temu zmarła moja żona. Jak dobrze wiesz mam z nią córkę, pogodziłem się z utratą bliskiej mi osoby. Ale chciałem żebyś wiedziała o Eli.
-Dobrze. A jak się to stało, znaczy jak umarła?- Zapytała blondynka bojąc się odpowiedzi.
-Wiesz nie chcę teraz o tym mówić.
-Jasne, nie potrzebnie pytałam. Przepraszam.
-Spokojnie, nic się nie stało. - Odpowiedział brunet po czym na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Gdy Wiktor zadał mi pytanie.
-Coś nie tak? Jakoś inaczej się Zachowujesz. - Powiedział widząc, że coś jest na rzeczy.
-Wszystko okej. - Odpowiedziała kobieta, po czym sztucznie się uśmiechnęła.
-Aniu, widzę, że coś się stało. Powiedziałem coś nie tak?
-Nie, naprawdę wszystko dobrze. - Powiedziała kobieta myśląc o Potockim.
-Widzę, że nie chcesz mi powiedzieć. Ale okej nie będę naciskać.
Wiktor szybko zmienił temat i poprawił mi humor gdy nagle wstał
i podszedł do cicho grającego radia. Podgłośnił muzykę i podszedł do mnie.-Zatańczymy? - Spytał brunet po czym wyjął w moim kierunku dłoń.
Uśmiechnęłam się i złapałam dłoń Wiktora. Tańczyliśmy do spokojnej romantycznej muzyki, patrząc sobie głęboko w oczy.
-Zawsze byłem słaby w tańcu. - Zaśmiał się Lekarz.
-Nie, dobrze sobie radzisz. - Uśmiechnęła się.
Muzyka ucichła a ja patrzyłem prosto w piękne zielone oczy Ani. Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem blondynkę.