Rozdział 10

244 11 2
                                    

(10.09)

Theo naprawdę zaczynał kwestionować swój iloraz inteligencji. Właśnie szedł w stronę biblioteki, sprawdzić tą jebaną teorie o wilkołaku. Jego mózg chyba przestał działać i stwierdził, że to genialny pomysł na spędzenie piątku. Był na siebie wściekły, ale i tak nie zamierzał iść do domu. Wcześniej próbował znaleźć coś na ten temat w internecie, jednak szybko zrezygnował z tego pomysłu, z nieznanego sobie powodu.

Przynajmniej dzień w szkole minął mu szybko. Nawet mimo powrotu tego blondyna, którego liczył, że nie będzie do końca tygodnia.

Wszedł do budynku, zauważając tylko kilku innych uczniów. Całe szczęście, bo po całym dniu w tym burdelu, nazywanym szkołą, chciał chwilę nie patrzeć na innych. Wdrapał się po schodach na piętro i omijając wszystkie stoliki, zatrzymał się przy ostatnim. Odłożył plecak na jedno z krzeseł i zastanowił się, od czego zacząć szukać. Zaczął chodzić pomiędzy regałami, aż znalazł się przy półce podpisanej "Mity i Legendy". Wziął trzy pierwsze, które wpadły mu najbardziej w oko i wrócił do stolika. Usiadł na niewygodnym krześle, otwierając pierwszą na spisie treści. Po kilku minutach lustrowania dziwnych nazw, zatrzasnął ją z powrotem. To samo zrobił z dwoma następnymi. Czemu nie mogli wypisać jakiegoś streszczenia, tylko nadano im tytuły typu "Mit o Dioskurach ". Po chwili przemyślenia stwierdził, on po prostu się nie znał.

- Ymm, lubisz mity - usłyszał nad sobą po kilku minutach tępego wpatrywania się w kartkę. Uniósł głowę i naprawdę nie dowierzał swoim oczom. Przed nim stanął ten niebieskooki blondyn. Czy on naprawdę nie ma instynktu samozachowawczego. Chłopak chyba zapomniał jak poprzednim razem skończyło się jego dziwaczne zachowanie.

- Po prostu czegoś szukam- odpowiedział niechętnie.

- Czego konkretnie - zapytał - Może mógłbym pomóc?

Theo zastanowił się na chwilę. Miał dwie opcje; chłopak mógł mu pomóc albo Theo spędzi godziny nic nie znajdując.

- Wiesz coś o wilkołakach- zapytał Theo.

Po uśmiechu na twarzy blondyna nie pozostało nic. Chłopak zmarszczył mocno brwi i uciekł wzrokiem na podłogę. Theo uznał to za dość dziwne zachowanie.

- Ymm...tak- odpowiedział po chwili, ruszając między półki książek.

Zaraz potem wrócił do stolika z książką, na której okładce, zobaczył napis "Wyjaśnienia mitów „. Okay to ma sens.

- Otwórz na "Mit o Likaonie" - polecił młodszy.

Theo przyciągnął ją dłonią do siebie i zaczął kartkować. Znalazł odpowiedni rozdział chwilę potem. Miał zamiar zacząć czytać, jednak zorientował się, że młodszy dalej przy nim stoi. Powolnie podniósł głowę, z pytającym wyrazem twarzy. Blondyn wyglądał, jakby bił się z własnymi myślami.

- Chcesz czegoś? - zapytał Raeken chamsko.

Niebieskooki zmarszczył brwi i zacisnął lekko dłonie. Wyglądał na wkurzonego, ale Theo uznał to za zabawne.

- Chciałem cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie, ale zmieniłem zdanie - powiedział poddenerwowany i szybko poprawiając plecak, poszedł do wyjścia.

Theo był lekko zaskoczony. Może powinien był podziękować. Prychnął na swój pomysł. Blondyn sam chciał mu pomóc, nikt go nie prosił. Wrócił wzrokiem do kartki i zaczął czytać.

"Mit o Likaonie mówi o niesławnym królu Arkadii, który to powątpiewając w moce bogów, postanowił poddać ich próbie i zaprosił ich na ucztę. Wraz ze starszymi synami zamordowali najmłodszego syna. Obdarli go ze skóry, rozczłonkowali i ugotowali w kotle. Taką to upiorną potrawę Likaon podał na uczcie zaproszonym bogom. Ci natychmiast wyczuli, że to człowiek i odmówili jedzenia. Wyjątkiem była Demeter, która rozkojarzona po stracie swojej córki zjadła kęs z łopatki. Wściekli bogowie postanowili ukarać Likaona i jego synów - Zeus zamienił ich w wilki. Chłopca zaś poskładali i wskrzesili, a w miejscu łopatki, którą ugryzła Demeter wstawiono kawałek kości słoniowej. Ponoć jego potomkowie do dziś mają takie właśnie znamię. Inna wersja tego mitu mówi, że w wilki pozamieniał ich Dionizos, jedyny z bogów Olimpu, który nie miał nic przeciwko kanibalizmowi. Zaś jego celem było ocalenie Likaona i jego synów przed gniewem innych bogów. Od tamtej pory, raz na dziesięć lat pasterze z Arkadii podczas dzikich orgii Dionizji niejako odtwarzali ten mit mordując dziecko i gotując z niego zupę. Wybrany mężczyzna musiał zjeść ową zupę, a następnie przejść przez rzekę, gdzie przez dziesięć lat miał żyć z wilkami. Potem wolno mu było powrócić do ludzi. Rytuał ten miał na celu zabezpieczenie stad przed atakami wilków, wszak człowiek był wśród wilków i mógł je odciągać od ludzkich pastwisk. Zaś magiczną moc potrzebną do zmiany człowieka w wilka zapewniał fakt, że czynił to sam Dionizos - spersonifikowany w zamordowanym dziecku. Wierzono bowiem, że każde dziecko, które zostanie żywcem obdarte ze skóry, rozczłonkowane i przyrządzone, faktycznie staje się bogiem pijanego szału. To zaś odnosi się do mitu o dzieciństwie Dionizosa, którego zazdrosna Hera kazała zamordować. Wysłała więc tytanów by dokonali dzieła, ci odarli go ze skóry, upiekli i zjedli. Szczęściem w porę pojawił się Zeus, spalił tytanów piorunem i z popiołów odtworzył Winnego Boga.

Ponoć ludzie, którzy mają głębokie poczucie obowiązku dopełnienia jakiejś straszliwej zemsty, a nie posiadają dość siły godzą się dobrowolnie przyjąć klątwę. W głębokim lesie w kotle warzy magiczne zioła i wygłasza potężne inkatacje (zaklęcia). Na końcu zaś narzuca na siebie skórę wilka i zostaje przeklęty. Łączy go z tą wilczą skórą magiczna więź, kiedy ją nałoży może zmienić się w wilka. Jednak w pełni odczuwa wszystko co się dzieje z tą skórą, cięcie jej nożem powoduje głębokie rany na plecach, zaś spalenie może wręcz zabić. Takich ludzi nazywano "Pasterzami wilków" gdyż mieli władzę nad tymi zwierzętami, mogli więc polować na ludzi całym stadem. Posiadali też dar wilczej mowy, w której to wydawali rozkazy. "

Na razie nie znalazł nic, co mogłoby wskazywać na powiązanie wilkołaków z wydarzeniami z lasu, ale czego on się spodziewał. Czytał dalej.

" • Księżyc w pełni - są różne wersje na temat jego wpływu na wilkołaka. Niektóre mówią, że człowiek mógł przemienić się w wilkołaka tylko w czasie pełni księżyca, inne natomiast, że potrafił kontrolować przemianę i robić to na życzenie. Wielu jednak uważa, że podczas pełni wilkołaki stawały się silniejsze i bardziej agresywne (podobno wzrastał też potencjał seksualny, ale to tylko przypuszczenie). "

Na to o seksualności się zaśmiał. Czy były osoby wierzące, że podczas pełni wilkołaki się pieprzyły, zamiast zabijać niewinne bombie w lesie?

" • Wilkołaki posiadały wiele nadnaturalnych cech, jak np. możliwość zmiany wyglądu od człowieka przez pół-człowieka pół-wilka do samego wilka, choć najczęściej mówi się o tej drugiej formie. Posiadały wielką siłę oraz zwinność. Mogły też wspinać się z zawrotną prędkością, a także wskakiwać i zeskakiwać z dużych wysokości nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Przede wszystkim jednak doskonały węch i słuch, nawet w ludzkiej postaci. Potrafiły również widzieć w zupełnych ciemnościach.

• Sposób walki - Wilkołaki są uczulone na srebro, czasem też na ogień oraz jemiołę. Można go zabić srebrną kulą, o ile się nią trafi w serce. Według niektórych legend srebro nie było w stanie zabić wilkołaka, a jedynie sprawić, że zamieniał się z powrotem w człowieka. Często srebro powodowało u nich ból, rany, oparzenia. Można go było również przemienić w człowieka poprzez podanie mu antidotum. Dobre są ponoć amulety chroniące od dzikich zwierząt lub zaklęcia. Rośliną ułatwiającą rozpoznanie i zabicie wilkołaka jest tojad."

Theo westchnął, zamykają książkę. Przynajmniej teraz wiedział, jak zabić coś, co nie istnieje. Jak on mógł myśleć, że teoria jakiejś jebniętej babki się sprawdzi. Zastanawiało go, kto zatrudnia ludzi, którzy wierzą w takie rzeczy, w poważnej agencji rządowej. Raeken wstał, mając dość na dziś. Po drodze do drzwi, odłożył książkę na wolne miejsce, na regale. Wyszedł na zewnątrz i zaczął iść w stronę domu. Jak zawsze wyjął papierosa, już po chwili zaciągając się dymem. Próba powiązania legend z lasem, wydawała mu się coraz bardziej idiotyczna. Ciągle jednak, przypominał sobie o Cooper. Czemu kobieta o to zapytała? Mogła po prostu chcieć rozluźnić atmosferę, jednak coś nie pasowało mu w tej wersji. Theo naprawdę martwił się tym uczuciem, które coraz bardziej dawało o sobie znać i nakazywało robić różne rzeczy.

-----------------------------
(11.09)

Theo otworzył oczy, widząc jedynie piach i krzewy. Letnie słońce, oświetlało wszystko wokół niego, spadając na ziemię między liśćmi. Podniósł się ciężko, czując ból, promieniujący przez całe ciało, jakby ktoś go pobił.

Rozejrzał się dookoła, nie widząc nic poza pasami drzew rozchodzącymi się dookoła i ścieżką, na której stał. Była ona wysypana piachem, spod którego wystawała zżółkła trawa. Wyglądała jak ścieżka nad morzem, gdzie jeździł z rodziną za dziecka w lato. Było to miłe wspomnienie. Ścigał się z siostrą, aż docierali nad wodę, gdzie czekali na rodziców. Wtedy jeszcze byli szczęśliwi.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięki kroków. Wystraszony obrócił głowę w ich kierunku. Miejsce wyglądało na całkiem puste. Theo myślał, że nie było tu nikogo, jednak spostrzegł ślady łap na piasku. Były one sporej wielkości i ciężko byłoby ich nie zauważyć. Przez to miał pewność, że pojawiły się dopiero teraz. Długo nie myśląc, postanowił podążyć tym tropem. Znów pojawiło się w nim to dziwne uczucie, wywołujące w nim ciekawość. W poprzednich snach też w nim było. Kazało mu iść za siostrą w pierwszym śnie. Teraz, gdy o tym pomyślał, pierwszy raz chyba poczuł je w lesie, gdy znalazł Snow. Przełamało w nim strach, nie pozwalając zostawić wilka na śmierć. Z tej jednej sytuacji był zadowolony, ale z reszty, ani trochę.

Podłoże trzeszczało charakterystycznie przy każdym kroku, sprawiając, że nie mógł usłyszeć, czy jest z nim ktoś jeszcze. Drzewa wokół wydawały się nigdy nie kończyć, pokazując między sobą tylko inne zarośla, w których słychać było ćwierkanie ptaków. Wiatr szumiał lekko, mieszając się z dźwiękami fal, uderzających w wybrzeże.

Po kilku minutach marszu, w oddali, zauważył sylwetkę. Była to kobieta w brudnej sukience, najbardziej poplamionej u dołu. Ciemne włosy spływały po ramionach, wyglądając na mokre i skołtunione. Jej ręce wisiały bezwładnie przy biodrach, również czymś ubrudzone. Znał ten obraz. Wcześniej widział go w innym śnie. Theo od razu rozpoznał Tarę. Przyśpieszył kroku, próbując podejść do siostry. Ta jednak, gdy tylko go spostrzegła, odżyła z bezruchu zaczynając biec w przeciwnym kierunku.

Raeken nie odpuścił, biegnąc za brunetką do lasu. Kobieta była szybka, nawet mimo potykania się o większe gałęzie na jej drodze. Oglądała się co jakiś czas za siebie, jakby sprawdzała czy dalej jest za nią. Wszystko trzeszczało pod ich stopami, zaburzając spokój, który panował jeszcze kilka sekund temu. Chłopak potknął się, lądując kolanem na ziemi. Zapanowała wtedy głucha cisza. Wszystkie dźwięki otaczające ich jeszcze chwilę temu zniknęły. Nawet daleki szum fal nie pozostawił po sobie śladu. Gdy chłopak podniósł nogę razem ze skórą, od podłoża, odeszły drobiny piachu, przyklejone do krwi. Szybko podniósł się, ignorując ból nogi. Musiał ją dogonić. Zapytać o to, o co wcześniej nie zdążył.

Wreszcie zobaczył koniec lasu. Wybiegli na plażę, gdzie oślepiło go słońce. Gdy wreszcie wzrok przywykł do tak dużego oświetlenia, zorientował się, że jego siostry nigdzie nie ma. Stał całkiem sam, przy tafli wody, która uderzała w jego palce u nóg. Odwrócił się, by poszukać Tary, jednak jego uwagę bardziej przykuł fakt, że las znajdował się kilkadziesiąt metrów za nim. Musiałby przebiec spory kawałek po piachu, żeby się tu znaleźć.

Nagle ziemia, pod nim, poruszyła się i chłopak wylądował w wodzie. Theo potrafił pływać, nauczył się już dawno temu. Jednak coś wydawało się ciągnąć go pod wodę. Nie ważne jak bardzo się starał, dalej tonął, nie widząc nic poza wodą. Słońce rozświetlało błękit dookoła, który, wydawał się, go pochłaniać. Zaczął panikować. Pomału zatapiał się w głębinie. Powietrze wyleciało z jego ust, formując się w kilka bąbli, sunących ku górze. Theo przestawał widzieć cokolwiek dookoła; wszystko stawało się czarną pustką, aż całkiem stracił widoczność.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz