Rozdział 48

150 9 61
                                    

"It looks ugly, but it's clean
Oh momma, don't fuss over me

The way she tells me I'm hers and she is mine
Open hand or closed fist would be fine
The blood is rare and sweet as cherry wine

Calls of guilty thrown at me
All while she stains
The sheets of some other
Thrown at me so powerfully" -
Hozier "Cherry wine"

----------------

Theo rozmawiał z kimś w pokoju. Tyle Liam wiedział. Jego słuch nie był na tyle dobry, aby usłyszeć osobę po drugiej stronie telefonu. Jeszcze nie. Ledwo słyszał Raekena, przez ciągłe rozpraszanie się na dźwiękach kroków, stukania palcami, poprawiania pościeli, otwierania i zamykania okna. Theo stresował się przez tą rozmowę. Kiedy telefon zadzwonił i Raeken zobaczył nazwę kontaktu, zaczął pachnieć złością, ale przebijał się przez nią strach. Starszy zniknął w sypialni, nim jeszcze odebrał. Nie zdążył nawet zjeść śniadania.

Po części było to przez Liama i jego postanowienia o powiedzeniu o kotwicach. Nie był pewien, co sądzić o reakcji Theo. Wiedział, że popłakał się nie dlatego, że był smutny czy zły, ale to dało Liamowi do myślenia, jak bardzo starszy chłopak nie wierzy w to, że ktoś go chce.

Coś walnęło w ich sypialni, zawtórowane krzykiem Theo. Nagle chłopak był wściekły. Czuć było ten ostry zapach, jaki Liam w większości znał przez siebie. Usłyszał jedynie "...mało mnie to obchodzi...", bo tylko na ten fragment Theo przestał biegać w kółko po pokoju, czy przekładać rzeczy.

Zaraz później rozmowa skończyła się. Theo rzucił telefonem raczej o łóżko, bo nie słychać było trzasku ekranu czy obudowy, po czym wypadł z sypialni, trzaskając drzwiami. Wrócił do kuchni, przystając w progu, aby złapać głęboki oddech. Liam wpatrywał się w niego pytająco. Czerwone policzki oraz napięta postawa starszego sugerowały, jak bardzo się zdenerwował.

- Theo-

Przerwało mu uniesienie dłoni. Theo przechylił głowę, trąc po czole ręką. Westchnął głośno. Nagle wydawał się jedynie smutny. Wyglądał odrobinę jak szeryf Stilinski.

Liam podniósł się z krzesła, postanawiając, że Theo nie będzie stał w progu, widocznie przechodząc jakieś załamanie. Objął starszego ostrożnie, w razie czego dając mu czas na odsunięcie się. Raeken jednak sam przysunął się, oplatając Liama na tyle mocno, że zabolały go żebra.

- Nie pozwolę więcej cię skrzywdzić - obiecał Theo, szepcząc do ucha blondyna. Pocałował go szybko w policzek, nim odsunął się i złapał dłońmi jego twarz.

Liam nie zapytał. Po części domyślał się, do czego nawiązywał starszy i naprawdę nie chciał o tym myśleć. Wolał korzystać z tego, że nikt go o nic nie pytał. Nie chciał o tym pamiętać.

Theo wpatrywał się w niego kilka dłuższych sekund. Jego ciało powolnie rozluźniało się i zaczynało pachnieć bardziej neutralnie. Nadal zmysły Liama nie wróciły do normalności. Spodziewał się, że będzie tak przez jeszcze kilka dni. Dlatego wtulił policzek w dłoń Raekena, uspokajając starszego jeszcze bardziej.

- Zjedzmy do końca, co? - zaproponował Theo, uśmiechając się lekko - Jakieś plany ma dzisiaj? Jest już za późno na pójście do szkoły, więc mamy kolejny wolny dzień.

Liam usiadł ponownie naprzeciwko Theo. Wpatrywał się w starszego, gdy ten zawijał resztki jedzenie i wgryzł się w pozostałość naleśnika.

- Powinienem pogadać z tatą. Przywiózł mnie tutaj wczoraj - przypomniał sobie. David pewnie pomyślał, że pogodził się z Theo i zostanie u niego na noc. Po części się nie pomylił - Później możemy robić cokolwiek.

- Muszę zrobić zakupy, ale to może poczekać do wieczora - dodał Theo, już składając ich talerze.

Liam naprawdę mógłby mieć tak na co dzień. Już się nawet przyzwyczaił do takiego porządku rzeczy. On i Theo mieszkający razem w ich domu. Nawet zaczął tak nazywać to mieszkanie. Jeśli Theo kiedykolwiek by tego chciał, chętnie oficjalnie by się wprowadził.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz