Rozdział 51

159 8 10
                                    

"I don't wanna talk about anyone
I don't wanna talk about anyone
I wanna sleep in your car while you're driving
Lay on your lap when I'm crying" - "Anything" Adrianne Lenker

----------------

(05.11)

Obudził się przez budzik w telefonie. Zerwał się, żeby go wyłączyć, zrzucając tym samym z siebie Liama. Blondyn nie obudził się. Warknął tylko niezadowolony na zniknięcie jego poduszki (piersi Theo) i przysunął się bliżej Raekena. Kiedy znalazł go z powrotem, zamruczał, jak kiedy się go głaskało w formie wilka. Theo uśmiechnął się szeroko. Chciał dać mu jeszcze pospać oraz sam nie miał najmniejszej ochoty na wstawanie. Liam objął go ciasno w talii, na tyle, że zabolało. Raeken zaczął bawić się włosami blondyna. Uwielbiał, kiedy mogli tak poleżeć. Bez większego zamartwiania się. Kochał, że może czasem tak odpocząć przy Liamie.

Wczorajszy wieczór był dla niego dość dziwny. Przegapił część meczu przez to coś, co odezwało się wtedy do niego. Nie był pewien, co wydarzyło się przez ten czas, jednak, kiedy znów pojawił się przy boisku, wiedział nowe rzeczy i bardziej rozumiał samego siebie. Poznał nowe zdolności, jakie pokazał Liamowi, dotrzymując obietnicy o nie ukrywaniu rzeczy przed sobą oraz dowiedział się, że jest istotą związaną z lasem trochę jak hamadriady, ale nie był jedną z nich. Był czymś znacznie potężniejszym.

- O czym myślisz? - usłyszał cichy głos. Liam patrzył na niego, nadal wciśnięty w skórę Theo.

- O tobie - uśmiechnął się i zjechał dłonią do policzka chłopaka - Jak zawsze.

Liam pokiwał głową, jakby mu nie wierzył, ale po chwili dźwignął się w górę, aby pocałować starszego chłopaka. Ułożył dłoń na policzku tak delikatnie, że jego skóra tylko połaskotała tą Theo. Starszy przycisnął się bliżej. Patrzyli chwilę na siebie z uśmiechami. Theo przyjrzał się zarastającej włosami twarzy młodszego, stwierdzając raz jeszcze, że woli go takiego.

- Kocham cię - powiedział.

Sam zaskoczył się, że wreszcie to on był tym, który powiedział to pierwszy. I wreszcie brzmiało to lekko. Nie jak coś, co zaraz może zniknąć oraz zostawić go z wielką pustką wewnątrz. Wreszcie brzmiało tak, jak powinno.

Coś w mimice Liama przeskoczyło. Wyglądało, jakby chłopaka coś uderzyło. Ale w dobrym znaczeniu. Jego wzrok natychmiast stał się łagodniejszy, uśmiech poszerzył i znów przysunął się, aby pocałować Theo, tym razem w policzek.

- Ja ciebie też.

- Wydaje mi się, że dawno tego nie mówiłem - wyjaśnił, czując, że musi. Zarumienił się lekko. Może dla innych nie było to nic wielkiego, ale Theo wręcz buzował w środku z szczęścia, iż wreszcie powiedzenie tego przychodzi tak łatwo. Z Liamem wreszcie było mu łatwo. Bał się tego, ale za razem kochał.

- Nie musiałeś nic mówić - łagodny głos Liama, prawie szept, wydawał się trafiać prosto do kości Raekena - Wystarczająco często mi to pokazujesz.

- Naprawdę robimy się parą, co? - zaśmiał się, żeby trochę zmniejszyć napięcie. Lubił je, jednak było odrobinę zbyt intensywne.

- Mason nas przeklął - stwierdził z prześmiechem.

Ruszył się, na dobre kończąc moment. Liam usiadł na brzuchu Theo, prostując plecy i rozciągając się. Mruknął, kiedy coś przeskoczyło w karku. Skrzywił się, czując klejenie na swoim brzuchu i udach. Lubił zapach Theo na nim, ale musieli się umyć.

- Ty pod prysznic, ja do kuchni? - zaproponował starszy. Z uśmiechem patrzył na zaspanego blondyna, starającego się skupić na dłużej, jakby jeszcze nie wiedział, który jest rok.

The wolf and the sheep /ThiamAU/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz