<1>

153 6 4
                                    

(Per Izuku:)

Obudziłem sie przez ten cholerny budzik zapowiadający kolejny, koszmarny dzień w szkole,nie chce tam iść no ale Michael i Terrenc pewnie już czekają w kuchni. Stanąłem, rozciągnąłem sie i ubrałem, poszedłem umyć zęby i po około 15 minutqch zeszłem do kuchni,  świetnie! Mama w pracy, uhhh podeszłem do Terrenca i odwruciłem sie do niego tyłem, on wyciągnął szczotke i gumki do włosów, zaczął mi robić warkocza bo najwygodniej sie go nosi, spiął mi włosy i poprawił grzywkę. Przytuliłem go i podeszłem do Michaela i zawiesiłem sie mu na szyi

-gotowi?- zapytał Terrenc z uśmiechem, ja tylko przytaknąłem i wziąłem muj plecak, oczywiście dopiłem po krujomu kawe Michaela, chyba sie skapnął, ale trudno. Wyszedliśmy i po drodze so szkoły rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, dziwie sie że nie napotkaliśmy taty w domu, pewnie siedział z Lizzy albo Chrisem, szkoda że mnie tak nie traktuje jak ich ale musze sie cieszyć tym co mam.
Rozdzieliliśmy sie do klas i umówiliśmy sie na przerwe na dachu szkolnym tak jak zawsze. Wszedłem do klasy a Kacchan od razu zaczął na mnie warczeć, niezw bardzo mnie lubią w UA aleee, mam kilku kolegów i rodzeństwo w starszej klasie więc nie mam na co nażekać. Lekcja jak zwykle nudna, jedyne zabawne było to że Denki dostał konfiskate telefonu, grał na lekcji w pokemony. Po lekcji skierowałem sie w strone dachu ale po drodze ktoś mnie złapał za nadgarstek i wciągnął do sali, od razu wiedziałem że to Kacchan. Przyłożył mi ręke do szyi i zrobił małą eksplozje, na tyle małą by tylko mnie popażyć i nie rozwalić niczego innego, szyja mnie piekła a z oczu lały mi sie łzy, pomimo że jestem martwy, czuje ból i nadal można mnie zranić. Udało mi sie uciec, zasłoniłem popażenie kołnierzykiem i weszłem na dach zcierając łzy. Rozejrzałen sie dookoła i podeszłem do mojej paczki, przytuliłem sie do Terrenca a reszta myśle że patrzała na nas z zazdrością, bo Terry mnie lekko uścisnął

- co sie siestało braciszku?- zapytał z troską Terry
-mała sprzeczka- przyznałem sie ale bie do końca z prawdą bo Mark to wyczuł
-co masz na szyi?- zapytał podejżliwie a ja sie tylko wzdrygnąłem, milczałem więc Terry sie troche odsunął a Simon odsłonił kołnierzyk. Patrzeli na mnie jak na ducha
-kto?!- zapytał od razu Michael i Terrenc jednocześnie, reszta wyglądała na zmartwionych, nie dziwie im sie, w końcu miałem na szyi poparzenie w kształcie dłoni
-nie ważne, zagoi sie...- powiedziałem bezemocjonalnie i nie moge nawet sie sztucznie uśmiechnąć, Fredrik i Mark zaczęli grzebać coś w plecakach a po chwili z smutnym uśmiechem wyciągnęli w moją strone dłonie z cukierkami, oni wiedzą że mnie sie da łatwo pocieszyć słodyczami i czułościami.
-dziękuje- powiedziałem radosnym głosem i wziąłem cukierki, od razu otworzyłem jednego i włożyłem do buzi. Wszyscy zaczęli sie śmiać
-słodziak- Simon patrzał na mnie a ja spuściłem głowe cały czerwony

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                        <po lekcjach>

Wychodziłem ze szkoły sam bo Michael i Terrenc mieli lekcje dłużej, szedłem spokojnie do domu i po 15 minutach byłem na miejscu, po cichu weszłem do domu i cichym i szybkim krokiem chciałem wejść po schodach i do pokoju, w połowie schodów usłyszałem coś, a raczej kogoś kogo najbardziej sie obawiam, tata. Niechętnie zeszłem do kuchni ze spuszczoną głową

-Wruciłeś i nawet nie miałeś zamiaru sie przywitać?!- wyraźnie sie wkurzył
-p..przepraszam..ojcze- byłem wystraszony, nie podnosiłem głowy, nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy, coś mnie uderzyło tak mocno że upadłem, spojrzałem na ojca a na mojej głowie nagle roztrzaskała sie szklanka, prubowałem nie płakać. Po dłuższej chwili tortur ojciec poszedł a ja poszedłem do łazienki umyć głowę z krwi, teraz tylko pozostało czekać aż ktoś wruci do domu, boje sie być z ojcem sam na sam.

Zacząłem gotować obiad, tata siedzi w biurze a ja musze charować po to by sie nie wściekł, usłyszałem otwieranie sie zamka w drzwiach wejściowych, wyjrzałem z kuchni i od razu sie uśmiechnąłem, Michael i Terrenc wrucili i zdziwili sie że JA siedze w kuchni zamiast taty

-witajcie z powrotem- powiedziałem i wruciłem do gotowania
-od kiedy to ty pichcisz zamiast taty?- zapytał wyraźnie zmartwiony Michael i podszedł do mnie
-zawsze gdy wracam przed wami i mamą, jakby co to tata siedzi w biurze- poinformowałem ich, a przez moją nieuwage skaleczyłem sie w palec podczas krojenia, automatycznie odskoczyłem od blatu i włożyłrm palec do wody, boli, poszedłem do łazienki po apteczke i nakleiłem sobie plasterek, wruciłem do kuchni gdzie zastałem wszystkich przy stole, już nakryty, najwidoczniej Elizabeth i Chris sie do tego przyłożyli bo nawet serwetki sie pojawiły na stole tak jak na herbatkowym przyjęcou księżniczek, podeszłem do stołu i nałożyłem jedzenie, od razu zaczęły sie rozmowy a ja jak zwykle sie wyłączyłem, już tak mam.
-Izu, jak było w szkole?- z zamyślenia wyrwał mnie głos zatroskanej mamy
-może być- odpowiedziałem obojętnie i spuściłem głowe
-znowu go prześladują- odezwał sie wkurzony Michael
-to nic takiego- chciałem uspokoić mamę ale poczułem że kołnież mi sie zsuwa, spojrzałem za siebie i zobaczyłem Terrenca ściągającego muj kołnierz, mama od razu wstała jak poparzona i podeszła do mnie oglądając moją szyje z każdej strony
-mamo, to nic- przytuliła mnie i wszyscy odeszliśmy od stołu a ja poszedłem pozmywać


••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Oto kolejny rozdział
Nie zabijcie mnie za błędy proszę TuT

Izuku Afton, (moje au)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz