Obudziłem sie czując jakieś ciepło, otworzyłem oczy i dostrzegłem niosącego mnie gdzieś ojca, z początku panikowałem w środku ale zaskoczyło mnie gdy nagle niespodziewanie położył mnie do łużka, wpatrywałem sie w niego spod lekko przymrużonych oczu lecz najwidoczniej skapnął sie że nie śpie
-widze że już sie obudziłeś izuku- powiedział jakoś tak łagodnie co mi w nim nie za bardzo pasowało czy on jest dla mnie miły?! pomyślałem starając sie nie pokazywać szoku
-tak, coś sie stało?- zapytałem na co usiadł obok mnie inzłapał moją ręke
-Przepraszam cie młody za to jaki byłem....obiecuje że już nigdy więcej nie podniose na ciebie ręki....oraz postaram sie ci to wynagrodzić.... miałem ci tego nie mówić przed świętami, ale nie będe dłużej czekał, mam nadzieje że ci sie spodoba- wręczył mi małe ładnie i starannie zapakowane pudełeczko, było owinięte zielonym papierem prezentowym i owinięty fioletową wstążką zawiązaną w piękną kokardke
-dziękuje panie Afton- powiedziałem cicho, byłem pod wrażeniem że dostałem coś od niego, a tym bardziej zaskoczyła mnie złożona przez niego obietnica
-mów mi tata- poprawił mnie co o dziwo nie wiedząc czemu spowodowało że moje oczy zaczęły zamieniać sie w rzeke łez
-czemu płaczesz?- zapytał z troską w głosie i otarł moje łzy całując mnie w czoło, nie byłem w stanie nic powiedzieć, zrobiłem w tym momencie coś bez namysłu i go przytuliłem, nie robiłem tegobodkąd byłem malutkim dzieckiem
-dobrze tato- szepnąłem łamiącym sie głosem a kąciki ust mi drgały w posmutniałym uśmiechu
-no już mój malutki, co ty na to by iść na lody?- zaproponował. Jeszcze szerzej sie uśmiechnąłem
-jeśli moge to z chęciom- powiedziałem podnosząc sie z łużka
-ciesze sie, zobaczymy sie przed domem za kilka minut, dobrze?- dopytał na co skinąłem głową. Poszedł a ja szczypałem sie po rękach by upewnić sie że to nie sen i serio ojciec, znaczy tata chce wziąć mnie na lody. Szybko ubrałem na siebie krótkie czarne spodenki i za dużą białą bluze z nadrukiem róż na plecach. Ogarnąłem włosy przed lustrem i napisałem moim chłopcom że mnie nie będzie jakiś czas po czym nie chcąc by tata czekał poszedłem do wyjścia w podskokach
-gotowy?- spojrzał na mnie zadając pytanie na co z uśmiechem przytaknąłem i poszedłem razem z tatą w strone parku rozmawiając, wygłupiając sie i czasem sie śmiejąc to jest tata jakiego chciałbym mieć zawsze pomyślałem z uśmiechem patrząc na tate który w śmieszny sposób opowiadał jego droge do szkoły. Na miejscu stanęliśmy i podczas gdy ja wybierałem smak tata kupił sobie kawe
-więc jaki?- zapytał przez co pokazuje te o smaku limonki i mięty
-dobrze^^- uśmiechnął sie do mnie a ja usiadłem na leżaku w oczekiwaniu na swoje wsparcie przez upalne dni.
-Prosze bardzo, twoje lody- mówiąc to podał mi mój przysmak i dosiadł sie obok mnie
-naprawde zmieniasz sie nie do poznania- stwierdził
-tsa, mało osób tak uważa ale dziękuje- odpowiedziałem rozbawiony i rozmawiałem dalej na temat wszystkiego i niczego podczas gdy szliśmy dalej parkiem
-i shhhhh, ani słowa Elizabeth o lodach bo będzie zazdrosna- szepnął a ja chichocząc zapewniłem go że nie pisne słowa~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(kilka godzin później)Siedziałem już z moimi kochanymi skarbami i braćmi opowiadając im co sie wydarzyło
-co? jak to? nawet nie podniósł głosu?- dopytywał oraz szósty Mark
-tak, mówie przecież jak było- powiedziałem i zakryłem mu usta by nie pytał siódmy raz
-nawet zabrał cie na lody chyba pierwszy raz w życiu- triumfalnie uśmiechnął sie Michael
-nie wiem czt czegoś nie kombinuje....ale jednak może powinienem chodź troche pozwolić sobie na relacje ojca z synem?- bardziej zapytałem niż stwierdziłem a Fredrick mnie przytulił
-masz racje króliczku, korzystaj z tej relacji^^- pocałował mnie w policzek
-jutro jest domówka u kogoś, dostaliśmy zaproszenie, co wy na to?- zaóważył Simon na co oczy mi sie rozświeciły jak gwiazdy
-tak^^- od razu powiedziałem bez chwili namysłu
-tylko co na to rodzice?- zapytał Fredrick
-wcale nie muszą o tym wiedzieć^^- powiedziałem i ziewnąłem______________________________________
Dziękuje moi drodzy za cierpliwość i z góry przepraszam za krótkie rozdziały(słów: 659)
