Uśmiecha sie oglądając i zastanawiając sie kiedy wreszcie wypuszczą mnie bym mógł coś zrobić, ale niestety moi chłopcy pilnowali bym nie miał dostępu nawet do wstawania nie licząc łazienki do której zanosili mnie na rękach
-czemu tak wogóle nie możesz młody wstawać?- zapytał Michael a ja sie zaczerwieniłem
-błagam, nie pytaj >///<- powiedziałem cichym i błagalnym głosem, nawet nie zaóważyłem tego że Terry szturchnął go łokciem pokazując ślady na moich nogach ramieniach i szyi bo reszta była zakryta za dużą koszulką należącom do Fredricka
-ulala, puźniej opowiesz nam o swoich wrażeniach?- zapytał rozbawiony Noah na co walnąłem go w tył głowy z otwartej ręki
-chyba śnisz- powiedziałem zawstydzony ale to szybko minęło gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Okryłem sie kocem i dałem pozwolenie na wejście. Ku mojemu zdziwieniu wszedła do pokoju moja mama, uśmiechnąłem sie do niej zadowolony że to nie ojciec, w sumie od jakiegoś czasu zaóważyłem że mnie unika co mnie cieszyło, chodź wyglądała na niewyspaną
-mam prośbe słoneczko, mógłbyś być z rana troche ciszej?- zapytała i ziewnęła przecierając oczy
-naprawde dzisiaj mam wolne i chciałabym odpocząć- dodała na co zacząłem zaczerwieniony przepraszać. Jakimś cudem udało mi sie wydostać z łużka i zacząłem sie do niej kierować chodź troche utykałem na co moi chłopcy patrzeli na mnie ze zmartwieniem
-chyba powinieneś leżeć jak nie potrafisz chodzić słoneczko- przytuliła mnie i posłała wkurzone spojrzenie moim chłopakom, czułem jak pale sie ze wstydu
-dobrze, to ja pujde ogarnąć obiad a ty mamusiu sobie jeszcze odpocznij- powiedziałem z troską i zanim ktokolwiek coś powiedział poszedłem do kuchni i zacząłem gotować, lubiałem odwalać całą robote ale to już z nawyku
-Izu, Izu, Izu- nawoływała Elizabeth
-tak malutka?- zerknąłem na nią a ona przytuliła sie do mojej nogi
-pobawisz sie ze mną po obiedzie?- zapytała na co sie cicho zaśmiałem i pogłaskałem ją po tej małej rudej główce
-oczywiście^^- odpowiedziałem i mieszając zupe by sie nie przypaliła wziąłem ją na ręce
-co na obiad?- zapytała a ja z uśmiechem spojrzałem na nią
-zupa buraczkowa^^- powiedziałem bo tak nazywała zupe botwinkową
-jeeeeeej, pycha^^- uśmiechnęła sie a ja dałem ją do stolika i zawołałem reszte na obiad. Wszyscy przyszli i jak zawsze zanim zasiedli do stołu umyli ręce
-smacznego wszystkim^^- powiedziałem ukochanych całując w policzki
-zjesz z nami?- odezwał sie Mark z proszącymi oczkami a ja w ciszy usiadłem z kawą w ręku
-nie jestem głodny- stwierdziłem i napiłem sie
-rozumiem- odpowiedział i słyszałem w jego głosie smutek
-może innym razem- dodałem i czekałem aż mała zje by sie z nią pobawić~kilka godzin puźniej~
Siedziałem na kanapie zmęczony bo Elizabeth dosyć mocno mnie zmęczyła. Patrzałem przez okno i obserwowałem ojca który majstrował coś przy swoim aucie i starałem sie rozkminić co sie stało że mnie unika, rozmyślałem dość długo dopóki nie spojrzał sie w moim kierunku przez co z nawyku sie wzdrygnąłem. Zwróciłem uwage na to że lekko sie uśmiechnął, tylko zastanawiałem sie jaki to rodzaj uśmiechu bo nigdy u niego tego nie widziałem. Dopiero po godzinie zniknął mi z oczu a ja odetchnąłem i po prostu zasnąłem
______________________________________
Przepraszam za puźne wstawienie ale miałam problemy osobiste
~słów: 514~